W Nowej Soli nie płacą za pracwników składek ZUS

Przeczytaj też: Po raz kolejny w Esser Polska odwieszono strajk

Przed tygodniem pisaliśmy o dwóch nowosolskich zakładach, zalegających z wypłatami składek do ZUS wobec swoich pracowników. Pierwszy z nich to ,,Esser Polska”, którego zarząd nie odprowadza składek ZUS od lutego 2008 r. do dziś.

Pracujące tam kobiety, w środę musiały ponownie zastrajkować, aby otrzymać należne im wynagrodzenia za kwiecień. Natomiast kwestię nie odprowadzania składek ZUS przebadała nowosolska prokuratura i 28 lutego b.r. odmówiła wszczęcia dochodzenia w tej sprawie.

Druga firma to nowosolska stocznia ,,Konstal”. Pensje wypłacane są tam regularnie. Istnieje jednak problem nie odprowadzania składek ZUS, w okresie od maja 2009 r. do stycznia 2011 r. W tym przypadku nowosolska prokuratura 28 kwietnia b.r. skierowała do Sądu Rejonowego w Nowej Soli akt oskarżenia przeciwko prezesowi stoczni. Za nie odprowadzanie składek ZUS za swoich pracowników grozi mu grzywna, ograniczenie wolności albo pozbawienie wolności do dwóch lat.

Oprócz składek ZUS, część pracodawców zalega również z bieżącymi wypłatami. - W pierwszym kwartale tego roku, po uprzednich kontrolach w lubuskich przedsiębiorstwach, nakazaliśmy wypłatę 842 tys. zł. zaległych wynagrodzeń - informuje Zdzisław Klim, zastępca okręgowego inspektora pracy w Zielonej Górze. - To znaczny spadek, w porównaniu z pierwszym kwartałem 2010 r., kiedy nakazaliśmy wypłatę ponad 1,4 mln zł.

Po naszym wcześniejszym artykule, skontaktował się z nami prezes zarządu spółki ,,Konstal” Andrzej Grzybowski. W nadesłanym liście wyjaśnił przyczyny, z powodu których wystąpiły zaległości w składkach ZUS.

- Prawdą jest, że stocznia Konstal w okresie od maja 2009 r. do stycznia 2011 r. nie regulowała na bieżąco składek na ubezpieczenia społeczne do ZUS - pisze prezes. - Jednak nasze działanie nie było spowodowane swobodnym wyborem zarządu spółki, lecz okolicznościami, które do tego doprowadziły - wyjaśnia.

Przeczytaj też: Będą zwolnienia w zielonogórskim MZK?

- W tym czasie, nie z winy swojego zarządu czy prezesa, spółka utraciła płynność finansową i zagrożona była upadłością. W tych okolicznościach staraliśmy się przede wszystkim, nie dopuścić do realnie grożącej upadłości i w konsekwencji do likwidacji spółki, oraz w miarę możliwości do regulowania bieżących wynagrodzeń pracowników.

Dalej prezes przedstawia przyczyny kłopotów finansowych nowosolskiej stoczni. Pisze, że w grudniu 2009 r. Janusz Wójcik, główny udziałowiec spółki stocznia Konstal zlecił wykonanie barki kontenerowej. Strony umówiły się, że wynagrodzenie będzie regulowane zgodnie z postępem prac.

J. Wójcik początkowo regulował swoje zobowiązania wobec stoczni. Jednak później zaniechał terminowego regulowania faktur. A w chwili realizacji zlecenia, zadłużenie J. Wójcika wobec Konstalu wynosiło ponad pół miliona złotych. Zarząd wielokrotnie podejmował próby odzyskania tych należności, jednakże bezskutecznie. Właśnie z tych względów spółka utraciła płynność finansową. Brak środków uniemożliwił też wykonanie nowych zleceń czy udziału w przetargach.

W zeszłym roku zarząd spółki stocznia Konstal wytoczył J. Wójcikowi powództwo o wypłatę należności. 17 marca b.r. Sąd Okręgowy w Zielonej Górze zasądził całą dochodzoną kwotę. Konstal oczekuje obecnie na uzyskanie od sądu tytułu wykonawczego. Z chwilą jego uzyskania skieruje sprawę na drogę postępowania egzekucyjnego. A z momentem uzyskania egzekwowanej kwoty stocznia ureguluje zaległe należności, w tym należności do ZUS.

Przeczytaj też: Kostrzyn nad Odrą. Stracili pracę, bo założyli związki?