Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ale czad w tym Czaczu!

Alicja Bogiel
Większość "sklepów” wygląda jak jeden wielki magazyn rzeczy niepotrzebnych. Można tam jednak czasami znaleźć prawdziwe skarby.
Większość "sklepów” wygląda jak jeden wielki magazyn rzeczy niepotrzebnych. Można tam jednak czasami znaleźć prawdziwe skarby. fot. Dariusz Chajewski
Cała wieś, zamiast uprawiać ziemniaki, handluje starociami i używanymi lodówkami. Na "polowanie" przyjeżdżają tu setki osób. Szczególnie latem.

Podobno ktoś kupił w Czaczu pianino. Bardzo stare. I okazało się, że to limitowana seria wykonana niegdyś dla... króla Hiszpanii. Na co dzień jednak w tej wielkopolskiej wsi łatwiej znaleźć krzywą lampę niż królewski instrument.

O Czaczu sporo pisze się w interencie. Szczególnie na forach miłośników staroci. "W zeszłą sobotę wybraliśmy się do słynnego w naszej okolicy miasteczka o nazwie Czacz. Cała wieś, zamiast trudnić się uprawą roli, zamieniła swoje stodoły na komisy z używanym meblami i czym tylko się da, przywiezionymi z Holandii. Każde gospodarstwo ma swój hangar z takimi rzeczami" - pisze Lula w blogu "Lawędowy Zakątek".

Lula wróciła z Czacza z dwoma talerzami za 2 zł. Którymi to talerzami zachwycili się inni internauci. I jeden właśnie napisał o tym pianinie - skarbie nad skarbami. Niezła rekomendacja wycieczki do wsi 20 km za Wolsztynem...

Centrum handlowe w stodole

W Czaczu od razu rzuca się w oczy kilka hal przypominających szklarnie, w których zamiast pomidorów, "rosną" stare lampy, drewniane stoły, fotele z demobilu, talerzyki, czajniczki, używane kuchenki mikrofalowe...

Przed wejściem stoją rowery. Jednośladów zresztą w Czaczu dostatek. Znaleźliśmy nawet takie z akumulatorkami - dla leniwych. Za około 1.000 zł. Były też akcesoria sportowe - narty za stówę, a nawet 50 zł. Buty też można było dobrać.

Niektórzy przyjeżdżają do Czacza po sprzęt gospodarstwa domowego. Są nawet specjalne hale tylko z tym asortymentem - można więc wrócić do domu z telewizorem za 300 zł. - Widziałam czajnik bezprzewodowy, srebrny - relacjonuje kobieta przez telefon mężowi.
- I kupiła go pani? - dopytujemy się mieszkanki Poznania.
- Nie, prawie 70 złotych kosztował - odpowiada. - Szukam dalej. Na razie przeszłam tylko dziesięć hal.

Co znaczy, że wędrówka dopiero się rozpoczęła. Bo w Czaczu jest ponad 100 hal, stodół, pokojów i korytarzy, gdzie można znaleźć całą górę przedmiotów. Jak grzyby po deszczu rosną tu nawet całe "centra handlowe", złożone z kilku drewnianych hal.

Czerwona sofa za grosze

Najwięcej ludzi kupuje tu meble. Bo też i są tanie. Solidnie wyglądająca szafa trzydrzwiowa kosztuje ok. 600 zł, łoże - 300, drewniana szafka do sypialni - 50. - Umeblowaliśmy tu całe mieszkanie - mówi Agnieszka Marusz, która wraz z mężem wędruje po sklepach z meblami. -

Kupiliśmy tu świetną kanapę skórzaną. Za 300 złotych. Czerwoną! Teraz też szukamy okazji.

Joanna, koleżanka pani Agnieszki, pokazuje na brzuch i ze śmiechem mówi: - Jak to kobieta w ciąży, nie mam co robić. I grzebię tu sobie w rzeczach.

Bo też jest to właśnie miejsce dla poszukiwaczy. Oczywiście, można pójść do kilku sklepów z "antykami" i kupić lustro za prawie 700 zł albo rzeźbę do ogrodu za tyle samo. Ale w stodole obok są kołatki jak z angielskiej rezydencji za kilkadziesiąt złotych.

- My przyjechaliśmy poszukać czegoś oryginalnego do kominka - mówi Aneta Durczewska z Gorzowa. - W sklepach wszędzie to samo, tu można coś upolować.

- Coraz więcej osób szuka u nas porcelany - zdradza jedna ze sprzedawczyń. - A największym powodzeniem cieszą się filiżanki z napisem "Bavaria". Dlaczego akurat takie? Nie wiem...

Może dlatego, że czasami w antykwariatach za taką filiżankę trzeba zapłacić nawet 100 zł.

Polowanie dla całej rodziny

Na "polowanie" przyjeżdżają tu setki osób. Szczególnie latem. W jesienną sobotę znaleźliśmy w Czaczu głównie rejestracje z Wielkopolski - Poznania, Śmigla, Wolsztyna... Ale były również samochody z Nowej Soli czy Zielonej Góry.

Wędrówkę po halach uprawiają całe rodziny. Nawet dzieciakom podoba się to składowisko różności. Pan Piotr spacerował z dwuletnim Marcelkiem, a Daniel i jego siostra Ania pedałowali energicznie na zabawkowych rowerkach. W Czaczu można się też zaopatrzyć się w coś dla najmniejszych maluchów - wózków było całkiem sporo.

Chociaż zimno i szaro, w wielkopolskiej wsi sporo kupujących. - Ale to nic w porównaniu z latem dwa lata temu - mówi Lech, sprzedawca z jednego ze sklepów. - Wtedy dopiero były prawdziwe tłumy.

- Ale jest też coraz drożej - ocenia barmanka z pobliskiej restauracji. Też większość mebli kupiła sobie niedaleko miejsca pracy.

Zamiast buraków

CZACZ - JAK DOJECHAĆ I CO ZOBACZYĆ?

Czacz to miejscowość w gminie Śmigiel, położona tuż przy trasie Poznań - Wrocław. We wsi ciężko jest zaparkować. Szczególnie w weekendy. Oprócz wielkiego targowiska, w Czaczu jest kilka interesujących obiektów, m.in. gotycki kościół z 1653 r. z ciekawym ołtarzem barokowym i amboną. Jest też pałac z 1650 r., należący do rodu Żółtowskich. Zabytkowy budynek otoczony jest ładnym parkiem. Naprzeciwko pałacu mieści się karczma - w budynku byłego zjazdu z XIX w.

- Taka żyzna ziemia, piękne buraki by tutaj rosły - komentuje jeden z gości pola zajęte pod kolejne budynki ze zbieraniną mebli.

- Meble szybciej rosną i łatwiej je sprzedać - słychać dowcip w odpowiedzi.

W Czaczu jest jeszcze kilku rolników - poznać ich po zapachu z podwórka. Ale większość osób wyremontowała stodoły, postawiła budynki z płyty drewnopodobnej i teraz wynajmuje je handlowcom. Albo sami sprzedają skarby z Holandii.

Skarby są często z wystawek, ale też coraz więcej sprzedawców sprowadza towar od hurtowników, handlarzy starociami, z pchlich targów. A wtedy cena oczywiście jest wyższa. Ale targować się można, a nawet trzeba.

- Weźmiemy ten koszyk, ale na pewno nie za 40 złotych - negocjujemy ze sprzedawcą.

Wytargowaliśmy 10 zł zniżki za okrągły kosz na drewno do kominka, zupełnie inny niż te stojące w wielu polskich mieszkaniach.

W Czaczu żyje się inaczej niż w większości polskich wsi. I bardziej dostatnio. Większość domów ma nowe elewacje, na podwórkach parkują niezłe samochody. I pomyśleć, że to wielkie targowisko zaczęło się wcale nie w tej wsi, ale w oddalonej o kilka kilometrów miejscowości Śniaty. Tam interes nie chwycił. Tu ma się świetnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska