Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Gollob: Nikt z nas nie obraził się na prezesa za ,,spasione koty''

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Tomasz Gollob ma 40 lat. Kapitan Stali Gorzów Wlkp., indywidualny mistrz świata z 2010 r. W minionym sezonie zdobył z naszym zespołem brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski.
Tomasz Gollob ma 40 lat. Kapitan Stali Gorzów Wlkp., indywidualny mistrz świata z 2010 r. W minionym sezonie zdobył z naszym zespołem brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Bogusław Sacharczuk
- W sporcie jestem już wiele lat i rozumiem, że gdy się od nas sporo wymaga, takie słowa trzeba przyjąć jako doping i motywację - mówi TOMASZ GOLLOB, kapitan żużlowców Stali Gorzów Wlkp.

- Jak pan ocenia zakończony kilka tygodni temu sezon?
- To był dla mnie trudny, ale mimo wszystko dobry rok. Najważniejsze, że choć zaliczyłem kilka groźnych upadków, obyło się bez kontuzji. Jeśli chodzi o wyniki, spodziewałem się nieco lepszych.

- Może pan rozwinąć tę myśl?
- Zacznę od polskiej ligi. Stal zdobyła pierwszy od wielu, wielu lat medal. Dla jednych brąz to dużo, dla innych za mało. Nikt nie dał go nam jednak za darmo, a wynik został okupiony ciężką pracą. Odpadliśmy w półfinale, ale nie ma co narzekać. Cieszę się z trzeciego miejsca.

- Niektórzy szukają usprawiedliwienia w przerwanym z powodu burzy pierwszym meczu z Falubazem w Gorzowie...
- Faktem jest, że spadł deszcz i nie mogliśmy dokończyć dzieła. Tak bywa. Ale szkoda, że stało się to w kluczowym momencie sezonu. Wierzyłem, że pokonamy zielonogórzan i pojedziemy w finale. A potem zdobędziemy mistrzostwo. Może kiedyś prezesi zmienią przepisy i najważniejsze spotkania będą rozgrywane do końca. Po to, by walczące ze sobą drużyny miały równe szanse. Uważam, że nie byliśmy gorsi od Falubazu. Nie wykorzystaliśmy jednak atutu własnego toru.

- Po rewanżu przy W69 Władysław Komarnicki nazwał zawodników ,,spasionymi kotami''. Jaka była wasza reakcja?
- Nikt z nas się za to nie obraził. W sporcie jestem już wiele lat i rozumiem, że gdy się od nas sporo wymaga, takie słowa trzeba przyjąć jako doping i motywację. Wzięliśmy je sobie głęboko do serca. A efektem był brąz, ,,przyklepany'' właściwie już po pierwszym meczu z Unibaksem Toruń.

- Na arenie międzynarodowej też radził pan sobie ze zmiennym szczęściem...
- W Drużynowym Pucharze Świata po raz kolejny zafundowaliśmy sobie i kibicom horror. Dramatyczna walka o tytuł i zdobycie go w ostatnich biegach to już nasza specjalność. Skoro i tak wygrywają Polacy, to może niech tak zostanie. A Grand Prix? W drugiej połowie sezonu miałem potworne problemy. Skończyło się na piątym miejscu. Przyzwoicie.

- Nie jest pan rozczarowany?!
- Nie, bo równie dobrze mogłem być poza ósemką. Mimo trudności, ani przez chwilę nie straciłem radości z jazdy na żużlu. I to trzyma mnie przy tym sporcie. Nie wieszam kevlaru na kołku, nie mówię ,,żegnam'', bo w kolejnym sezonie znów chcę się bić o najwyższe laury. Będę mocniejszy, bo ten rok nauczył mnie, że łatwiej wejść na szczyt niż na nim pozostać.

- Kibice nadal widzą w panu zawodnika, który może zdobyć kolejne mistrzostwo świata. To pomaga czy deprymuje?
- Gdy rok temu zdobyłem złoto, wydawało się mi, że szum wokół mojej osoby nieco przycichnie. Liczyłem, że kibice i media będą już usatysfakcjonowane i dadzą Gollobowi spokój. Tymczasem wciąż pojawiają się pytania o kolejny złoty medal. I nie ma się co dziwić, bo fani długo czekali na triumf Polaka. Jak widać, nie zaspokoiło to jednak ich apetytu.

- Podoła pan kolejnym wyzwaniom?
- Mógłbym odpowiedzieć, że powinniśmy cieszyć się z tego, co mamy i ewentualnie do tego nawiązywać. Albo, że są młodsi i lepsi ode mnie, którzy powinni mnie zastąpić i zdobyć dla Polski następny laur. Nie zrobię tego, bo chcę wrócić na szczyt. Problem w tym, że w sporcie niczego nie można zaplanować. Mogłem być mistrzem świata już w 1994 roku w Vojens, mogłem być pięć lat później. Na upragniony tytuł czekałem jednak aż 20 lat. Teraz wiem, że to wcale nie jest takie proste.

- Skoro jesteśmy przy temacie Grand Prix, to zapytam o jego uczestników na 2012 rok. Kilku zawodników zrezygnowało z cyklu, a w ich miejsce mają jeździć znacznie słabsi. Co pan na to?
- Na pewno spadnie poziom. A w przyszłości, jeśli sytuacja się nie zmieni, także prestiż imprezy. Nie dziwię się jednak tym, którzy uciekają z Grand Prix. Robią to głównie z powodu zarobków. Wolą startować w ligach, w których w najgorszym wypadku wyjdą na zero. Dlaczego? Bo wielu zawodników dopłaca do występów w cyklu. Za kilka miesięcy pojedziemy w Nowej Zelandii. Koszt takiej eskapady dla całego teamu plus inne koszty to około stu tysięcy złotych. Tymczasem zwycięzca otrzyma, w zależności od kursu, około 40 tysięcy. Gdzie tu logika?!

- Potrzebne są zmiany?
- Jako doświadczony zawodnik, który ma za sobą kilkanaście lat startów w Grand Prix mogę powiedzieć, że tak. To, co się dzieje, nie zmierza w dobrym kierunku. Dziś nie potrafię przewidzieć, jaki finał nas czeka.

- Wróćmy na krajowe podwórko. Co może osiągnąć Stal w przyszłym roku?
- Bardzo wiele. Powinniśmy być silniejsi, bo nasza drużyna będzie bardziej wyrównana. Liczę, że co najmniej powtórzymy tegoroczne osiągnięcie. Ale marzę o złocie.

- W Stali będzie pan jeździł piąty rok z rzędu. Jakie są wrażenia z okresu, spędzonego w naszym zespole?
- Jeżdżę w najlepszym klubie na świecie! Mówię to szczerze. To właśnie Stal stworzyła mi warunki do zdobycia indywidualnego mistrzostwa świata. Chciałbym, aby moja przygoda z Gorzowem trwała jeszcze wiele lat. Żużel idzie tutaj w dobrą stronę. Wzorowa organizacja Grand Prix i finału Drużynowego Pucharu Świata, pomoc ze strony miasta, stabilny organizacyjnie i finansowo klub. Nigdy nie żałowałem przyjścia do Stali.

- Ma pan już plan przygotowań do nowego sezonu?
- Na razie dużo jeżdżę na motocrossie, nie wykluczam też zagranicznego wyjazdu. Waham się między Hiszpanią a Stanami Zjednoczonymi. Już w trakcie sezonu wystąpiłem w kilku zawodach, bo uznałem, że będzie to doskonałe uzupełnienie żużlowych treningów.

- Dziękuję.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska