Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień z życia powstańca. "Myślałem, że nie przeżyję..."

Redakcja
Aleksander Dziedzic miał 16 lat, gdy wybuchło Powstanie Warszawskie. Wziął w nim udział i przez cały czas pisał pamiętnik.
Aleksander Dziedzic miał 16 lat, gdy wybuchło Powstanie Warszawskie. Wziął w nim udział i przez cały czas pisał pamiętnik.
Aleksander Dziedzic, pseudonim Ryś, podaje mi kopię pamiętnika, który pisał w czasie Powstania Warszawskiego. Oryginał znajduje się w muzeum w stolicy. Zanim został odnaleziony, przeleżał w gruzach siedem lat.

Jest pan rodowitym warszawiakiem? - pytam Aleksandra Dziedzica (rocznik 1928), który dziś mieszka w niewielkiej, malowniczo położonej wsi Łąkie w gminie Skąpe, nad jeziorem Trzeboch. - Nie, urodziłem się w Tczewie - odpowiada pan Aleksander. - Ojciec pracował w Poczcie Polskiej. Był kierownikiem brygady, która zakładała linię telefoniczną z Gdyni aż do Woronienki. I tak przenosiliśmy się z miejsca na miejsce.

- Ja to pisałem pod wrażeniem, że ja tego nie przeżyję. Że może moja mama to przeczyta - pan Aleksander podaje mi „Pamiętnik z powstania strzelca „Rysia” od 1 sierpnia 1944 roku”. Oryginał znajduje się w Muzeum Powstania Warszawskiego, ja mam przed sobą kopię. - Słowo niemcy świadomie i z premedytacją pisałem małą literą - zaznacza pan Aleksander. I dodaje:
- Gdzieś w połowie sierpnia nasz oddział włączono jako grupę operacyjną do 5. kompanii zgrupowania majora Bartkiewicza. To zgrupowanie miało za zadanie obronę pierwszej linii, jaką stanowiła ulica Królewska naprzeciw Ogrodu Saskiego, zajmowanego przez Niemców.

23 VIII. Środa
Na barykadach przy Królewskiej dwóch poruczników rannych. Jeden dosyć ciężko od granatu. Niosłem go na noszach do szpitala. Gdy wróciłem z barykad, to dowiedziałem się, że ktoś mnie okradł (sandały, skarpety, teczkę skórzaną z różnymi drobiazgami). Bardzo się martwię, gdyż było to wszystko, co miałem. Na noc dostałem przepustkę.

24 VIII. Czwartek
Gdy rano szedłem do koszar, to dowiedziałem się, że AK zdobyła 1 nr Krakowskiego Przedmieścia, a z kościoła wydobyto kilkadziesiąt kobiet i dzieci. Łudzę się nadzieją, że może jest między nimi Babcia z Marylą, Basią i panią Stasią. Piszę to w chwilowej przerwie na Królewskiej, a właściwie na jej gruzach. Codziennie czytam szczegółowo listę poszukiwanych w „Biuletynie Informacyjnym”, lecz mojego nazwiska nie mogę znaleźć. Po południu dostałem z powrotem moje skradzione rzeczy. Przed chwilą byłem w łaźni, ale była nieczynna. (...) Tęsknię za mamą.

25 VIII. Piątek
Od samego rana słychać artylerię. Na Królewską dzisiaj nie poszedłem, bo mam służbę. Wczoraj kupiłem sobie organki. Dostałem 48-godzinną służbę, tj. od godz. 6 wieczorem w czwartek do godz. 6 wieczorem w sobotę.

Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, 30-31 lipca, papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska