Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Upomniał się o zaległe wypłaty, wrzucili go do stawu

Grażyna Szyszka
Lesław Danek przy stawie, do którego wrzucili go sprawcy
Lesław Danek przy stawie, do którego wrzucili go sprawcy Grażyna Szyszka
Zdarzenie, które przeżył 38-letni mieszkaniec Szczepowa (gm. Żukowice pod Głogowem) na długo zostanie w jego pamięci. W sobotę, 28 października trzech mężczyzn próbowało go wepchnąć do samochodu i porwać. Gdy się to nie powiodło, sprawcy pobili ofiarę, okradli, a potem wrzucili do stawu.

- Mam po tym wszystkim kilka szwów na ręce i siniaki, bo mnie poobijali - mówi mieszkaniec Szczepowa. - Dobrze, że w stawie nie jest głęboko, bo bym się utopił - dodaje i opowiada nam cale zajście: - Około dziewiątej wieczorem wracałem ze sklepu do domu. Jak byłem już blisko, koło stawu, to na drodze zatrzymało się auto. Wyskoczyło z niego trzech chłopów i zaczęli mnie wciągać do samochodu. Poznałem od razu, że jeden to Grzegorz T. , który mnie zatrudniał na budowie w Belgii. Drugi, taki łysy, to jego pomocnik, a trzeciego nie znałem - mówi mężczyzna. - Zaparłem się i nie mogli mnie wciągnąć do środka. Tłukli mnie, aż w końcu wrzucili do stawu koło domu i odjechali.

Mężczyzna stracił kurtkę, telefon komórkowy oraz drobne przedmioty.

Poturbowany Lesław Danek trafił do szpitala, a za sprawcami napadu ruszyła policja. Niebawem w ich ręce wpadł Grzegorz T. Decyzją sądu, były pracodawca ofiary został zatrzymany i aresztowany na dwa miesiące. Zatrzymany nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań.

- Sprawcy działali brutalnie. Takie działanie nosi znamiona przestępstwa usiłowania pozbawienia wolności innej osoby - informuje Bogdan Kaleta, oficer prasowy głogowskiej komendy policji. - Podejrzany 35-latek usłyszał zarzuty, za które grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 5.

Pozostałych dwóch bandziorów wciąż szukają.

Wściekł się, bo Lesław pozwał go do sądu?

Napad na Lesława Danka nie był przypadkowy. W sobotni wieczór, Grzegorz T. z okolic Nowej Soli, razem z dwoma pomocnikami zaczaił się na mężczyznę, by najprawdopodobniej dać mu nauczkę za to, że upomniał się o zaległe pieniądze.

- Pracowałem w jego firmie budowlanej kilka miesięcy - przyznaje Lesław Danek. - Budowaliśmy w Belgii meczety. Niestety, szef nie był wobec nas uczciwy, bo nie płacił jak trzeba. Za kilka miesięcy pracy jest mi winien ponad 30 tysięcy złotych!

Mimo że praca w Belgii była nielegalna, zdesperowany Danek postanowił działać, by odzyskać zaległe wypłaty. Zgłosił sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy i będzie też dochodził swoich praw przed sądem pracy w Nowej Soli.

- O o to się pewnie wkurzył, dlatego chciał mnie pobić, bym wycofał się ze wszystkiego - twierdzi pan Lesław. - Pracownicy się go boją, bo kiedyś już raz pobił jednego.

Lesław Danek przyznaje, że wciąż obawia się najazdu zbirów byłego szefa. Tym bardziej, że dwaj poszukiwani mężczyźni znowu byli widziani we wsi. Mężczyzna nie wychodzi wieczorem z domu i przygląda się autom z obcą rejestracją.

- Pilnujemy go, bo nie można pozwolić, aby bandziory bili chłopa z naszej wsi - dodają jego sąsiedzi, których zastaliśmy przed domem w Szczepowie.

Zobacz też: KRYMINALNY CZWARTEK - 9.11.2017 - Porwanie 25-letniej kobiety w Słubicach. Policja i matka ofiary zdradzają kulisy tego zdarzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Upomniał się o zaległe wypłaty, wrzucili go do stawu - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska