Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To w słubickiej komendzie najlepsi z najlepszych

Bożena Bryl, 95 758 07 61, [email protected]
Paweł Przybylski i Romuald Poźniak są strażakami z zamiłowania i fachowcami najwyższej klasy. W słubickiej komendzie jest takich więcej.
Paweł Przybylski i Romuald Poźniak są strażakami z zamiłowania i fachowcami najwyższej klasy. W słubickiej komendzie jest takich więcej. fot. Bożena Bryl
Nie raz poczuli zagrożenie, ale nie zamieniliby tego zawodu na inny. - Bo pomaga się ludziom, bo nie ma takiego samego pożaru czy wypadku - mówi mł. kpt. Paweł Przybylski, a koledzy ze słubickiej straży mu przytakują.

W naszym plebiscycie na Strażaka Roku 2010 uczestniczą z Powiatowej Komendy Straży Pożarnej w Słubicach: P. Przybylski, st. ogniomistrz Romuald Poźniak i kpt. Michał Borowy. - Są najlepsi z najlepszych - twierdzi komendant Jacek Konsewicz. Ale zaraz dodaje, że gdyby trzeba było wytypować następnych strażaków, to nie byłoby z tym najmniejszego problemu. - Mamy świetną, młodą ekipę. Profesjonalną, zaangażowaną, dobrze przygotowaną do służby - mówi. - W komendzie pracuje 8 oficerów, 16 aspirantów i 21 podoficerów - wylicza. - Tylko po kursie dla szeregowych jest jeden strażak, ale on dołączył do nas dopiero przed rokiem - dodaje J. Konsewicz.

Doświadczenie i wiedza

Jednym z najbardziej doświadczonych strażaków jest R. Poźniak. Koledzy wyrażają się o nim z wielkim uznaniem. - To prawdziwy profesjonalista - mówi P. Przybylski.
R. Poźniak opowiada, że strażakiem został niejako z przypadku, ale dodaje, że pewnie tak chciał los. - Kiedy 25 lat temu, w ramach redukcji, zostałem zwolniony z nadleśnictwa, akurat były przyjęcia do słubickiej komendy - mówi. - Zostałem przyjęty i szybko się przekonałem, że to coś dla mnie - dodaje. Przyznaje, że czasem jest niebezpiecznie. - Jak wtedy w Ośnie podczas pożaru domku jednorodzinnego, kiedy z kolegą znaleźliśmy się na klatce schodowej w płomieniach. Albo podczas powodzi w 1997 roku w Słubicach. Na pytanie czy chciałby, żeby jego syn Darek, tegoroczny maturzysta, poszedł w jego ślady, przytakuje. - Już złożył dokumenty do Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu, mam nadzieję, że się dostanie - twierdzi ojciec.

Wymarzona służba

Natomiast P. Przybylski mówi, że on wolałby, jeśli będzie miał syna, żeby potomek wybrał inny zawód. - Bardzo lubię to, co robię, ale zdaję sobie sprawę z zagrożeń - twierdzi. I zaraz dodaje, że on sam na inny fach by się nie zamienił. - Bo każdy dzień jest inny, bo idzie się innym z pomocą - twierdzi. - No i adrenaliny nam nie brakuje - uśmiecha się. Pytany o groźną sytuację opowiada o pożarze zabudowań gospodarskich w Kowalowie. - Niby tylko pożar poddasza, ale zawalił się strop i ja w ten strop wpadłem po pas. Jednak koledzy szybko mnie wyciągnęli. Zawsze możemy na siebie liczyć - podkreśla. W zawodowej straży jest od ośmiu lat. Jak jego pracę znosi żona Alicja? - Wiedziała, za kogo wychodzi - mówi P. Przybylski.

Spec operacyjny

Czy to wie także przyszła żona M. Borowego? - Oczywiście - mówi kapitan, który cztery lata temu skończył Szkołę Główną Służby Pożarniczej w Warszawie i został skierowany do Słubic. - Ja teraz nie jeżdżę do pożarów i wypadków. Zajmuję się sprawami operacyjnymi, ale przecież to się może zmienić. Lubiłem też ten czas kiedy czynnie uczestniczyłem w akacjach - mówi M. Borowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska