MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tu są moje korzenie

Renata Ochwat
Krystyna Prońko.. Jedna z najbardziej znanych polskich wokalistek jazzowych. Jest absolwentką wydziału jazzu i aranżacji katowickiej Akademii Muzycznej. Wykładała i nadal wykłada muzykę w różnych polskich uczelniach. Do jej największych przebojów należą "Deszcz w Cisnej”, "Miłość prawdziwa”, "Małe tęsknoty”, "Psalm stojących w kolejce” czy "Jesteś lekiem na całe zło”. Śpiewać zaczynała w rodzinnym zespole Refleks. Jednak prawdziwą karierę otworzył jej występ w 1975 r. na festiwalu w Opolu, gdzie zdobyła pierwsze miejsce. Potem jeszcze wielokrotnie powtórzyła ten sukces. Przez kilka lat w różnych stacjach radiowych prowadziła własne autorskie audycje muzyczne. W Gorzowie w 1994 r. na jedną edycję reaktywowała festiwal Warta Rock Reggae. Koncertowała i zdobywała nagrody na całym świecie. Prócz jazzu, śpiewa także rock i różne inne gatunki muzyczne. W Gorzowie do tej pory mieszkają jej rodzice oraz młodsza siostra Małgorzata z rodziną.
Krystyna Prońko.. Jedna z najbardziej znanych polskich wokalistek jazzowych. Jest absolwentką wydziału jazzu i aranżacji katowickiej Akademii Muzycznej. Wykładała i nadal wykłada muzykę w różnych polskich uczelniach. Do jej największych przebojów należą "Deszcz w Cisnej”, "Miłość prawdziwa”, "Małe tęsknoty”, "Psalm stojących w kolejce” czy "Jesteś lekiem na całe zło”. Śpiewać zaczynała w rodzinnym zespole Refleks. Jednak prawdziwą karierę otworzył jej występ w 1975 r. na festiwalu w Opolu, gdzie zdobyła pierwsze miejsce. Potem jeszcze wielokrotnie powtórzyła ten sukces. Przez kilka lat w różnych stacjach radiowych prowadziła własne autorskie audycje muzyczne. W Gorzowie w 1994 r. na jedną edycję reaktywowała festiwal Warta Rock Reggae. Koncertowała i zdobywała nagrody na całym świecie. Prócz jazzu, śpiewa także rock i różne inne gatunki muzyczne. W Gorzowie do tej pory mieszkają jej rodzice oraz młodsza siostra Małgorzata z rodziną. fot. Paweł Siarkiewicz
Rozmowa z Krystyną Prońko, wokalistką jazzową pochodzącą z Gorzowa Wlkp.

- Nagrała pani piosenkę "Schody Donikąd" na najnowszej płycie gorzowian: skrzypka Adama Bałdycha i pianisty Przemysława Raminiaka "Moje miasto". Jak doszło do tej współpracy? - Kilkanaście miesięcy temu obaj twórcy zgłosili się do mnie z taką propozycją. Nie znałam Adama, ale osoba Przemka Raminiaka była wystarczającą rekomendacją, bo wcześniej miałam okazję go słyszeć, no i się zgodziłam. Zresztą cenię pomysły młodych, mam z nimi dobry kontakt, od lat wykładam na Uniwersytecie. Poza tym pochodzę z Gorzowa, podkreślam zawsze, że tu są moje korzenie.

- Jak się pracowało przy tej płycie? - Dobrze, bez problemów. Przyjechałam do Gorzowa na nagranie tylko jednej piosenki. Trwało to około dwóch godzin. Nie były to warunki komercyjnego studia nagraniowego, ale to nie było przeszkodą. Wcześniej miałam drobne zastrzeżenia do samego tekstu, ale po poprawkach można było nagrywać.

- Czy to prawda, że lubi pani śpiewać na schodach? - Rzeczywiście, kiedyś lubiłam śpiewać na schodach kamienicy, w której mieszkają moi rodzice (śmiech), ale to dawne dzieje. Wtedy Schody Donikąd jeszcze nie istniały. Ale teraz to symbol miasta - dla mnie trochę dziwaczny - podobnie jak konfrontacje muzyczne, na które przyjeżdżała cała Polska i których dziś już nie ma.

- Wcześniej miała pani propozycje współpracy z miastem? - Nie, wcześniej tylko dostałam miejską nagrodę. Już dobrze nie pamiętam, ale to było na przełomie roku 1989 i 90, chyba za prezydentury pana Szewczyka. Przekazałam ją wówczas w całości na zakup tomografu dla szpitala, więc jakaś cząstka mnie ciągle tu jest.

- Zaczynała pani swoją karierę artystyczną w Gorzowie, ale teraz bardzo rzadko pani tu przyjeżdża. - Nic podobnego. Bywam tu bardzo często, tu mieszka moja rodzina. Przyjeżdżam prywatnie, staram się więc, żeby mnie nie widziano.

- No to powiem inaczej: rzadko pani w Gorzowie koncertuje. - Koncertuję na tyle często, na ile dostaję propozycje. Zresztą nie uważam, że trzeba się ciągle pokazywać w tych samych miejscach, bo można spowszednieć. Ostatnio wystąpiłam tu dwa lata temu.

- I był to koncert, który obrósł w historię. - To prawda, graliśmy wtedy z okazji święta miasta na nabrzeżu Warty. Tuż przed naszym występem nastąpiło oberwanie chmury. Lało tak, jakby ktoś z nieba wiadrami wodą chlustał. I choć w końcu przestało, myśmy się ciężko zastanawiali, czy wyjść na scenę. Przy takim stężeniu wilgoci praca przy urządzeniach elektronicznych grozi po prostu śmiercią. Poza tym na głośnikach miękną membrany i dźwięk się zniekształca. A na dokładkę wszystkiego, już po ulewie, ktoś usiłował wypchnąć wodę, jaka się zebrała na dachu sceny plenerowej i część z niej wlała się do keyboardu naszego klawiszowca. No, ale mimo wszystko zdecydowaliśmy, że występujemy. Nawet sporo ludzi nas wtedy słuchało. Wystąpiłam też w 2001 r. w Jazz Clubie Pod Filarami - z kolędami i nie tylko.

- W tę sobotę, 14 kwietnia, wystąpi pani w Miejskim Centrum Kultury. Niektórzy żałują, że nie w teatrze albo innym godniejszym miejscu. - Ale mnie się Chemik - bo tak się to miejsce w moich czasach nazywało - podoba. Pamiętam je z dzieciństwa, chodziłam tam na kółko teatralne. Działał tam wtedy klub NOT i my, jako dzieciaki, korzystaliśmy z oferty programowej.

- I będzie to tylko koncert promujący płytę "Moje miasto"? - Piosenkę z płyty "Moje miasto" zaśpiewam z zespołem gorzowskich muzyków. Zdecydowaliśmy również, że zaśpiewam też część piosenek z mojej najnowszej płyty "Jestem po prostu..."

- No i tu zaskoczy pani fanów, bo usłyszą oni takie szlagiery, jak "Pierwszy siwy włos", "Żółte kalendarze" czy "Złoty pierścionek". Skąd u pani taki repertuar? - To są piosenki, które są starsze niż mój repertuar. Pamiętam je z czasów, gdy jeszcze nie śpiewałam. Mają inne aranżacje, ale podobają się, słuchacze je świetnie odbierają. Dla mnie to też jest taka trochę egzotyka muzyczna. Na płycie jest ich 13. Wybraliśmy je z około 100 innych.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska