MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W podgorzowskim Tarnowie trwa wojna o fermę norek

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
fot. Jakub Pikulik
Smród, duszenie zwierząt gospodarczych i zanieczyszczenia - to argumenty przeciwników budowy fermy. Nowe miejsca pracy i podatki do gminnej kasy - to druga strona medalu. W Tarnowie, oddalonym o 20 km od Gorzowa, ludzie kłócą się o norki.

We wsi jedna ferma norek już działa. Teraz ten sam właściciel chce postawić drugą, na drugim końcu Tarnowa. - Nie zgadzamy się na to. Już teraz, kiedy wiatr zawieje od strony fermy, we wsi jest smród. Poza tym norki uciekają i zabijają kury, kaczki, wyjadają ryby ze stawów - opowiada Grzegorz Miszkiewicz, sołtys Tarnowa.

To nie pierwszy spór o rozwój hodowli. Pisaliśmy o tym już w ub. roku. Wtedy pod protestem przeciw powiększeniu fermy podpisała się większość mieszkańców. Inwestor zapewnił, że żadnej rozbudowy nie będzie. I nie było. Do teraz.

- Do gminy wpłynął wniosek o stworzenie studium oddziaływania fermy na środowisko. A to pierwszy krok potrzebny do zakupu gruntów i uzyskania zezwolenia na budowę - tłumaczy Daniel Niekrewicz, wicewójt Lubiszyna.

Stworzenie tego studium gmina zleciła firmie, choć mogła zrobić to sama. - Chodzi o to, żeby została wykonane należycie i bez pośpiechu. To skomplikowana sprawa - wyjaśnia Tadeusz Piotrowski, wójt. Później opinię wyda jeszcze Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
Ale mieszkańcy są zaniepokojeni. - Dlaczego nikt z nami nie rozmawia? Dlaczego o planach rozbudowy dowiadujemy się od pracowników urzędu gminy nieoficjalnie? Przecież dialog to podstawa w takich sprawach - zaznacza Lech Słomiński.

- Taka ferma to około 60 nowych miejsc pracy. Już teraz przy istniejących hodowlach zatrudniamy na umowę o prace około 120 osób - wylicza Renata Tyrka-Fortuna, właścicielka kilku ferm norek.
Te argumenty nie przekonują mieszkańców. - Z naszej wsi w fermie pracują raptem dwie osoby. Jaki to dla nas interes? - pyta Michał Stefaniak. Przeciwnicy budowy mają jeszcze jeden argument. - Coraz więcej ludzi wyprowadza się na wieś. Kupują działki, budują domy. Wraz z nimi są pieniądze i małe miejscowości pięknieją. Wystarczy spojrzeć na te dookoła Gorzowa. Kto będzie chciał sprowadzić się do wsi, w której na każdym kroku śmierdzi norkami? Przecież pierwsze zabudowania będą już 200 metrów od planowanej hodowli! - denerwuje się sołtys Miszkiewicz.

Tyrkę-Fortunę pytamy, dlaczego wycofała się ze słowa, które dała mieszkańcom, i ponownie stara się o wybudowanie fermy w Tarnowie. - Zostałam oszukana. Nie wszystkie złożone podpisy są prawdziwe. Na zebraniu wiejskim były tylko starsze osoby, a one przecież nie mogą reprezentować wszystkich mieszkańców - odpowiada.

Sołtys Miszkiewicz odbija piłeczkę: - Te argumenty są śmieszne. Na zebraniach przy wyborze sołtysa, najważniejszym wydarzeniu dla wsi, jest tyle samo mieszkańców. Podpisy możemy zbierać jeszcze raz, ale jaki jest sens? Przecież każdy z nas pracuje, a podpisy są do wglądu, można je sprawdzić.
Jakie będą dalsze losy fermy i mieszkańców Tarnowa? - Poczekajmy na opinię środowiskową i decyzję Dyrekcji Ochrony Środowiska. Mogę zapewnić, że zdanie mieszkańców na pewno uszanuję - obiecuje wójt Piotrowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska