Usychające świerki poszły pod topór

- Dlaczego te drzewa zostały wycięte. Przecież nikomu nie przeszkadzały – pyta jedna z Czytelniczek.

Z podobnym pytaniem zgłosiło się do nas kilku innych mieszkańców. Decyzję o wycince podjął dyrektor Międzyrzeckiego Ośrodka Kultury Andrzej Sobczak. – To nasz teren. Drzewa zasłaniały budynek i szpeciły krajobraz. Najważniejsze jest jednak to, że były zasadzone zbyt blisko siebie i zaczęły usychać. Gałęzie zagrażały ludziom. Centrum miasta podlega ochronie konserwatorskiej ze wzglądu na zabytkową starówkę. Dlatego władze gminy wystąpiły do konserwatora zabytków o zgodę o wycięcie pięciu z ośmiu świerków. Dostały zgodę na wycięcie wszystkich ośmiu – mówi.

Razem z dyrektorem przeglądamy decyzję konserwatora. „Drzewa świerka kłującego zostały nasadzone w przybliżonym czasie - w latach 70. i 80. minionego wieku. Jednorodną grupę drzew nasadzono ba skwerze od strony frontowej budynku MOK i głównej ulicy. Ze względu na to, że drzewa posadzono na niewielkiej powierzchni zbyt gęsto, obecnie kolidują względem siebie o przestrzeń i światło (...). Stan zdrowotny drzew jest zły, z widocznymi symptomami obumierania, objawiającymi się zamieraniem igieł w dolnej partii korony (...). Omawiane drzewa nie rokują szansy na dalsze przeżycie - czytamy.

W drzewach nie było dziupli, a na ich koronach gniazd chronionych gatunków kwiatów.  

Konserwator wydal zgodę na wycięcie wszystkich rosnących tam drzew., ale nakazał obsadzenie skweru podobną liczbą drzew. Zamiast ośmiu świerków MOK posadził tam dziewięć grabów.

- To szlachetne drzewa. Ich korony można dowolnie kształtować. Zasadziliśmy tam również krzewy ozdobne, które ładnie kwitną - dodaje dyrektor.

Zapytaliśmy kilku przechodniów, co sądzą o tej zmianie. Wszystkim się podobało. - Teraz skwer wygląda znacznie ładniej. Czekam, aż drzewa wyrosną i się zazielenią - mówił nam pan Jarosław.