Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczycielu, załóż sklep...

Wojciech Wyszogrodzki 95 722 57 72 [email protected]
Alina Nowak wiceprezydentem ds. społecznych jest od sierpnia 2011 r. Od zawsze związana z II LO – najpierw jako uczennica, następnie jako nauczyciel języka polskiego (od 1987 r.), wicedyrektor (1993-97) i dyrektor (1999-2011). Jej pierwszym miejscem pracy po studiach była Szkoła Podstawowa nr 9.
Alina Nowak wiceprezydentem ds. społecznych jest od sierpnia 2011 r. Od zawsze związana z II LO – najpierw jako uczennica, następnie jako nauczyciel języka polskiego (od 1987 r.), wicedyrektor (1993-97) i dyrektor (1999-2011). Jej pierwszym miejscem pracy po studiach była Szkoła Podstawowa nr 9. Jarosław Miłkowski
- Może to okazja, by rozstać się z nauczycielami, którzy nie nadają się do tego zawodu? Którzy traktują szkołę jak przechowalnię, jak płatnika ZUS? - mówi wiceprezydent Alina Nowak w rozmowie o planowanych zmianach w gorzowskiej oświacie.

- W sierpniu miną dwa lata, od kiedy na dobre zerwała pani ze szkołą. Nie tęskni pani?
- Cały czas. Trzydzieści lat pracowałam w szkole.

- Wyobraźmy sobie, że nadal jest pani dyrektorem II LO i musi wdrożyć najnowsze pomysły magistratu - czyli reorganizować, zwalniać. Co powiedziałaby pani swoim koleżankom i kolegom?
- Z tego, co wiem, to w II LO nie przewiduje się żadnych zwolnień.

- To zmieńmy szkołę…
- Winny jest przede wszystkim niż demograficzny. Wpływ ma też zmiana podstawy programowej, zmniejszyły się liczby godzin chemii, biologii, fizyki… Kolejnym ważnym argumentem są zapisy ze strategii rozwoju gorzowskiej oświaty, którą radni przyjęli dwa lata temu. Z prognoz demograficznych wynikało już wtedy, że musi nastąpić reorganizacja sieci szkół. Tak więc należy zlikwidować Gimnazjum nr 4, Zespół Szkół Ogrodniczych…

- Zlikwidować? Podczas niedawnej prezentacji mówiła pani jedynie o przeniesieniu "ogrodnika" do "budowlanki"…
- W strategii jest mowa o likwidacji, ale zamierzamy utrzymać kierunki kształcenia - przenosimy je do innego obiektu. Bo wielki teren szkoły przy ul. Poznańskiej jest też wielkim kłopotem, zarówno budynki jak i teren wymagają sporych inwestycji. Poza tym liczymy, że po przeniesieniu interesujących kierunków do "budowlanki" podniesie się jakość kształcenia. Skoro w szkole przy Okrzei z powodu niżu uwalnia się miejsce, możemy racjonalizować wydatki i znaleźć fundusze na wzbogacenie bazy dydaktycznej.

- A co będzie, kiedy pojawi się fala wyżu?
- Lekki wyż pojawi się dopiero w latach 2024-25. Po powstaniu Centrum Edukacji Zawodowej baza będzie wystarczająca. Ponadto, zgodnie z planem wynikającym ze strategii, odłączymy SP 17 od Gimnazjum nr 3 i III LO. Podstawówka powinna funkcjonować odrębnie. Dyrektorowi jest trudno kierować szkołą, gdy ma budynki po przeciwnej stronie ulicy.

- Kiedy powstawał zespół szkół przy ul. Warszawskiej, nie widziano problemu?
- Wówczas takie rozwiązanie miało uzasadnienie. To był zespół szkół o profilu sportowym.

- Odłączenie podstawówki nie oznacza jednak oszczędności, o które zapewne chodzi pomysłodawcom - nowa dyrekcja, nowa administracja. Jakie są więc korzyści?
- Chodzi o większą sprawność organizacyjną.

- Jakoś w kilku innych szkołach radzą sobie z odległością między budynkami - kilka siedzib mają np. SP 13 czy SP 21…
- W przypadku tych szkół rozdział nie jest możliwy ze względu na brak zaplecza sportowego.

- Przy obliczaniu liczby klas zakładacie państwo w podstawówce oddziały 23-osobowe, w gimnazjum po 28 osób, a w szkole ponadgimnazjalnej - po 30. Kilkanaście lat temu nie było niczym dziwnym rozrzedzanie - wtedy zajęcia z chemii, fizyki czy biologii odbywały się w grupach…
- Są rozporządzenia, które definiują liczbę uczniów w klasie. Podział na grupy możliwy jest na informatyce, wychowaniu fizycznym czy językach obcych. Owszem, bywały sytuacje, że nie można było przeprowadzić ćwiczeń z chemii czy biologii w zbyt licznej grupie.

- Kiedy budowano ułatwienia dla wózków w szkołach, szkolono nauczycieli, mówiono, że najlepszym rozwiązaniem są klasy integracyjne w różnych placówkach. Teraz dwie szkoły specjalne - z Mościckiego i Walczaka - mają trafić na Dunikowskiego, gdzie pozostać ma podstawówka. Gimnazjaliści i licealiści trafiliby do innych szkół. Czyżby przy SP 16 szykowano "getto" dla niepełnosprawnych? W planach jest też wysoki mur wokół szkoły?
- Jakie "getto"?! To strasznie mocne słowa. Szkoły z Mościckiego i Walczaka skupiały dzieci z problemami, ale jakoś gettem ich nie nazwano. Na świecie działają różne modele. Raz stawia się na integrację, raz na specjalistyczną edukację. Szukamy najlepszych rozwiązań. Poza tym budynek z Walczaka nie spełnia wymogów bezpieczeństwa.

- Koncepcja tworzenia elitarnych gimnazjów przy najlepszych ogólniakach…
- Co to znaczy "najlepsze ogólniaki"? W zasadzie mamy tylko cztery. Przy III LO działa już gimnazjum.

- Skoro obowiązuje rejonizacja, to do gimnazjum przy II LO trafią kandydaci jedynie z Zawarcia, I LO zgarnie perły z Piasków, a IV LO z centrum?
- Nie do końca. Brakuje nam szkół, gdzie pracuje się z uczniem zdolnym. Trzeba dać mu taką możliwość. Wiem, mówią, że to drenaż.

- Ładniej brzmi: wyławianie pereł z całego miasta. To jak z tą rejonizacją?
- Nie da się ukryć, że dziś do szkół podstawowych i gimnazjów trafiają dzieci spoza obwodu. Staramy się nie ograniczać tej możliwości.

- Równi i równiejsi? To po co ta fikcja zwana rejonizacją?
- Po to, żeby dzieci miały pewne miejsca w szkole. W pierwszej kolejności muszą być przyjęci kandydaci z rejonu. Niektórzy nawet zmieniają po to miejsce zamieszkania. Trzeba też jasno powiedzieć, że nie wszystkie ogólniaki podchodzą do tego z takim samym aplauzem. Nagle pojawią się o trzy lata młodsi uczniowie, nowe problemy wychowawcze. Będzie z czym się mierzyć. Licea mają zapewniony byt i bez gimnazjów.

- Wiadomo już, które gimnazja nie przeżyją konfrontacji z liceami?
- To nie będzie w takiej skali.

- Oczywiście: najpierw pierwsza klasa, potem kolejne roczniki. Nie od razu…
- Gimnazja przy liceach miałyby po jednej lub po dwie klasy w roczniku.

- Konsekwencję reorganizacji i niżu jest mniejsza liczba godzin dla nauczycieli. Szkoły różnie sobie z tym radzą. W niektórych - w ramach solidarności - nauczyciele oddają kilka swoich godzin, by zagrożona koleżanka miała etat. Zdarza się, że rotacyjnie udają się na roczne urlopy dla poratowania zdrowia…
- Zjawiska na taką skalę wcześniej nie było. Trzeba jasno powiedzieć, że urlopy sporo kosztują. W zakończonym właśnie roku szkolnym skorzystało z nich 126 nauczycieli, miasto wydało na to 6,6 mln zł. Są osoby, które potrzebują takiego rocznego oddechu. Oczywiście, jeśli ktoś oddycha aż trzy lata, to chyba nie nadaje się do zawodu. Owszem, to przywilej wynikający z karty nauczyciela, więc rozumiem, że jest zainteresowanie.

- Jeśli nie urlop, to co?
- Mówi się, że nauczyciele jako grupa zawodowa wykazują największą skłonność do doskonalenia. Z kolei najtrudniej przychodzi im przekwalifikowanie się do innego zawodu. Zachęcałabym nauczycieli, zwłaszcza z grupy 25-40 lat, do rozważenia tej możliwości.

- Ostatni raz pełen etat nauczycielski miała pani na początku lat 90., potem jako wicedyrektor czy dyrektor nie musiała pani bać się o swoje godziny. Gdyby jako szeregowy nauczyciel stanęła pani w obliczu zwolnienia…
- Może otworzyłabym sklep kosmetyczny?

- Pytam, bo byłaby pani zagrożona. Pracę tracą bowiem najczęściej nauczyciele wychowania fizycznego, poloniści i…
- Matematycy.

- Przez ile lat gorzowskie szkoły nie będą potrzebowały tych właśnie nauczycieli?
- Dobre pytanie, ale tak łatwo nie da się odpowiedzieć. Należy sprawdzić, kto i kiedy nabywa uprawnienia emerytalne. Choć i tak nie oznacza to, że z nich skorzysta. Przez najbliższe lata miejsc pracy w szkołach nie przybędzie. Pytanie brzmi: ile się zwolni?

- Czyli kierunki nauczycielskie lepiej omijać teraz szerokim łukiem?
- Dzisiaj nie brakuje nauczycieli, ale w przyszłości pojawią się wolne miejsca. Zwłaszcza dla entuzjastów. Mówimy ciągle o negatywnych stronach zwolnień. A może jest też to okazja, by rozstać się z nauczycielami, którzy nie nadają się do tego zawodu? Tak, są tacy, mówmy o tym otwarcie, którzy traktują szkołę jak przechowalnię, jak płatnika ZUS.

- Za rok wybory samorządowe, a państwo chcecie wtedy robić rewolucję na mapie szkół. Macie jakieś szanse?
- Wypracowana koncepcja zawiera się w przyjętej kilka lat temu strategii. Nie jest jednak naszym celem trwanie za wszelką cenę przy jednym rozwiązaniu. Chcemy ocalić to, co najlepsze. Niekoniecznie w tym samym miejscu. Podobnie, jak to robimy w kulturze. Liczę na zdrowy rozsądek wyborców. Jeśli nie będzie zmian, kolejny raz zabraknie nam pieniędzy na oświatę. Nie będziemy też mogli inwestować w obiekty i kierunki, na których nam najbardziej zależy.

- Dziękuję za rozmowę.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska