Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera solna. Kto w Lubuskiem używał soli odpadowej?

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
socyo / sxc.hu
Jeden z zakładów masarskich w regionie używał soli odpadowej zamiast spożywczej. Co to za zakład? Na ten temat milczy zarówno sanepid, jak i lubuski lekarz weterynarii. A prokuratura o sprawie jeszcze nie wie.

Producent wędlin słysząc pytanie o sól tylko zgrzyta zębami. I zastrzega, że żadnego nazwiska, nazwy firmy, a nawet miejscowości. Wystąpić przy okazji takiego tematu to śmierć dla firmy. Nikt nie zapamięta, że jesteś ten dobry, a pozostanie wrażenie, że coś tam z tą solą u nich nie grało...
- Telefonował już do mnie klient z Niemiec i pytał, czy to prawda - mówi. - Bo tam już huczy, że Polacy trujące kiełbasy sprzedają. Konkurencja nie śpi, natychmiast to wykorzystali. I lata pracy szlag trafił...

Kiełbasie do smaku

Na ile ta sól jest groźna

Jak obliczono dopiero 10 dag takiej soli spowodować może ból brzucha, wymioty, biegunkę. W bardzo dużych ilościach może działać toksycznie. Osoba o wadze ciała 50 kg po zjedzeniu dwóch łyżek stołowych soli wypadowej może poważnie się zatruć.

Od kilku dni cała Polska żyje aferą solną. Po informacji, że trzy firmy sprzedawały producentom żywności sól drogową, twierdząc, iż to sól spożywcza, w głęboki teren ruszyli kontrolerzy. Lubuski wojewódzki lekarz weterynarii zdążył sprawdzić ponad sto zakładów. Jeszcze bardziej aktywny jest sanepid. I okazało się, że ta ofensywa była jak najbardziej uzasadniona. Na razie ustalono, że sól techniczną kupiły dwie lubuskie firmy. O ile w pierwszym przypadku była ona stosowana zgodnie z przeznaczeniem, to znaczy do posypywanie dróg, o tyle w drugim miała dodawać smaku wędlinom.

Lubuski wojewódzki lekarz weterynarii nie chce zdradzić, o który zakład chodzi. Nawiasem mówiąc w czwartek rano na jego biurko trafiła informacja z "centrali" - żadnych wypowiedzi na ten temat.
- Szkodliwe działanie? - odpowiada pytaniem na pytanie. - Na razie brak jednoznacznych ustaleń.
Wiadomo tylko, że po pierwszych informacjach na temat zamieszania z solą właściciel lubuskiej firmy wycofał część produktów ze sprzedaży. Niestety pewna partia trafiła już do konsumentów. Podobno nie są to znaczne ilości. Produkty na terenie zakładu zostały zabezpieczone, podobnie jak sól używana w zakładzie, która zostanie zbadana.

Wywiesić listę!

Nasi Czytelnicy żądają podania listy firm, które soliły niezgodnie z prawem. Jednak również sanepid nie jest skory do podania nazwy lubuskiej firmy, o którą chodzi. Także tym razem powodem jest ochrona producentów.
- Nie mamy na razie ostatecznej opinii ekspertów, którzy stwierdzą na ile sól ta jest szkodliwa - dodaje wojewódzki inspektor Jolanta Świderska-Kopacz. - Jednak większość ekspertów skłania się ku opinii, że w takich ilościach nie powinna być groźnie. Siarczan sodu, który znajduje się w tej soli może spowodować problemy żołądkowo-jelitowe, gdyż ma działanie przeczyszczające. Natomiast to w żadnym razie nie jest jakąś okolicznością łagodzącą dla oszustów. Doszło do fałszowania żywności, do oszukania klientów.
J. Świderska-Kopacz dodaje, że podobne afery co jakiś czas wybuchają zarówno w Polsce, jak i w innych krajach. A to dioksyny, a to mleko w proszku lub karmienie zwierząt na fermach odpadami...
Grzegorz Szklarz z zielonogórskiej prokuratury okręgowej dodaje, że śledztwo będą prowadzili koledzy z prokuratur, gdzie działały oszukańcze firmy. A producenci? I tutaj prokurator był zaskoczony, że jeszcze do nich nie dotarła informacja o "trefnych" lubuskich wędlinach.

Kilka milionów złotych

Prawie 500 ton soli podejrzanego pochodzenia zabezpieczyli policjanci i inspektorzy weterynaryjni podczas wspólnych kontroli przeprowadzonych w 88 zakładach na terenie 12 województw. Trzy firmy kupowały tzw. sól odpadową (odpad przy produkcji chlorku wapnia, używany m.in. do posypywania zimą dróg, do produkcji farb i w przemyśle garbarskim) i sprzedawały jako spożywczą. Sól trafiała głównie do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni czy piekarni, skąd w produktach mogła trafić do sklepów w całym kraju.

CBŚ przygotowało listę firm, które kupowały sól w tych firmach. Na liście, która ma być stale uaktualniana, jest na razie około 40 podmiotów, głównie przetwórstwa spożywczego i piekarni, przede wszystkim z Wielkopolski, ale także ze Śląska, województwa lubuskiego i Mazowsza. Ze wstępnych ustaleń wynika, że każda z trzech firm miesięcznie sprzedawała mniej więcej tysiąc ton soli. Kupowały ją jako tzw. sól odpadową - po mniej więcej 130 zł za tonę - i sprzedawały jako spożywczą po mniej więcej 400 zł. Zarabiały na tym rocznie po kilka milionów złotych.
Zatrzymano do tej pory pięć osób. Usłyszały one zarzuty wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka z przepisów ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, za co może grozić do pięciu lat więzienia.

Sól w oku

Krystyna Wójcik zrobiła w czwartek zakupy w sklepie w centrum Zielonej Góry. Jak przyznaje odstawiła już wędliny, ale mąż jest potwornie mięsożerny. Ona przestawiła się na sery po aferze z parówkami cielęcymi, które obok mięsiwa tego rodzaju nawet nie leżały. I od dawna nie wierzy już w to co piszą producenci nie tylko wędlin.
Arkadiusz Kleszczewski, zielonogórski piekarz, cieszy się, że w regionie w sprawę nie jest zamieszany żaden zakład jego branży. O siebie się nie bał, wie jaka sól sypie, chociaż...
- Zaopatruję się w sól w hurtowniach w Lubuskiem i we Wrocławiu - mówi. - Tam sól ma atesty. Wierzymy wynikom tych badań i atestom. Sam nie jestem w stanie sprawdzić z jaką solą mam do czynienia.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska