W piątkowy wieczór każdy mógł na chwilę przenieść się do Wenecji. Do gorzowskiej Wenecji. Czyli lokalu, po którym nie ma nawet śladu, a i tak starsi gorzowianie ciągle o nim pamiętają.
Okazją do wspomnień była promocja książki "Cafe Voley" - bo tak Wenecja nazywała się, gdy Gorzów jeszcze był Landsbergiem. Wydawnictwo to pomysł Zbigniewa Sejwy. Autorami są: Dariusz Rymar (dyrektor Archiwum Państwowego) oraz regionaliści i historycy: Jerzy Zysnarski i Robert Piotrowski. Swoją cegiełkę dołożyła też "GL" - zebraliśmy relacje byłych pracwników i gości.
Promocja książki w Miejskim Ośrodku Sztuki cieszyła się takim powodzeniem, że... w szatni MOS-u zabrakło miejsca na płaszcze i kurtki. A bezpłatne egzemplarze rozeszły się jak świeże bułeczki. Z kolei bohaterowie książki (czyli osoby, które wspominały kawiarnię) rozdawały autografy niczym gwiazdy.
Premierze wydawnictwa towarzyszyła wystawa zdjęć.
W piątkowy wieczór każdy mógł na chwilę przenieść się do Wenecji. Do gorzowskiej Wenecji. Czyli lokalu, po którym nie ma nawet śladu, a i tak starsi gorzowianie ciągle o nim pamiętają.
Okazją do wspomnień była promocja książki "Cafe Voley" - bo tak Wenecja nazywała się, gdy Gorzów jeszcze był Landsbergiem. Wydawnictwo to pomysł Zbigniewa Sejwy. Autorami są: Dariusz Rymar (dyrektor Archiwum Państwowego) oraz regionaliści i historycy: Jerzy Zysnarski i Robert Piotrowski. Swoją cegiełkę dołożyła też "GL" - zebraliśmy relacje byłych pracwników i gości.
Promocja książki w Miejskim Ośrodku Sztuki cieszyła się takim powodzeniem, że... w szatni MOS-u zabrakło miejsca na płaszcze i kurtki. A bezpłatne egzemplarze rozeszły się jak świeże bułeczki. Z kolei bohaterowie książki (czyli osoby, które wspominały kawiarnię) rozdawały autografy niczym gwiazdy.
Premierze wydawnictwa towarzyszyła wystawa zdjęć.
W piątkowy wieczór każdy mógł na chwilę przenieść się do Wenecji. Do gorzowskiej Wenecji. Czyli lokalu, po którym nie ma nawet śladu, a i tak starsi gorzowianie ciągle o nim pamiętają.
Okazją do wspomnień była promocja książki "Cafe Voley" - bo tak Wenecja nazywała się, gdy Gorzów jeszcze był Landsbergiem. Wydawnictwo to pomysł Zbigniewa Sejwy. Autorami są: Dariusz Rymar (dyrektor Archiwum Państwowego) oraz regionaliści i historycy: Jerzy Zysnarski i Robert Piotrowski. Swoją cegiełkę dołożyła też "GL" - zebraliśmy relacje byłych pracwników i gości.
Promocja książki w Miejskim Ośrodku Sztuki cieszyła się takim powodzeniem, że... w szatni MOS-u zabrakło miejsca na płaszcze i kurtki. A bezpłatne egzemplarze rozeszły się jak świeże bułeczki. Z kolei bohaterowie książki (czyli osoby, które wspominały kawiarnię) rozdawały autografy niczym gwiazdy.
Premierze wydawnictwa towarzyszyła wystawa zdjęć.
W piątkowy wieczór każdy mógł na chwilę przenieść się do Wenecji. Do gorzowskiej Wenecji. Czyli lokalu, po którym nie ma nawet śladu, a i tak starsi gorzowianie ciągle o nim pamiętają.
Okazją do wspomnień była promocja książki "Cafe Voley" - bo tak Wenecja nazywała się, gdy Gorzów jeszcze był Landsbergiem. Wydawnictwo to pomysł Zbigniewa Sejwy. Autorami są: Dariusz Rymar (dyrektor Archiwum Państwowego) oraz regionaliści i historycy: Jerzy Zysnarski i Robert Piotrowski. Swoją cegiełkę dołożyła też "GL" - zebraliśmy relacje byłych pracwników i gości.
Promocja książki w Miejskim Ośrodku Sztuki cieszyła się takim powodzeniem, że... w szatni MOS-u zabrakło miejsca na płaszcze i kurtki. A bezpłatne egzemplarze rozeszły się jak świeże bułeczki. Z kolei bohaterowie książki (czyli osoby, które wspominały kawiarnię) rozdawały autografy niczym gwiazdy.
Premierze wydawnictwa towarzyszyła wystawa zdjęć.