W Wigilię zeszłego roku, mieszkańcy bloku przy ul. Kolejowej w Mirostowicach Dolnych przeżyli prawdziwą traumę. Gdy wracali z pasterki, ich dom stał w płomieniach. To lokator z mieszkania na pierwszym piętrze zgotował im takie święta. W jego mieszkaniu wybuchł pożar. Ogień strawił też kuchnię sąsiadki mieszkającej przez ścianę. Podczas akcji gaśniczej zalano część mieszkań na parterze. - Ale to były niewielkie szkody w porównaniu z tym, jak lokator od lat zatruwał nam życie - mówi Aleksander Jaszczak. -
W mieszkaniu nie miał toalety, więc potrzeby załatwiał do dziury w podłodze. Wszystko to leciało na nasz sufit. Czasem wylewał fekalia przez okno.
Po grudniowym zdarzeniu urzędnicy oplombowali drzwi, a uciążliwy najemca został umieszczony w ośrodku dla bezdomnych. Nie miał wstępu do lokum, które najmuje od gminy wraz z bratem, chociaż był tam zameldowany. Mieszkańcy mówią, że kilka dni po pożarze pojawił się na podwórzu i groził im. - Ja nie mogę tu mieszkać, więc i was wyciągną stąd w workach - miał wykrzykiwać do sąsiadów.
Więcej przeczytasz w środę (24 października) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" dla Czytelników z powiatu żarskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?