MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trwa śledztwo w sprawie przedstawicielki Providenta. Ludzie choć nie dostali pieniędzy, muszą teraz płacić wysokie raty

Krzysztof Fedorowicz
Maria J., przedstawicielka Providenta, przywłaszczała pożyczki, w których pośredniczyła. Klienci godzili się na to, bo obiecała, że pieniądze zwróci w ciągu 10 dni. Kasy jednak nie oddała...

- Znajoma jest przedstawicielem firmy Provident i poprosiła mnie, bym wzięła pożyczkę i przekazała jej te pieniądze. Obiecała, że zwróci po dziesięciu dniach, ale przyrzeczenia nie dotrzymała. Dziś firma windykacyjna żąda ode mnie 4,5 tysiąca złotych, choć nigdy tej kasy nie widziałam - żali się pani Magdalena Olejniczak z Sulechowa.

I ja jej zaufałam

Przedstawicielem Providenta jest Maria J., sołtys pod sulechowskiej wsi. W domu nie zastaliśmy jej, a wskazany numer telefonu okazał się błędny: - Mam tu telefony do tej pani z całej Polski, wszyscy jej szukają! I Częstochowa i Warszawa! A ja nie znam jej właściwego numeru - nie kryje irytacji kobieta posługująca się rosyjskim akcentem.

Natomiast w Cigacicach spotkaliśmy Dorotę Mądracką, także pokrzywdzoną przez nieuczciwego przedstawiciela. - I ja jej zaufałam - przyznaje pani Dorota. - Znałam ją dobrze i myślałam, że mnie nie oszuka. Tym bardziej, że kiedyś już pomogłam jej w ten sposób, a ona w terminie spłaciła kredyt.

Mądracka podpisała dokumenty pożyczki w wysokości 3 tysięcy złotych. Także ona pieniędzy nie widziała, a dziś do oddania ma 5 678 złotych.

- Raty zostały rozłożone na dwa lata, co miesiąc płacę 236 złotych - wylicza mieszkanka Cigacic. - Wiem, że pokrzywdzonych w ten sposób jest siedem osób. Był tu kierownik Providenta i obiecał, że te długi przejdą na przedstawiciela, ale i on słowa nie dotrzymał.

- A ja nie płacę, bo to oznaczałoby, że przyznaję się, iż wzięłam kasę - protestuje pani Magda. - Chociaż Provident, żeby mieć nas z głowy rozwiązał umowy i kazał wpłacić całe pieniądze, które rzekomo mu zalegaliśmy. Z niektórymi poszedł na ugodę i pozwala oddawać je w ratach.

Chodzi o 38 tys. zł.

Także mieszkanka Sulechowa utrzymuje, że poszkodowanych jest siedem osób. - Ale w piśmie do prokuratury wymieniłam tylko pięciu ludzi oszukanych na sumę 38 tys. złotych. Nie wszyscy zdecydowali się zgłosić swoje pretensje - dodaje M. Olejniczak.

W Prokuraturze Rejonowej w Świebodzinie dowiedzieliśmy się, że sprawa została zarejestrowana i śledztwo jest w toku.
Co na to Provident?

- Ale tutaj poszkodowana jest moja firma - stwierdza Tomasz Trabuć, rzecznik prasowy Provident Polska. - Przecież ci klienci współpracowali z przedstawicielem i działo się to na naszą szkodę. Przykro nam że doszło do takiej sytuacji, ale właśnie klienci są zobowiązani do spłaty pożyczek. Jeżeli pani J. spłaci część zobowiązań, to ta kwota będzie odjęta od ich zadłużania.

P.S. Imię przedstawicielki Providenta zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska