Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były wojewoda podejrzany w aferze

Henryka Bednarska
Afera PBI ciągnie się od prawie trzech lat. W sprawę zamieszanych jest już 21 osób, w tym dwóch wysokich urzędników miejskich.
Afera PBI ciągnie się od prawie trzech lat. W sprawę zamieszanych jest już 21 osób, w tym dwóch wysokich urzędników miejskich.
Prokuratura zarzuca Andrzejowi K., że przez niego miasto straciło aż 1,1 mln zł - dowiedzieliśmy się wczoraj.

Miał on działać ,,w celu osiągnięcia korzyści majątkowej''.

Szczecińska prokuratura stawia byłemu wojewodzie trzy zarzuty. Wszystkie dotyczą budowy trasy średnicowej w Gorzowie. Chodzi o lata 1997-2000, a wtedy Andrzej K. był wiceprezydentem odpowiedzialnym za inwestycje. W tej aferze podejrzanymi są również prezydent Gorzowa i szef miejskiego wydziału inwestycji.

Płacili za dużo i za darmo

Zdaniem prokuratury były wiceprezydent zatwierdził stawki na rozliczenie robót na trasie średnicowej na 1,3 mln zł, choć faktycznie warte one były jedynie 360 tys. zł. Przez taką decyzję miasto straciło ponad 900 tys. zł. Prokuratura mówi, że działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

Oprócz tego zdecydował o wypłaceniu przez miasto firmie PBI 200 tys. zł za roboty i rozbiórki, których firma nie zrobiła. Prokuratura zarzuca też Andrzejowi K. przekroczenie uprawnień: zamiast zorganizować przetarg nieograniczony na roboty na trasie, przeprowadził go w trybie z wolnej ręki.

- I podpisał umowę z PBI, choć firma była w złej kondycji finansowej. To działanie na szkodę interesu publicznego - mówi rzeczniczka prokuratury Małgorzata Wojciechowicz. Andrzej K. w prokuraturze nie przyznał się do winy, niczego nie chciał wyjaśniać. Grozi mu do dziesięciu lat więzienia.

O dziwnym prowadzeniu przetargów przez miasto pisaliśmy w lipcu 2004 r. w cyklu reportaży śledczych. W tamtych latach magistrat uciekał od przetargów nieograniczonych na roboty drogowe w mieście. Stosował m.in. tryb z wolnej ręki, który wyklucza prawdziwą konkurencję, bo tu negocjuje się z jednym wykonawcą. W przypadku trasy średnicowej wykonawcą było PBI.

Związki towarzyskie

Szefem tej firmy był Zygmunt M. (aresztowany na trzy miesiące w lutym 2004 r.). Przyjaźnił się z Andrzejem K., co były wojewoda potwierdził w rozmowie z nami jeszcze w kwietniu 2004 r. - Odwiedzamy się - mówił. PBI było też jedną z firm, które budowały dom byłego wiceprezydenta. Andrzej K. kupił w PBI ściany z suporeksu i ta firma je montowała. Jeszcze wtedy bagatelizował aferę, dziś jest w niej kolejnym podejrzanym. Udało nam się skontaktować z żoną Andrzeja K., ale odmówiła pomocy w dotarciu do męża.

Afera PBI ciągnie się od prawie trzech lat. W sprawę zamieszanych jest już 21 osób, w tym dwóch wysokich urzędników miejskich. Prezydent Tadeusz Jędrzejczak siedział w areszcie prawie trzy miesiące. Prokuratura stawia mu zarzut działania na szkodę miasta i firm budowlanych. Kilka zarzutów ma też naczelnik wydziału inwestycji Władysław Ż. Chodzi m.in. o usuwanie z urzędu dokumentów związanych ze sprawą PBI oraz wyprowadzenie z kasy miasta łącznie 2,5 mln zł (razem z dwoma inżynierami). Według prokuratury pieniądze wyciekały, bo miasto płaciło za inwestycję zgodnie z planami, a naprawdę budowano tylko jej część. Na dodatek płaciło za prace, które były już opłacone w kontrakcie.

Na tapecie prokuratury

To nie jedyna sprawa karna z udziałem wysokich gorzowskich urzędników. W zeszłym tygodniu prokuratura w Gorzowie postawiła wiceprezydentowi Tadeuszowi J. oraz naczelnikowi Władysławowi Ż. zarzuty narażenia miasta na stratę 890 tys. zł. Chodziło o remont Mostu Lubuskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska