Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Henryk Liwocha z Zielonej Góry szuka kumpli z wojska!

Katarzyna Borek 68 324 88 37 [email protected]
Pamiątkowe zdjęcie z jednostki w Poznaniu. Józiu Kurek stoi pierwszy z lewej, Gwóźdź kuca pierwszy z lewej, a obok Henryk Liwocha.
Pamiątkowe zdjęcie z jednostki w Poznaniu. Józiu Kurek stoi pierwszy z lewej, Gwóźdź kuca pierwszy z lewej, a obok Henryk Liwocha. fot. Archiwum Henryka Liwochy
- Kurek i Gwóźdź. Tak się nazywali ci moi koledzy z wojska. Bardzo chciałbym ich odnaleźć i porozmawiać z nimi przed śmiercią - powiedział nam Henryk Liwocha z Zielonej Góry.

- Ja tu przyszedłem do mojej gazety w nietypowej sprawie - z miejsca ostrzegł pan Henryk po wejściu do redakcji "GL". Powiedział, że jak my mu nie pomożemy, to on już nie wie kto.
- Bo rozchodzi się o to, że ja dwóch swoich kolegów z wojska szukam. Kurka i Gwoździa. Rozstałem się z nimi pół wieku temu. Byłem w różnych urzędach, żeby ich adres albo jakąkolwiek wskazówkę dostać, ale wszędzie zasłaniali się ochroną danych osobowych - denerwował się. - A mnie tak bardzo zależy, żeby przed zamknięciem oczu jeszcze raz w życiu z tymi kumplami porozmawiać, zobaczyć ich...

Cała trójka od 1958 r. służyła w jednostce w Poznaniu przy Grunwaldzkiej. To był nieistniejący już dziś 10. Pułk Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Kurek i Gwóźdź... A jak dalej? - Imienia Gwoździa nie pamiętam, bo 10 października minie dokładnie pół wieku, jak do cywila poszliśmy i człowiekowi wyleciało z głowy. Ale Kurkowi to na pewno było Józiu - zaklinał się pan Henryk.

A może choć jakieś pseudonimy mieli, po których mogliby się w gazecie rozpoznać?
- Pani, my tam żadnych sensacyjnych przygód ani ksywek nie mieliśmy... To było wojsko, a nie piaskownica! - żachnął się pan Henryk. - Do siebie zdrobnieniami nie mówiliśmy. Ja byłem dla nich Liwocha. To i Gwoźdź był dla mnie Gwódź, a Kurek Kurek.
Panowie mogą mieć teraz 72-73 lata. Z tego, co nasz Czytelnik zapamiętał, w latach 60. mieszkali gdzieś w okolicach Żar, Słubic albo Krosna Odrz. - Tam ich któregoś roku przypadkiem widziałem ostatni raz, gdy przejeżdżałem przez te okolice. Ja na motorze, oni na rowerze. Razem, no przecież byli z jednej wsi, jeśli dobrze zapamiętałem.

- A o czym by pan z nimi po 50 latach rozmawiał? - zainteresowałam się.
- O ludzie, od razu słychać, że z kobitą gadam! Jakby pani była kiedykolwiek na służbie, to by pani wiedziała, co to dla mężczyzny znaczy kumpel z wojska. Jak się razem dwa lata wspólnie w jednej jednostce spędziło, to jeden dla drugiego do końca zostaje bliski jak brat. Pogadać można z takim o wszystkim. Dlatego tak mi zależy, by Kurka i Gwoździa choć jeszcze raz przed śmiercią zobaczyć. Bo tak to zostanie mi po nich na pamiątkę tylko te kilka zdjęć, co do redakcji przyniosłem.

Zdjęcia publikujemy. Pan Henryk mówi, że jak się przyjrzeć, to on w sumie niewiele się zmienił. Może więc kto Gwoździa i Kurka też rozpozna? Nazwiska skojarzy, jednostkę? Jakiś trop podrzuci?
- Bardzo liczę na pomoc Czytelników, bo z urzędami to ja już nic nie chcę mieć wspólnego. Pobiurokratyzowali się, okopali, człowieka jak trybik traktują - machnął ręką pan Henryk. - Tylko u zwykłych ludzi znajdę zrozumienie, że co kumple z wojska, to kumple z wojska. I że jak pytam o nich, to musi to być dla mnie ważna sprawa.

Drodzy Czytelnicy, jeśli ktoś z Was zna albo rozpozna na zdjęciu panów Kurka i Gwoździa, proszę się ze mną skontaktować. A może odezwą się sami bohaterowie wspomnień naszego Czytelnika albo ich najbliższa rodzina? Wszystkie informacje przekażę panu Henrykowi, który bardzo liczy na Waszą pomoc i na to, że artykuł w "GL" pomoże ziścić jego marzenie o spotkaniu po 50 latach. Z kumplami z wojska - więc sami rozumiecie, że to ważna sprawa!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska