Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tacy ludzie to skarb

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected] Edward Gurban 68 387 52 87 [email protected]
Zdzisław Malczuk ma 56 lat, mieszka w Lubieszowie. Jest prywatnym przedsiębiorcą, właścicielem firmy Malpol w Nowej Soli. Żonaty, ma dwie dorosłe córki i syna. Interesuje się piłką nożną i pływaniem.
Zdzisław Malczuk ma 56 lat, mieszka w Lubieszowie. Jest prywatnym przedsiębiorcą, właścicielem firmy Malpol w Nowej Soli. Żonaty, ma dwie dorosłe córki i syna. Interesuje się piłką nożną i pływaniem. Edward Gurban
Ksiądz Leszek Kazimierczak z Zielonej Góry wygrał nasz plebiscyt na Lubuszanina Roku 2011. Proboszcza wybrała kapituła. A w głosowaniu Czytelników "Gazety Lubuskiej" zwyciężył Zdzisław Malczuk, współtwórca Parku Krasnala w Nowej Soli.
- To najlepszy wybór z możliwych. Ksiądz jest bardzo oddanym człowiekiem. Tym, co robi, mógłby obdzielić kilka życiorysów - tak o ks. Kazimierczaku mówi prof. Grażyna Miłkowska z Uniwersytetu Zielonogórskiego.

- O Jezu! Super! Jak się cieszę! - to reakcja mieszkańców os. Zacisze w Zielonej Górze na wieść o tym, że ks. Kazimierczak, proboszcz parafii pw. św. Józefa Oblubieńca, został Lubuszaninem Roku.

- Ksiądz jest nie tylko dla parafian, lecz dla wszystkich potrzebujących. Nic dziwnego, że zwracają się do niego osoby innych wyznań czy ateiści - podkreśla Piotr Barczak, parafianin i radny z klubu PiS. - Proboszcz potrafi wszystkich mobilizować. Jak ostatniej niedzieli, kiedy zachęcał do pomocy w hospicjum. Zawsze coś w zamian daje. Teraz garść ziaren rzeżuchy. Żeby razem z dziećmi ją zasiać. I pamiętać o hospicjum przy wielkanocnym stole.

- Mnie ksiądz swoimi czynami zaimponował od początku. Kiedy od razu pomyślał o młodzieży i wybudował boisko - mówi prof. Miłkowska. - Potem były różne festyny, kawiarnia "Pod Aniołami", stajnia Józefa, hospicjum... Długo można by wymieniać.

Bożena Mania, parafianka, radna niezależna i prezes lubuskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, podkreśla: - Działalność duchową, charytatywną i społeczną księdza proboszcza można zawrzeć w słowach Alberta Camusa: "Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy drugiej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi".

Skromnie, ale bogato

Zdobywca tytułu Lubuszanin Roku 2011 to prawdziwy... Lubuszanin. Urodził się w Gorzowie, tam też pracował w... Silwanie. Pierwsza parafia? W Gubinie, potem był Międzyrzecz. I Zielona Góra, gdzie jako dyrektor prowadził Dom Rekolekcyjny Emaus. W 1993 r. powierzono mu tworzenie nowej parafii na os. Zacisze. Ale jak, skoro nawet kościoła nie było? Ani drogi do niego... Bloków jednak nie brakowało. Budowano nowe. Mieszkańcy marzyli o swojej parafii. Ale jak tu świątynię szybko i tanio postawić?

Ks. Kazimierczak jechał akurat do Leszna Górnego, gdy w okolicach Szprotawy hangar po wojskach radzieckich zobaczył. Nie wszyscy wierzyli, że ta konstrukcja może kościołem się stać. A jednak. Ksiądz udowodnił, że chcieć to móc.

Proboszcz jest skromnym człowiekiem. Nie lubi o sobie opowiadać. Woli o innych mówić. Dziękować im. Za pomoc. Wsparcie tych, którzy gdzieś się pogubili, nieszczęście przeżyli.
Wierni podkreślają, że parafia to taka duża rodzina. Może nie zawsze kontakty są bliskie, ale wiadomo - jak coś, można liczyć na zrozumienie i poczucie, że nie jest się samym ze swoim problemem.
- To, co robi tu ksiądz, jest wielką rzeczą, ale nie taką akcyjną, jednorazową. To ciężka praca, każdego dnia - dodaje prof. Miłkowska.

- Młodzi księża dobrze się tu czują. Szybko w ten niecodzienny, życzliwy klimat potrafią się wpisać - chwalą parafianie. I przypominają lata, kiedy podłogi w kościele nie było. Tylko krzesła, każde inne. Co kto przyniósł, to było. Skromnie. Ale bogato. Wewnętrznie. I tak już pozostało. Choć z czasem kościół wypiękniał. Granit, ceramika, witraże. Nawet dzwonnica. Wszystko jednak utrzymane w gustownym, prostym stylu.

Jak i kawiarnia "Pod Aniołami" - miejsce nie tylko na dobrą herbatę i ciasto, ale także liczne spotkania, wykłady, koncerty, imprezy, integrujące mieszkańców osiedla.
Jest świetlica, w której dzieci mogą liczyć na pomoc w odrabianiu lekcji.
- No i stajnia - dodaje Władysław Nowak - dzięki której dzieci mogą nie tylko jeździć na kucykach czy koniach. Dla niepełnosprawnych to zbawienie. Hipoterapia potrafi zdziałać cuda.

Poradnik, jak żyć

Proboszcz wie, jak ważna jest rehabilitacja. W wojsku miał wypadek. Do dziś utyka na jedną nogę. Dlatego systematycznie ćwiczy. Można go spotkać na rowerze w pobliskim lesie. Czym imponuje przede wszystkim młodym mieszkańcom osiedla i studentom. A tych przecież nie brakuje. Parafia to duszpasterstwo akademickie.

- Tu religia łączy się z nowoczesnym myśleniem. I to jest moc przyciągania do kościoła - mówi Joanna, studentka UZ. - To, co mówi ksiądz, to nie są puste słowa. Potwierdzają je czyny.

Nic dziwnego, że nie tylko w niedzielę do parafii przychodzą także mieszkańcy z innych rejonów miasta, a nawet miejscowości.

- Cenię bardzo kazania tutejszych księży. Są takie bliskie każdemu. Życiowe. Specjalnie tu przyjeżdżam na mszę - mówi Krystyna Grażewicz. A Natalia Bąkowska dodaje: - Jakie tu jest podejście do dzieci! One są zachwycone. I... wesołe, bo księżom nie brakuje poczucia humoru.

Proboszcza chwalą też starsi. Bo myśli o nich bardzo. Stąd pomysł na wybudowanie Domu Seniora i hospicjum, które prowadzi Ośrodek Integracji Społecznej. Przy powstaniu tej placówki pomagali parafianie. Nie mogło być inaczej, jak się ma takiego przewodnika...

Ksiądz jest jak przyjaciel. Pomoże. Pocieszy. Poradzi. Ale jak trzeba, szczerze powie, co myśli. Jak podczas ostatniej Pierwszej Komunii Świętej, kiedy zwrócił się do ojców. Tego dnia przyszło ich do świątyni wielu. A na co dzień? - Czy jesteście obecni? Czy przytulacie swoje pociechy? Towarzyszycie im w życiu? - pytał ksiądz. - Gdzie jesteście? Przecież wasze dzieci was potrzebują. Kochajcie te wasze skarby! Bądźcie z nimi nie tylko od wielkiego święta.
Parafianie dodają, że ks. Leszek to mistrz słowa. - Szkoda, że te mądre teksty nie są publikowane. Byłyby prawdziwym poradnikiem, jak pięknie żyć - mówią.


* * *


Zdzisław Malczuk ma 56 lat, mieszka w Lubieszowie. Jest prywatnym przedsiębiorcą, właścicielem firmy Malpol w Nowej Soli. Żonaty, ma dwie dorosłe córki i syna. Interesuje się piłką nożną i pływaniem.
(fot. Edward Gurban)

- Nic tak nie cieszy człowieka, jak widok uśmiechniętego dziecka - mówi Zdzisław Malczuk, przedsiębiorca, właściciel firmy Malpol w Nowej Soli.

- Spodziewał się pan zwycięstwa w plebiscycie?
- Powiem szczerze: wynik mnie zaskoczył. Spodziewałem się dużego poparcia, ale nie aż takiego. To, że otrzymałem tyle głosów, to zapewne zasługa nie tylko postrzegania mnie przez pryzmat współtwórcy nowosolskiego Parku Krasnala, choć z pewnością jest on moim oczkiem w głowie. Odebrałem wiele telefonów od ludzi związanych z różnymi środowiskami, z którymi dane było mi współpracować, prowadząc działalność społeczną, którym w jakiś sposób mogłem pomóc. Te telefony najbardziej mnie cieszą.

- A jak ocenia pan swój sukces? Czuje się pan Lubuszaninem Roku?
- Wcale nie czuję się Lubuszaninem Roku. Cieszy mnie oczywiście wygrana w konkursie organizowanym przez "Gazetę Lubuską" i w tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim, którzy na mnie głosowali. Uważam jednak, że większość osób, z którymi przyszło mi konkurować, zasługuje na to miano. Swoją codzienną pracą i zaangażowaniem nie tylko zawodowym dajemy świadectwo temu, że warto w życiu robić coś nie tylko dla pieniędzy, że warto pomagać innym.

- Jak wyglądała pana droga do sukcesu, przygoda z biznesem?
- Zaczęło się w latach 80. Miałem z braćmi zespół młodych rolników, ukierunkowany na chów trzody chlewnej. Zespół, który zajął w ówczesnym województwie pierwsze miejsce. Jako nagrody otrzymaliśmy wtedy pług, kultywator i brony. Później wystartowaliśmy w konkursie ogólnopolskim, w którym zajęliśmy trzecie miejsce, a nagrodą była podróż Pociągiem Przyjaźni do byłego ZSRR. Potem wyjechałem do USA na zaproszenie brata, tam przebywałem pół roku. Po przyjeździe ze Stanów Zjednoczonych trzeba było czymś się zająć. Postanowiłem wybudować restauracjo-kawiarnię. Ponieważ to były czasy przemian, ludzie nie mieli pieniędzy, często było tak, że sprzedawaliśmy jedno piwo dziennie. Latem był interes, ale jak przyszła pora jesienno-zimowa, to było bardzo ciężko. To było w latach 1991-1993.

- I wtedy zajął się pan produkcją krasnali?
- Tak, krasnali z gipsu. Zauważyłem, że wokół powstaje dużo firm produkujących krasnale ogrodowe. Do dziś pamiętam bardzo duże zainteresowanie kontrahentów zagranicznych. Zacząłem produkcję od figur 15-centymetrowych, a skończyło się na 80-centymetrowych. To nie było łatwe, początki produkcji to trzy małe i trzy średnie figurki. Z biegiem czasu sukcesywnie powiększałem produkcję i zatrudniałem coraz więcej pracowników.

- Kiedy zaczęliście wykonywać figury zwierząt?
- Po trzech, czterech latach wszedł do produkcji nowy materiał: żywica poliestrowa. Wtedy zaczął się boom na figury z żywicy. Gdy nowosolskie zakłady przemysłowe przestały istnieć, krasnale stały się alternatywą przetrwania na rynku, na którym brakowało pracy dla kilku tysięcy ludzi. Dziś jest odwrotnie - praca jest, ale ludzi nie ma. Linia produkcyjna mojej firmy przeszła potężną metamorfozę pod względem technologii wykonywania produktów, jak i ich jakości. Specjalizacją stały się duże obiekty dekoracyjne i reklamowe, a także dinozaury, żyrafy, konie, słonie, przede wszystkim krowy. Zainteresowanie nimi było naprawdę duże. Na rynek światowy najwięcej sprzedaliśmy właśnie krów, na "Cow Parade". Od krów się zaczęło, dzięki nim nasza produkcja rozpoczęła realizację dużych projektów.

- Jak powstawał nowosolski Park Krasnala?
- Prezydent Wadim Tyszkiewicz kilka lat temu zorganizował w urzędzie miasta spotkanie z przedsiębiorcami, na którym poinformował, że chciałby stworzyć mieszkańcom Park Krasnala. W pierwszym spotkaniu uczestniczyło 30 przedstawicieli firm produkujących figury, na drugie przyszło 15 osób, a na trzecim byłem już tylko ja i szef firmy STOR Stanisław Orzechowski. Prezydent zapytał mnie: "Panie Zdzisławie, robimy coś? Robimy ten park, czy nie, bo jak widać, wszystkie inne firmy się wycofały. Został tylko pan". Ja mówię: "Panie prezydencie, powiedziało się A, więc mówi się B". No i tak to się zaczęło. Dziś każdy z mieszkańców może ocenić trud pracy włożony w powstanie tej wspaniałej części naszego miasta.

- To sprawiło, że połączył pan swój biznes z działalnością na rzecz Nowej Soli?
- Z władzami Nowej Soli współpracuje mi się bardzo dobrze. A swoją współpracą i działalnością jak najbardziej chcę promować nasze miasto nie tylko w Polsce, ale także w zasięgu globalnym.

- Jak z perspektywy tych lat odbiera pan przydatność parku dla miasta?
- Bardzo wysoko. Dlatego moja firma w niego inwestuje, bo jest on przede wszystkim dla dzieci. Dzieci mają gdzie pójść i pobawić się. Nie tylko nowosolskie, ale z całego regionu, przyjeżdżają także z innych województw, a nawet z zagranicy. Chciałbym dla dzieci jeszcze coś zrobić, mamy dalsze plany w stosunku do parku. Nie chciałbym ich na razie zdradzać. Na pewno powstanie tu coś nowego, a maluchy i całe społeczeństwo będą z tego zadowolone. Nic tak nie cieszy człowieka, jak widok uśmiechniętego dziecka.

- Tytuł Lubuszanina Roku wpłynął pozytywnie na wizerunek pana firmy?
- Tytuł cieszy i w jakiś sposób zobowiązuje, ale traktuję to jako dobrą zabawę i nic więcej. Najważniejszy jest dla mnie uśmiech dziecka i ten błysk w oku, kiedy spełniają się jego marzenia. A co do wizerunku firmy, to nie kształtuje się go jednym wygranym konkursem, lecz przez lata ciężkiej i solidnej pracy.

- Co będzie się działo w Parku Krasnala w tym roku?
- Nieopodal powstaje Park Krasnala 2. W czerwcu wspólnie z urzędem miasta planujemy wielkie wesele największego na świecie krasnala - Solusia. Proszę pamiętać, że to zabawa kierowana do dzieci i one mają być w tym dniu najważniejsze, ale zapraszam też wszystkich, którzy mają poczucie humoru i chcą brać udział w czymś wyjątkowym. W planach mamy również otwarcie Parku Dinozaurów, w którym swoje miejsce znajdą także wielkie owady. Chcielibyśmy też utrzymać doskonałą współpracę z Falubaz Zielona Góra, który na stałe zagościł w naszym parku i ma swoją ekspozycję, nie tylko dla fanów.



Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska