MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Gryżycach pod Żaganiem w tym sezonie raczej nie będzie ratowników

(th,alucz)
- Ratownicy kosztowaliby mnie za dużo pieniędzy. Dlatego muszę szukać pomocy w urzędach - mówi Romuald Bocheński.
- Ratownicy kosztowaliby mnie za dużo pieniędzy. Dlatego muszę szukać pomocy w urzędach - mówi Romuald Bocheński. fot. Zbigniew Janicki
Sezon letni w pełni, w słoneczne dni przy popularnych stawach na Gryżycach, jak zwykle mnóstwo ludzi. Płacą za parking, a w zamian otrzymują dziką plażę, wodę i brak ratowników. Najgorsze, że nie widać szans na zmianę tej sytuacji.

W tym roku ratowników na Gryżycach jeszcze nie było i prawdopodobnie nie będzie. Powód? - Brak pieniędzy - wyjaśnia Romuald Bocheński, szef firmy zarządzającej terenem wokół kąpieliska.

Przypomnijmy, że jego firma wydzierżawiła teren popularnego, choć wciąż dzikiego kąpieliska od Polskiego Związku Wędkarskiego.
Obecnie dorośli za wstęp na ogrodzony teren płacą 3 złote, dzieci w wieku 7 - 15 lat - 1,5 zł, za wjazd samochodem zapłacimy 4 zł.

Nie stać mnie

- Niestety, gdybym chciał zatrudnić ratownika musiałbym wydać na to, co najmniej kilka tysięcy złotych. Nie stać nas na to - wylicza R. Bocheński. - Dlatego chcę rozmawiać z przedstawicielami władz.

Próbowałem kontaktować się z wicestarostą żagańskim Zbigniewem Telerem, na razie nie udało nam się spotkać. Mam nadzieję, że nasza rozmowa dojdzie w końcu do skutku. Wybieram się do niego w czwartek (tj. dziś - przyp. red.). Żeby na Gryżycach był pełen komfort, musiałbym podnieść ceny, a przecież nie o to chodzi - dodaje.

Dzierżawca wybiera się dziś do żagańskiego starostwa, ale raczej nic tam nie wskóra. - Starosta Teler jest na urlopie do 17 lipca - informuje nas rzeczniczka powiatu Iwona Hryniewiecka. - Z tego co wiem, nikt jeszcze się z nami nie kontaktował w sprawie Gryżyc - dodaje.

Przypomnijmy, że od lat, przed każdym letnim sezonem, starostwo żagańskie organizowało spotkania samorządów w sprawie zabezpieczenia Gryżyc, głównie chodziło o ratowników. - W tym roku takiego spotkania nie było. W budżecie nie mamy żadnych pieniędzy na ten cel - mówi I. Hryniewiecka.

Policja pomaga

Szef żagańskiego WOPR-u sprawie przygląda się z boku. - Śledzę ją na łamach prasy. Do mnie ten pan się nie zgłaszał - mówi Ryszard Muzylak. - Dla mnie takie chodzenie po samorządach jest niedopuszczalne. Ten pan dzierżawi teren, zarabia na biletach wjazdowych, więc powinien wynająć ratowników. My za nim chodzić nie będziemy. Pewnie pomyśli o tym dopiero, jak w tym miejscu dojdzie do tragedii - dodaje prezes żagańskiego WOPR.

Co teraz oferuje nam wciąż dzikie kąpielisko w podżagańskich Gryżycach? Jest tam mała gastronomia, wkrótce będą też przebieralnie. Teren jest pod stałym nadzorem stróża, chociaż jak się okazuje, nie wszystko można upilnować.
- Jeszcze kila dni temu ktoś wrzucił do wody przenośne toalety, które zamontowaliśmy dla wygody przyjeżdżających tu ludzi. Niestety, nie wszyscy potrafią to uszanować - wyznaje R. Bocheński.

- Podobne było z ogrodzeniem. Niestety, ten teren ciągle wymaga inwestycji, ale trudno nadążyć za bieżącymi naprawami. Na szczęście mogę zawsze liczyć na pomoc żagańskiej policji, która przyjeżdża na kąpielisko nawet dwa razy dziennie. Dzięki temu przebywający tu ludzie mogą się czuć bezpiecznie - podkreśla dzierżawca tego miejsca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska