MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Żarach lekarze nie mogą wykonywać zabiegów chirurgicznych u dzieci

Lucyna Makowska 697 770 399 [email protected]
Dziecko nie jest miniaturką dorosłego człowieka. Wymaga zupełnie innych warunków leczenia szpitalnego, czy znieczulenia, które mogą podawać tylko przeszkoleni anestezjolodzy. Inną sprawą jest udzielanie pierwszej pomocy.
Dziecko nie jest miniaturką dorosłego człowieka. Wymaga zupełnie innych warunków leczenia szpitalnego, czy znieczulenia, które mogą podawać tylko przeszkoleni anestezjolodzy. Inną sprawą jest udzielanie pierwszej pomocy. Kurhan / sxc.hu
To skandal, by z małym dzieckiem, któremu trzeba zszyć ranę, trzeba było jeździć z Żar do Zielonej Góry - mówi oburzona mama 1,5 rocznego chłopca.

- Kilka dni temu synek upadł w domu i rozciął sobie "na wylot" brodę - opowiada mama Kacpra. - Pojechaliśmy na żarski SOR, lekarz obejrzał ranę i kazał jechać do szpitala w Zielonej Górze. Tłumaczył, że nic nie zrobi, bo w Żarach nie ma chirurga dziecięcego.
Do Zielonej Góry jest prawie 50 km, przez całą drogę dziecko marudziło, płakało, a ja nie mogłam pojąć tej idiotycznej decyzji. Przecież chodziło o prosty zabieg. Naprawdę zdenerwowałam się, gdy na miejscu w zielonogórskim SOR zażądano ode mnie skierowania. A, że mama chłopca jest wyjątkowo rezolutną osobą, natychmiast zażądała udzielenia dziecku pomocy. Dopiero wtedy zaczęto szyć ranę.

Sprawdziliśmy i faktycznie okazało się, że lekarze w Żarach mają zakaz wykonywania zabiegów chirurgicznych u dzieci. I wcale nie dlatego, że nie potrafią, czy nie chcą. To nie żart, a nieodwołalna decyzja wojewódzkiego konsultanta ds. chirurgii dziecięcej, który motywuje zalecenie dobrem najmłodszych pacjentów.
Niestety taki stan trwa od lat. Rodzice, biorą to na zdrowy rozsądek i zastanawiają się jak to możliwe, by przy dwu lecznicach, w niespełna 40 tys. mieście, zmuszać ich do wożenia chorych pociech do Zielonej Góry.

- Dziecko nie jest miniaturką dorosłego człowieka - wyjaśnia Piotr Gajewski, wojewódzki konsultant ds. chirurgii dziecięcej. - Wymaga zupełnie innych warunków leczenia szpitalnego, czy znieczulenia, które mogą podawać tylko przeszkoleni anestezjolodzy. Inną sprawą jest udzielanie pierwszej pomocy. Jeśli mały pacjent nie wymaga znieczulenia, mogą to zrobić lekarze na SOR. Natomiast to, co wymaga diagnostyki, leczenia szpitalnego czy choćby nastawienia złamań, musi być robione na chirurgii dziecięcej. To wyraźne zalecenie konsultanta krajowego, podyktowane bezpieczeństwem dzieci.
I dodaje, że w Lubuskiem udało się osiągnąć przyzwoite standardy dziecięcej opieki chirurgicznej, mimo, że specjalistów w tej dziedzinie jest naprawdę niewielu. Sprawdziliśmy, na terenie województwa mamy cztery poradnie, które mają podpisany kontrakt z NFZ. Dwie są w Gorzowie, jedna w Zielonej Górze, jedna w Nowej Soli.

Nie ma wyjścia

- Nie widzę przeszkód, by pomocy przy drobnych urazach udzielali lekarze dyżurujący na SOR-ach, choć wszystko zależy od ich wiedzy medycznej. To oni decydują - dodaje P. Gajewski. - NFZ w Lubuskiem nie płaci za leczenie dzieci na oddziałach dla dorosłych i odwrotnie, ale SOR-y są rozliczane z innej puli.
A lekarze? Przeważnie, by uniknąć problemów, wystąpienia powikłań, sztywno trzymają się standardów i odsyłają najmłodszych do szpitala o wyższej referencyjności.

Marek Femlak, dyrektor ds. lecznictwa 105. Szpitala Wojskowego w Żarach przyznaje, że lecznica też przestrzega tego zalecenia. - Wiele razy podnosiliśmy problem, na różnych spotkaniach i jeśli chodzi o proste zaopatrzenie, małego pacjenta, nie możemy się dać zwariować. Dziś, robimy takie rzeczy na SOR-ze. Chyba, że mamy do czynienia ze szczególnie skomplikowanym przypadkiem, zaopatrujemy dziecko i odsyłamy do Zielonej Góry.

Wiesław Olszański, prezes żarskiego "Szpitala na Wyspie" nie rozumie zasadności dyrektyw, ale nie ma wyjścia i każe personelowi medycznemu je stosować.
- Niestety pacjenci nie zawsze mają tego świadomość - tłumaczy. - Mamy obowiązek odsyłania każdego dziecka, chyba, że zachodzi sytuacja ratowania życia. NFZ podpisał z nami kontrakt na chirurgię ogólną, a dziecięca się do niej nie zalicza. A przecież także mamy świetnych fachowców. Nie widzę specjalnej różnicy między 17-letnim dzieckiem, a 18 -letnim dorosłym. Tego pierwszego musimy odesłać, drugiego możemy leczyć.

Sylwia Malcher -Nowak, rzeczniczka lubuskiego NFZ, zna problem. - Na razie, o tym czy przyjąć dziecko, decyduje lekarz, opierając się na swojej wiedzy - tłumaczy.- Mamy sporo sygnałów od pacjentów i przygotowujemy pismo do wojewódzkiego konsultanta, by raz jeszcze rozważył zalecenie.
Kwestię żądania skierowania od matki Kacpra, wyjaśnią urzędnicy marszałkowskiego departamentu ochrony zdrowia. W myśl ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, w stanach nagłych świadczenia zdrowotne są udzielane bez wymaganego skierowania.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska