Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewczyna do towarzystwa

Tomasz Rusek
Klienci dzwonią na telefon komórkowy. Ona odbiera zmysłowym głosem. To część tej gry.
Klienci dzwonią na telefon komórkowy. Ona odbiera zmysłowym głosem. To część tej gry.
- Zaczynam koło 10.00, kończę po 18.00. Ale ta praca nie ma nic wspólnego z filmem ,,Pretty Woman'' - mówi Katarzyna (imię fikcyjne).

MAREK WARAKSA, Komenda Wojewódzka Policji w Gorzowie

MAREK WARAKSA, Komenda Wojewódzka Policji w Gorzowie

Przepisy nie zabraniają prostytucji. Jeśli ktoś zajmuje się tym dobrowolnie, nikt nie zabiera mu dochodów, nie zmusza go do sprzedawania swojego ciała, nie trzyma w niewoli, to prawo takiej osobie nic nie może zrobić. Prostytucja z wyboru nie jest karalna. Karalne jest stręczycielstwo (czyli organizowanie nierządu) i sutenerstwo (czyli czerpanie z tego korzyści). Grozi za to do trzech lat więzienia. Nawet na 10 lat można trafić za kratki, jeśli dotyczy to osoby małoletniej.
Zakazany jest też handel ludźmi. Ostatnio mieliśmy taki przypadek. Na początku roku w okolicy Żar rozbiliśmy szajkę, która tym się zajmowała. Zatrzymaliśmy trzy osoby. Dwie prowadziły agencję towarzyską, otoczoną drutem kolczastym podłączonym do prądu, a trzecia osoba werbowała młode kobiety ze Wschodu. Na początku sierpnia do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie. 23 osobom, obywatelom Polski, Ukrainy i Białorusi, postawiliśmy łącznie 119 zarzutów. Wszyscy podejrzani są o czerpanie korzyści majątkowych z nierządu, troje z zatrzymanych osób dodatkowo usłyszało zarzut handlu ludźmi.

Od dwóch lat pracuje w Gorzowie jako... dziewczyna do towarzystwa.

Przez rok próbowałem namówić którąś z jej koleżanek na rozmowę. Żadna się nie zgodziła. A jak nawet się zgodziła, to nie przychodziła na spotkanie i przestawała odbierać telefon. Katarzyna jedynie się spóźnia.

- Przepraszam za te 10 minut - uśmiecha się bielutkimi zębami. Wygląda najzwyczajniej w świecie. Oceniam ją na nieco ponad 20 lat. Okazuje się, że jest przed 30.

Weekendy dla dziecka

Pracuje od poniedziałku do piątku. - System godzinowy jest podobny do pracy w biurze. Tylko wypłata jest codziennie - mówi. Zaczyna koło 10.00. Kończy po 18.00. Żadnych kolacji, wyjazdów, wspólnych wyjść. I jeszcze jedno: w weekendy nie pracuje.

- Sobota i niedziela jest dla mojego dziecka. Poza tym to taka praca, że co jakiś czas trzeba pooddychać innym powietrzem - tłumaczy.

Prof. dr hab.nauk hum. ZBIGNIEW IZDEBSKI, pedagog, doradca rodzinny, seksuolog

Prof. dr hab.nauk hum. ZBIGNIEW IZDEBSKI, pedagog, doradca rodzinny, seksuolog

Można mieć dwa podejścia do prostytucji. Traktować to zjawisko jako patologię życia społecznego, lub traktować to jako pewien styl życia. Myślę, że dla kobiet, które nie są zmuszane do tego typu form zarobkowania, nie są również obiektem handlu i można tu mówić o dobrowolnym wyborze takiej formy zarobkowania. W tej sytuacji byłbym skłonny uznać to za pewną formę stylu życia.
Moje badania wskazują, że zdecydowana większość społeczeństwa opowiada się za legalizacją działalności agencji towarzyskich, a to niewątpliwie wskazuje, że jesteśmy za legalizacją samej prostytucji. W grupie tych, którzy opowiadają się za legalizacją jest więcej mężczyzn niż kobiet.
Niewątpliwie legalizacja prostytucji mogłaby się przyczynić do lepszej opieki zdrowotnej osób pracujących w seksbiznesie. Chociaż moje obserwacje i badania wskazują na to, że w ostatnim czasie wyraźnie poprawiła się sytuacja zdrowotna osób zatrudnionych w tym biznesie. Rośnie również świadomość potrzeby dbania o własne zdrowie.
Jest pewna grupa kobiet i mężczyzn pracujących w seksbiznesie, która wymaga wsparcia psychologicznego. Niewątpliwie jest to praca trudna i obciążająca, ale myślę, że nie jest to jedyny zawód, w którym takie wsparcie psychologiczne jest ważne.
(za chatem na onet.pl)

Klienci dzwonią na telefon komórkowy. Ona odbiera zmysłowym głosem. To część tej gry. Potem jest krótka rozmowa. Co, gdzie i za ile. Wszyscy przed spotkaniem pytają też, jak wygląda. Potem jest pukanie do drzwi, zapłata, obowiązkowy prysznic i seks... Może być na pół godziny albo godzinę. Bez udziwnień.

- Kto przychodzi? Każdy typ mężczyzn. Jedni są nieśmiali, inni pewni siebie. Z wiekiem też bywa różnie. Raz poprosiłam chłopaka o pokazanie dowodu osobistego, bo wyglądał na dzieciaka. Zdarzyło mi się też odmówić mężczyźnie, bo był po prostu za stary - przyznaje.

Nie zawsze chodzi o seks. Czasami mężczyźni chcą pogadać, wyżalić się. - Ale unikam takich klientów. Nie chcę mieć głowy obciążonej cudzymi kłopotami - mówi Katarzyna.

Kobieta sama wybiera

Nie ściemnia, że do takiej pracy zmusiła ją sytuacja. - To zawsze jest wybór. Zawsze. Ja też mogłabym pracować w biurze czy sklepie, ale wybrałam tę drogę. Zaczęło się trochę przypadkiem.

Straciłam pracę, nie mogłam znaleźć nowej. Potem zobaczyłam, jak daleka znajoma liczy gotówkę ze spotkań z mężczyznami. Spróbowałam i zostałam - mówi. Przyznaje, że pierwszy raz za pieniądze był inny.

- W niczym nie przypominał moich wcześniejszych relacji z mężczyznami... - wyjaśnia. Potem przywykła. Ma szczęście. Nie trafiła dotąd na żadnego bydlaka. - Poza tym jak mam wątpliwości, to rezygnuję ze spotkania. Żegnam pana także wtedy, gdy zaczyna się targować. Niektórzy próbują zejść o 10 zł - dodaje.

O tym, czym się zajmuje, wiedzą tylko najbliższe przyjaciółki. Rodzina - nie. - Gdyby się dowiedzieli, już by mnie nie było. Cały czas wierzę, że się nie wyda - mówi Katarzyna. Co chwilę rozłącza połączenia. Jej komórka dzwoni do początku naszej rozmowy.

- Klientów jest sporo. Nie narzekam. Na zarobki też - przyznaje. - 40 tys. miesięcznie? Ponoć tyle zarabiacie - mówię. - Taką kwotę można wyciągnąć. Ale pracując cały czas z weekendami i za dobre stawki - przytakuje.

A te są różne. Od 60 do 100 zł. Zależy od długości spotkania. I jest to cena bez udziwnień. - Ale kto ma dużo pieniędzy, może kupić wszystko... - dodaje.

Faceci tak myślą

Katarzyna zapewnia, że to wcale nie jest taka miła, fajna praca jak z filmu ,,Pretty Woman''. - Tylko faceci mogą tak myśleć - mówi ze śmiechem. Przyznaje, że ,,przyjmowanie panów'' może wpłynąć na psychikę. Zwłaszcza jak dziewczyna zajmuje się tym w swoim mieście. - Cały czas żyje w strachu, że wszyscy się dowiedzą. I zaczynają się narkotyki, alkohol - dodaje.

Można sobie też zrujnować życie osobiste. Dlatego Katarzyna nie ma męża ani chłopaka i - jak mocno podkreśla - nie szuka. Choć byli już tacy, którzy po spotkaniu nie chcieli wyjść z pokoju i cały czas wydzwaniali z wyznaniami. - Nie lubię tego. Praca to praca. Jest seks, potem nie ma nic. Wolę taki układ - tłumaczy.

Regularnie robi badania na HIV. Regularnie chodzi do ginekologa. A ponoć akurat to wcale nie jest w tym środowisku takie oczywiste. - Pomimo tego wielu mężczyzn chce stosunku bez prezerwatywy. Nigdy się nie zgadzam. Taki człowiek, proponując mi to, nie szanuje mnie i siebie.

Nie godzi się też na całowanie. - To dla mnie głębszy rodzaj bliskości - mówi.

Trzeba mieć cel

W Gorzowie - w ocenie Katarzyny - zawodowo seksem za pieniądze zajmuje się około dziesięciu kobiet. To te, które aktywnie szukają klientów np. poprzez prasę. Dziewczyn - utrzymanek nie da się policzyć.

- Najgorsze, co można zrobić, to wejść w ten rynek i przepuszczać pieniądze. Ja mam cel. Nie szastam, bo nie chcę spotykać się z mężczyznami za pieniądze w nieskończoność - mówi.

Co by powiedziała dziewczynie, która chce to robić, bo wydaje się jej, że ta praca to fantastyczna sprawa? - W kasynie wiele osób też widzi tylko wielką stawkę. I zaczynają grać, nie myśląc o ryzyku...

W materiale - na prośbę Katarzyny - celowo pomiąłem niektóre szczegóły jej wyglądu, sposobu pracy i spędzania wolnego czasu. Nie chciała, by rozpoznały ją koleżanki z branży ani znajomi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska