MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tak się "uzdrawia" chorych

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Kasia Strzelczyk ze swoją wojowniczą mamą Lucyną, która mówi, że walczy też w imieniu innych mam będących w podobnej, trudnej sytuacji z powodu przeciągających się terminów orzecznictwa o niepełnosprawności
Kasia Strzelczyk ze swoją wojowniczą mamą Lucyną, która mówi, że walczy też w imieniu innych mam będących w podobnej, trudnej sytuacji z powodu przeciągających się terminów orzecznictwa o niepełnosprawności Mariusz Kapała
- Czy moja Kasia i ja mamy zapaść na pół roku w sen i zawiesić życie na kołku, żeby doczekać na odpowiedni dokument?! - wkurza się Lucyna Strzelczyk. - Nie mamy pieniędzy na komisje - odpowiada zespół ds. orzekania o niepełnosprawności.

Kasia, córka pani Lucyny ze Świdnicy, ma sześć lat i choruje na porażenie mózgowe. Na dodatek jakiś czas temu wykryto u niej zespół cech Arnolda Chiariego. Dziecko wymaga nieustannej rehabilitacji. Jest to zresztą twarde postanowienie rodziny, a mama stanęła wręcz na głowie, żeby Kasia nie była warzywem. I co ważne, od narodzin córki udaje się jej wydatnie pomagać, choć wymaga to ogromnych wyrzeczeń.

Strzelczykowie na córkę dostają 150 zł zasiłku pielęgnacyjnego i 80 zł zasiłku na rehabilitację. Łącznie 750 zł. Żeby rodzina mogła "cały ten szmal" otrzymywać od państwa polskiego, nie wystarczy fakt, że dziecko jest ciężko chore. Choroba musi być co jakiś czas potwierdzona stosownymi orzeczeniami. A wydają je komisje działające przy Powiatowym Zespole do spraw Orzekania o Niepełnosprawności. W przypadku Kasi - co dwa lata.

Więcej w sobotnio-niedzielnym wydaniu ,,Gazety Lubuskiej"

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska