Dziennikarskie „śledztwo” zaczęło się od tego, że jako mama tydzień temu zadzwoniłam do przychodni, by zapisać obie córki do endokrynologa w Zielonej Górze. Oniemiałam, gdy wyczytałam na stronie internetowej przychodni, że wizyta może być 4 sierpnia 2016. Ale to jeszcze nic... - Rejestrujemy na grudzień - poinformowała mnie miła pani. Wyznaczając datę wizyty na 5 grudnia. Szybko! Zajrzałam do kalendarza i stwierdziłam, że to sobota. I wtedy usłyszałam, że nie, bo poniedziałek. W 2016 roku...
Potem odkryłam, że akurat ci specjaliści przyjmują w regionie „na fundusz” tylko w dwóch poradniach - w Gorzowie i Zielonej Górze. A w Lubuskiem mamy ponad 209 tysięcy osób do 19. roku życia (dane GUS-u za 2014 rok)! Co więc się dziwić terminom w grudniu, ale za rok? Idąc tropem tego „mojego” endokrynologa, postanowiłam napisać artykuł, jak długo czeka się na przyjęcie do innych lekarzy specjalistów w województwie. I co przychodnia, to nowy rekord w czekaniu na wizytę! Jeszcze w środę rano myślałam, że liderem zostanie poradnia chorób naczyń w Gorzowie, gdzie przyjęto by mnie 7 grudnia. Oczywiście, 2016 roku (a gdybym była pilnym przypadkiem, to już w lipcu 2016!). Po południu jednak okazało się, że do ortodonty w Sulechowie przyjmą moje dziecko w kwietniu... 2017! Do endokrynologa w Zielonej Górze dostanę się w październiku 2016. Rok na tego specjalistę poczekam w Gorzowie. Na leczenie protetyczne w Słubicach zawitałabym w maju. Tak samo do diabetologa w Gorzowie i okulisty dla dzieci w Zielonej Górze. Na okulistę w zielonogórskiej przychodni zapisują „już” na kwiecień. Tak samo do kardiologa w Gorzowie i Nowej Soli...
Dlaczego mamy takie kolejki do lekarzy? Jak jest w Twojej okolicy? Więcej o tym przeczytasz w piątek, 27 listopada w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?