MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Torzym jest w szoku

Artur Matyszczyk
- To było takie zgodne małżeństwo. Zawsze razem. Prowadzali się za ręce - opowiada Łucja Zora.
- To było takie zgodne małżeństwo. Zawsze razem. Prowadzali się za ręce - opowiada Łucja Zora. fot. Paweł Janczaruk
Jedna kula rozpruła kobiecie klatkę piersiową. Druga roztrzaskała mężczyźnie głowę. Zwłoki znaleźli strażacy. Mąż zabił żonę, a potem odebrał sobie życie.

Ul. Wojska Polskiego. Czteropiętrowiec na zadbanym osiedlu przy głównej trasie. To tu, w mieszkaniu na pierwszym piętrze, rozegrał się jeden z największych dramatów w Torzymiu. W poniedziałek wezwani przez mieszkańców strażacy weszli przez balkon do jednego z lokali. Znaleźli dwa ciała. Mężczyznę siedzącego na krześle z przestrzeloną głową i dubeltówką opartą między nogami oraz kobietę leżącą na łóżku, z rozprutą przez pocisk klatką piersiową.

Wycelował sobie prosto w głowę
Od razu po otwarciu drzwi nad osiedlem rozniósł się dławiący smród gnijących zwłok. Jak ustalili specjaliści, ciała leżały ponad tydzień. Sprawa tajemnicza. Co naprawdę wydarzyło się pod "siódemką"? Policjanci trzymają się jednej wersji. Najbardziej prawdopodobnej. Mąż zabił żonę. Potem wycelował sobie prosto w głowę.

.

- Sytuacja dziwna, dramatyczna i niezrozumiała także dla policjantów - mówi Marek Waraksa z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. - Żadne ślady nie wskazują na udział osób trzecich.

Torzym jest w szoku. Zabita kobieta przez ponad 20 lat pracowała w Urzędzie Stanu Cywilnego. Mówiono na nią pani Nina. Mężczyzna był doświadczonym myśliwym. Miał pozwolenie na dwie sztuki broni. Oboje przez lata wyglądali na wyjątkowo zgodne małżeństwo. Dwa lata temu byli na pielgrzymce w Lourdes. Niedawno wrócili z wczasów nad polskim morzem. Nie mieli dzieci.

Słyszały dwa strzały

- Co poczułem, gdy się dowiedziałem? Jakby mi ktoś w mordę dał. Andrzej wszystkim dzień dobry mówił - wspomina Jan Chmielewski, który mieszka piętro wyżej.

Jego żona i teściowa słyszały tydzień temu w niedzielę dwa strzały. Jeden przytłumiony, drugi wyraźny. Myślały, że to odgłosy z ruchliwej "przelotówki" nieopodal.

Łucja Zora, sąsiadka z parteru, nie śpi od dwóch nocy. - Oni dzień w dzień za ręce się prowadzali do kościoła - kobieta ociera łzy.

Bożena Choma też nie może powstrzymać płaczu. Z panią Niną pracowała kilkanaście lat. - Nigdy szefowa nie wspominała o problemach z mężem - mówi.

- To był doświadczony myśliwy. Wiedział, jak obchodzić się z bronią. I zawsze był taki grzeczny dla żony - wspomina łowczy Mirosław Andrzejczak.

Biegli na podstawie badań balistycznych ocenią ostatecznie, co wydarzyło się w ubiegłą niedzielę w Torzymiu. Ostatni wpis pana Andrzeja w książce koła łowieckiego pochodzi z 3 sierpnia. Myśliwy chwali się ustrzelonym rogaczem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska