Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podróżnik z Dębna napadnięty w Chinach!

Zbigniew Borek
Paweł Chara zwiedził już Indie, Nepal oraz kilka krajów afrykańskich. Teraz zamarzył o Chinach...
Paweł Chara zwiedził już Indie, Nepal oraz kilka krajów afrykańskich. Teraz zamarzył o Chinach... fot. Archiwum Pawła Chary
Paweł Chara, podróżnik z Dębna, przeżywa dramat. W Chinach, na granicy z Birmą, został napadnięty przez trzech ludzi. Grozili mu pistoletem, został pobity i ograbiony.

[galeria_glowna]
Losy Pawła Chary, podróżnika i fotografa, śledzimy już od przygotowań do wyjazdu. W Magazynie "GL" z 7-8 marca prezentowaliśmy jego pierwszą fascynującą relację i znakomite zdjęcia z Chiń.

Teraz Paweł Chara przysłał nam kolejnego meila, tym razem dramatycznego. Paweł otarł się o śmierć. Stracił cały sprzęt foto, myślał nawet o powrocie.

Przeczytajcie sami

Oto e-meil, jaki otrzymaliśmy od Pawła:
"nie wiem jak zacząć...
zabrali mi wszystko, co dla mnie najcenniejsze, straciłem cały sprzęt i foty...

szedłem wąską drogą niedaleko granicy z Birmą, w pobliżu wioski Bulang Shan. Wieczór był już bliski. Na horyzoncie pojawiły się światła samochodu. Za chwilę był już przy mnie.

Gdy usłyszałem, jak silnik przestaje wyć, po czym samochód się zatrzymuje przede mną jakieś 10 metrów, już czułem problemy. Wysiadło 3 ludzi, nie do końca wiem, czy to byli Chińczycy, z czego jeden z bronią w ręku. Nogi mi się ugięły, nie pamiętam wiele z tej całej sytuacji, zdecydowanie przypominało to senną marę.

Wymachując pistoletem, krzyczał więc uklęknąłem. Skierował pistolet na moją torbę fofo. Pokornie zdjąłem i otworzyłem ją, po czym zacząłem podawać jej zawartość, bo tego chcieli. Najpierw obiektywy, no i na końcu aparat. Prosząc i pokazując na aparat, powoli próbowałem wyciągnąć choć karty. Wtem dostałem w gębę kolbą i kopów wiele...

Znieruchomiały, leżąc twarzą do ziemi, czekałem na najgorsze. Nie wiem, ile to trwało, ale ucichło wszystko i usłyszałem ponownie ryk silnika. Napastnicy odjechali. Zostałem z pustą torbą i nie wiem, czym w głowie...

Po jakimś czasie dotarło do mnie, co się w ogóle stało. Nie mam nic, popłakałem się jak dziecko... Nie mogę znieść tego... Cieszę się, że żyję, ale...

Poobijany dotarłem do wioski, w której miałem nocleg i cały bagaż (to jedyne pocieszenie w tej sytuacji). Tam zrozumiano mnie, że zostałem okradziony.

W końcu przyjechała policja. Bardzo ciężko było nam się porozumieć, ale w końcu sporządziła notatkę i z nią wysłali mnie do stolicy Yunnanu, by tam przesłuchali mnie mundurowi rozmawiający po angielsku...

Obecnie jestem w Kunming. Rozmyślam o całej sytuacji. Pojawiły się myśli o powrocie. Jednak już zdecydowałem: chcę dokończyć misję... Muszę zakupić kosztowny sprzęt, oczyścić umysł ze złego i ruszać dalej w poszukiwaniu było nie było magicznych obrazów Chin.

Za dwa dni ruszam dalej... a załączone fotografie do pierwszej relacji to prawie jedyne, co mi pozostało".

Tyle od Pawła Chary z Chin. Będziemy nadal śledzić jego losy. Przypomnijmy, że jego wyprawę do Chin sponsoruje firma Nikon Polska i Gospodarczy Bank Spółdzielczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska