Choszczeński cmentarz jest w sieci

- To najlepszy pomysł w powojennej historii miasta - napisała do nas Grażyna Warych z Kanady. Od 20 lat nie była w Choszcznie. Przypadkowo trafiła na stronę internetową nekropolii. - Teraz mogę się wpisać do księgi pamiątkowej osób, które znałam lub ich rodzin, zapalić wirtualną świeczkę, za co zresztą w Kanadzie trzeba zapłacić dziesięć razy tyle - pisze pani Grażyna.

Żmudna robota dała efekt

O pomyśle wirtualnego cmentarza pisaliśmy w październiku ubiegłego roku. Prawie sześć miesięcy zajęło Miejskiemu Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej wykonanie dokumentacji fotograficznej oraz planu rozmieszczenia mogił, bez którego nie byłoby cmentarza w sieci. - Cieszy mnie, że mieszkańcy bardzo przychylnie przyjęli nasz pomysł. Teraz bez żadnych problemów, jeśli tylko znamy nazwisko, odnajdziemy na stronie zdjęcie i dokładną lokalizację mogiły. Możemy też wpisać się do księgi pamiątkowej, zapalić wirtualny znicz czy zamówić sprzątanie mogiły lub posadzenie kwiatów - wylicza Konrad Bil, prezes firmy komunalnej. Dodaje, że już niebawem będzie można zamówić całoroczną opiekę nad grobami, wykonanie najnowszego zdjęcia konkretnej mogiły, a za jakiś czas także usługi związane z pochówkiem.

Gdzie, co i jak?

Sprawdziliśmy, jak działa strona internetowa cmentarza (www.choszczno.icmentarz.pl). W alfabetycznym spisie nie ma wszystkich mogił, ale gdy wpiszemy w wyszukiwarce nazwisko, na pewno odnajdziemy poszukiwany grób. Zobaczymy jego zdjęcie i dokładną mapę, która pozwoli nam go zlokalizować. Potem możemy wysłać sms, żeby zamówić wirtualny znicz, który będzie płonął przez tydzień. Możemy też wykupić sprzątanie mogiły czy posadzenie kwiatów (wszystko jest płatne). Przy zmawianiu sprzątania i sadzenia kwiatów musimy podać numer telefonu, żeby pracownicy cmentarza mogli uzgodnić z nami szczegóły usługi.
- Dla mnie najlepsze jest to, że w ciągu kilku sekund mogę odnaleźć konkretny grób. Zdarzyło mi się już, że nie odwiedziłem czyjejś mogiły tylko dlatego, że jej nie znalazłem - mówił nam pan Paweł, którego w sobotni poranek spotkaliśmy na cmentarzu.
Starsza pani krzątająca się przy mogile męża od nas dowiedziała się o stronie internetowej i też się ucieszyła. - Trzy córki są w Irlandii. Muszę im jeszcze dzisiaj o tym powiedzieć - stwierdziła.