Zaczęli w sobotę, 28 lutego nad ranem, kiedy było zimo i ciemno. Na mecie pierwsi biegacze ultramaratonu zielonogórskiego "Nowe granice" pojawili się już po godz. 14.00.
Z nieoficjalnych wyników wiadomo, że sztafetę trzy-czteroosobową wygrała zielonogórska grupa triathlonistów Iron Triathlon. Pierwszy biegacz na mecie zameldował się kilka minut po godz. 14.00.
Ponadstukilometrowa trasa, którą mieli w sobotę do pokonania zawodnicy, prowadziła m.in. przez Rybno, Łochowo, Jarogniewice, Jeleniów, Barcikowice, Zatonie, Suchą, Nowy Kisielin oraz Zieloną Górę. Momentami rzeczywiście było ciężko. - Najtrudniej było na wale Odry, pełno błota. Dużo sił straciliśmy na podbiegu pod Wysokie - mówi Krzysztof Sobolewski. Dla Bartka Borowca najtrudniejszy był start. - Zimno i ciemno - wspomina po biegu.
Mimo wszystko trasa była kolorowa, a miejscami malownicza z pięknymi widokami. - Biegło się dobrze, a trasa była wspaniała - przyznaje Bartek Borowiec.
Paweł Komoda pociągnął ostanie 21 km wyprowadzając swoją sztafetę na prowadzenie. - Pobiegłem po 4 minuty na kilometr, tak jak zaplanowałem i wyprowadziłem chłopaków na prowadzenie. Na ostatnim kilometrze zostałem podmieniony, bo się wyprułem całkowicie z sił - mówi Paweł Kamoda.
W Ultramaratonie zielonogórskim "Nowe granice" pobiegło w sumie 160 osób. W tym 29 sztafet trzy i czteroosobowych, pięć sztafet dwuosobowych i 24 osoby indywidualne, które miały do pokonania cały dystans 103 km.
Zawodnicy biegli uzbrojeni w pojemniki na wodę, mapę trasy, telefony komórkowe oraz bardzo przydatne momentami odbiorniki GPS z możliwością odczytu aktualnej pozycji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!