W urzędzie miasta pracownicy już nie muszą wpisywać się na listy obecności, teraz ich obecność rejestruje specjalny czytnik. Burmistrz Lech Jurkowski zmiany wprowadził po tym, jak w sierpniu tego roku zorientował się, że audytor zatrudniony w urzędzie podpisywał się w książce obecności, podczas gdy faktycznie nie było go w pracy. Audytor wyleciał z pracy dyscyplinarnie.
- O innych tego typu przypadkach nie wiem, dwie osoby z działu kadr po wykryciu kłamstw rozchorowały się i nie
ma ich w pracy - mówi burmistrz. - Teraz nawet nie ma osób, które zajęłyby się listą obecności.
Czytnik kart kosztował ok. 700 złotych, do tego trzeba doliczyć zakup kart dla każdego pracownika. - Koszty nie są duże, a mamy teraz jasność i przejsrzystość, a przede wszystkim łatwość w rejestrowaniu czasu pracy urzędników. Zawsze jeden pracownik może odbić za drugiego kartę, ale nie mogę też każdego posądzać o nieuczciwość. Oby takich przypadków nie było - podkreśla burmistrz, który audyt w gminie i jednostkach jej podległych zlecił zewnętrznej firmie.
- Wcześniej nie było nawet planu audytów. Przez trzy lata nic w tej kwestii się nie działo, nie przeprowadzono ani jednego audytu. Pan, który pracował dla nas był zatrudniony jednocześnie w Nowej Soli. Nie można tolerować takich działań, stąd takie decyzje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?