MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wędkarstwo oczami kobiety - łowy na rzece

Dorota Drela
Pierwsze zanurzenie wędki z pinkami na haczyku i z wody wyłowiłam krąpika. Nawet nie musiałam długo czekać na branie.
Pierwsze zanurzenie wędki z pinkami na haczyku i z wody wyłowiłam krąpika. Nawet nie musiałam długo czekać na branie. Dorota Drela
W końcu po dłuższej przerwie, niezależnej ode mnie, wybrałam się na ryby. W sobotni poranek obudziły mnie promienie słońca zapowiadające piękną pogodę, wręcz wymarzoną na wędkarską eskapadę.

Po szybkim przygotowaniu zestawu i odpowiedniego stroju ruszyłam do Krępy nad Odrę. Szukając odpowiedniego miejsca, zastanawiałam się nad tym, jakie okazy tym razem złowię. Pomimo, że słońce świeciło od rana, nad Odrą wiał silny wiatr. Temperatura też nie należała do wysokich, ale to mnie nie zrażało. Przecież to normalne, że o tej porze roku poranki nie są zbyt ciepłe.

Po krótkim rozpoznaniu terenu znalazłam odpowiednie miejsce. Rozłożyłam zestaw, przygotowałam z chłopakiem zanętę i rozpaliłam ognisko, żeby się ogrzać, bo po pięciu minutach trzymania wędki ręce skostniały mi z zimna.

Dopiero w południe warunki atmosferyczne stały się przyjemniejsze. Ale przecież nie będę pisała o pogodzie, bo przecież ryby w tym tekście odgrywają główną rolę.

W sobotę łowiłam delikatnym sprzętem - sześciometrowym " batem".

Pierwsze zanurzenie wędki z pinkami na haczyku i z wody wyłowiłam krąpika. Nawet nie musiałam długo czekać na branie. To zapowiadało pomyślne łowy.

Całkiem nieźle mi szło przez pierwszą godzinę, krąp gonił krąpia, pojawiła się płotka i kleń. Ale niestety wszystko co piękne nie trwa wiecznie i w pewnym momencie nastąpił zastój w braniach.

Nie zastanawiając się długo zaczęłam eksperymentować z przynętami. I w taki sposób na haczyku zanalazła się kukurydza - chwycił na nią kleń, około 0,5 kg, dżdżownica - kompletnie nic na nią nie brało, nawet spławik nie drgnął, białe robaki - na nie też żadna ryba się nie pokusiła.

Pomimo tak zwanej posuchy nie poddawałam się i walczyłam dlaej, patrząc jak mój chłopak wyciąga co chwilę jakąś dużą rybę. Trafiła mu się piękna płoć - 30 centymetrów. Niestety jego dobra passa nie trwała długo.

Ale nie o to chodziło w tym wypadzie. Przyznam, że brakowało mi wody i ryb. Potem nie miałam ciśnienia żeby coś złowić. Radość sprawiało mi stanie z wędką nad brzegiem rzeki i wsłuchiwanie się w szum wody i ciszę.

Gdyby nie silny wiatr warunki do wędkowania byłyby wręcz wymarzone. Ale nie ma co narzekać, bo to dopiero początek wiosny i pięknej pogody.

To było moje pierwsze łowienie nad rzeką, ale już wiem, że będę jeździła w to miejsce częściej. Niesamowity krajobraz i klimat wywarł na mnie niesamowite wrażenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska