Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów ma mistrza ortografii. A Ty? Ile błędów byś zrobił? [WIDEO, ZDJĘCIA]

Redakcja
W Akademii im. Jakuba z Paradyża wyłoniony został Gorzowski Mistrz Ortografii.
W Akademii im. Jakuba z Paradyża wyłoniony został Gorzowski Mistrz Ortografii. Jarosław Miłkowski
Gorzowskim Mistrzem Ortografii został we wtorek 16 maja radny Grzegorz Musiałowicz. Na podium stanął też nasz redakcyjny kolega Alan Rogalski.

- Nie kładę się spać ze słownikiem ortograficznym. Czytam do poduszki, ale zawodowego kontaktu z językiem polskim nie mam – mówi nam Grzegorz Musiałowicz. Radny Ludzi dla Miasta od wczoraj jest Gorzowskim Mistrzem Ortografii. Tytuł wywalczył, pokonując w Akademii im. Jakuba z Paradyża prawie 60 konkurentów.

Dyktando (jego pełną treść znajdziecie poniżej) przygotowała rektor akademii prof. Elżbieta Skorupska – Raczyńska. Wymyśliła krótką historię o ożenku Ziutka, którego narzeczoną była – to już fragment dyktanda – „iłżanka, taka hurra-Europejka i arcy-Polka, którą niemłody już Romeo przygruchał na andrzejkach, a przetańczywszy z nią karnawał i poczuwszy wolę Bożą, w przededniu walentynek oświadczył się i uraczył bogdankę rudoburym, humorzastym cocker-spanielem”.
- Policzyłem błędy, które moglibyśmy zrobić. Po wyłączeniu zmysłu ortograficznego wyszło mi, że 70 – mówiła nam rektor Skorupska – Raczyńska.

W dyktandzie bardo dobrze wypadł nasz redakcyjny kolega Alan Rogalski. Był drugi. Na podium znalazła się też Agata Sendecka z TVP Gorzów.

Treść dyktanda:
W czwartek przed zmierzchem pochodzący z Woli Krzysztoporskiej lokalny mistrz dwóch kółek rozpowszechnił hiobową wieść: Ziutek w najbliższą sobotę mur-beton się żeni... Mimo faux pas tego quasi-herolda, tuż po umówionej godzinie plac przed gorzowskim Urzędem Stanu Cywilnego zapełnił się harleyami, hondami, yamahami, pomiędzy którymi tu i ówdzie malowniczo przebłyskiwały niklem bmw, suzuki i nie mniej znane na polskim rynku mitsubishi. Ryk silników nie wysłużonych, a wciąż tip-top pojazdów rozprzestrzeniał się na kształt grzmotów po bezsprzecznie wiejsko-miejskiej okolicy. Na podjeździe prężył się błękitnosrebrny, wielkogabarytowy cadillac, tzw. oldtimer, ulubiony wehikuł pana młodego. Ten zaś jak ostatni Mohikanin żegnał się ze stanem niemałżeńskim, opłakiwany przez śniadolice czirliderki (cheerleaderki) z jego macierzystego klubu oldbojów. Narzeczoną była iłżanka, taka hurra-Europejka (hura-Europejka) i arcy-Polka, którą niemłody już romeo przygruchał na andrzejkach, a przetańczywszy z nią karnawał i poczuwszy wolę Bożą, w przededniu walentynek oświadczył się i uraczył bogdankę rudoburym, humorzastym cocker-spanielem, dzierżącym w pyszczku minipudełeczko wprawdzie, ale z brylantem maksi, nie lada okazem kupionym wpółdarmo. Nowożeńcom wśród nieopisanego zgiełku i hałasu życzono wygranej w totolotka (toto-lotka), miodowego miesiąca na nomen omen Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, ekstrapodróży do Baden-Baden, superteściów, a nawet pół żartem, pół serio medalu Za Długoletnie Pożycie Małżeńskie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska