W piwnicy Przedszkola nr 7 "Pod Muchomorkiem" na pierwszy rzut oka nie widać poważnych zniszczeń.
- Wszystko jest już dawno uprzątnięte - mówi Dorota Klak, dyrektorka placówki. - Zdjęliśmy przemoczoną wykładzinę, przenieśliśmy plastikowe zabawki i przede wszystkim osuszyliśmy zalaną podłogę. Zniszczone dwa odkurzacze i wiertarkę dostarczyliśmy do serwisu.
Wystarczy jednak przejść do sali gimnastycznej, by zobaczyć wybrzuszony parkiet. Miejsce nie nadaje się do użytkowania.
- Najbardziej szkoda nam, że sala została tak zniszczona - smuci się Katarzyna Daukszewicz, nauczycielka pracująca "Pod Muchomorkiem".
Feralna ulewa miała miejsce w połowie lipca i początkowo nic nie zapowiadało późniejszych poważnych konsekwencji. Pomieszczenia zostały zalane w sobotę, ale stażystka Katarzyna Dimke odkryła to dopiero w poniedziałek.
- Byłam wtedy na urlopie, ale pracownicy mówili, że woda znajdowała się w każdym z pomieszczeń, miejscami sięgała kostek, a nawet wyżej - mówi D. Klak.
Okazuje się, że szkód narobiło woda wybijająca ze studzienek kanalizacyjnych. Budynek ma nietypowo zbudowany system jej odprowadzania.
- Deszczówka spływa rynienkami z dachu, ale nie na zewnątrz przedszkola, a prosto do studzienek, które znajdują się w piwnicy. Jest ich tam kilka. To jakiś absurd - opowiada dyrektorka. Dopiero stamtąd woda płynie dalej do systemu kanalizacyjnego.
Kłopoty w placówce spowodowała zapchana studzienka na os. Zacisze, poza terenem przedszkola. Ale woda wybiła w piwnicy "Pod Muchomorkiem". - Deszczówkę i zalane sprzęty pomogli nam usunąć Zbigniew Szklarz i pracownicy interwencyjni z urzędu miasta, za co jesteśmy bardzo wdzięczni - dodaje D. Klak.
Dwa tygodnie po zalaniu pomieszczeń piwnicznych pojawiły się największe zniszczenia. Podniósł się parkiet w sali gimnastycznej. Przedszkole jest ubezpieczone, więc odwiedził je specjalista ds. likwidacji szkód z firmy Hestia. Jednak szkód nie da się oszacować "na oko". Dopiero wykonawca będzie robił kosztorys napraw i na tej podstawie wyceni zniszczenia.
- Sala to ważne pomieszczenie, nie jest tylko miejscem na zajęcia sportowe, organizujemy tu imprezy, np. bale i konkursy - opowiada K. Daukszewicz. - Chcieliśmy przeprowadzać ich coraz więcej, a teraz nie mamy gdzie. Mam nadzieję, że parkiet szybko zostanie naprawiony.
- Bardzo nam szkoda sali. Tym bardziej, że dwa lata temu parkiet był cyklinowany - martwi dyrektorka. - Obawiam się, że minie dużo czasu, zanim dopełnią się wszystkie procedury i naprawy. Teraz jest jeszcze ciepło, więc dzieci mogą ćwiczyć na podwórku, ale co będzie jesienią i zimą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?