Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ta ziemia kryje krwawą tajemnicę

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Z tej mogiły ekshumowaliśmy szczątki 46 osób - mówi Wojciech Pawłowski z Pomostu.
- Z tej mogiły ekshumowaliśmy szczątki 46 osób - mówi Wojciech Pawłowski z Pomostu. Dariusz Brożek
Bezimienna mogiła w Lutolu Suchym odsłoniła zbrodnię sprzed 67 lat. Wydobyto z niej szczątki 44 niemieckich żołnierzy i dwóch kobiet, zabitych w ostatnich miesiącach wojny przez czerwonoarmistów.

MOŻESZ POMÓC W EKSHUMACJI ŻOŁNIERZY

MOŻESZ POMÓC W EKSHUMACJI ŻOŁNIERZY

Osoby, które znają lokalizację żołnierskich mogił z ostatniej wojny, proszone są o kontakt ze stowarzyszeniem Pomost z Poznania. Ul. Kłuszyńska 20/26. Nr tel. 61 861 92 75. lub tel. kom. 601 469 494.

Jeden z żołnierzy pogrzebanych w zbiorowej mogile miał na piszczeli metalową szynę. - Prawdopodobnie usztywniała złamaną nogę. Potwierdza to nasze informacje o pogrzebanych w tym miejscu rannych jeńcach, zamordowanych przez Rosjan już po wzięciu do niewoli - mówi Tomasz Czabański ze stowarzyszenia Pomost, który w poniedziałek i we wtorek kierował ekshumacją 46 ofiar wojennego mordu, dokonanego pod koniec drugiej wojny w Lutolu Suchym koło Trzciela.

O ekshumacji niemieckich żołnierzy i pielęgniarek jako pierwsi informowaliśmy we wtorek w "GL". Potem tematem zainteresowały się inne media. Teraz przyszedł czas na odkryte przez nas kulisy makabrycznej zbrodni sprzed 67 lat. Do poniedziałku mieszkańcy Lutola Suchego nie mieli zielonego pojęcia, że na ich niewielkim cmentarzu znajduje się zbiorowa mogiła. Jej przypuszczalną lokalizację znali natomiast Niemcy z Ludowego Związku Opieki nad Grobami Wojennymi oraz ze stowarzyszenia Heimatkreis Meseritz, zrzeszającego byłych mieszkańców powiatów międzyrzeckiego i międzychodzkiego. W 2006 r. skontaktowali się z działaczami Pomostu z Poznania, którzy szukają w zachodniej Polsce mogił niemieckich żołnierzy.

- Byliśmy tutaj sześć lat temu. Wtedy poszukiwania zakończyły się fiaskiem, bo prowadziliśmy je w niewłaściwym miejscu. Teraz otrzymaliśmy bardziej dokładne namiary. I od razu natrafiliśmy na zbiorową mogiłę - wyjaśnia Adam Białas z Pomostu.

Pochowali ich w płytkiej mogile

Jak wyglądała ekshumacja? Na początku na teren cmentarza wjechała koparka kierowana przez Sławomira Krzanowskiego. Po zdjęciu półmetrowej warstwy ziemi do wykopu weszli uzbrojeni w łopaty poznaniacy. Podczas ostatniego etapu zamienili szpadle na niewielkie łopatki i pędzelki. Na pierwsze ludzkie kości natrafili na głębokości około 70 cm. Ciała pochowano w dwóch warstwach. Jedno obok drugiego. Jak na wojskowej paradzie. - Bo to przecież wojskowi byli - mówi Maksymilian Frąckowiak.

Zwłoki nie zostały obrabowane przed pogrzebaniem w płytkim dole. Nie rozkopały go później cmentarne hieny, szabrujące groby w poszukiwaniu kosztowności. Skąd o tym wiemy? Wielkopolanie odkryli w wykopie kilka złotych obrączek. A także fragmenty obuwia oraz metalowe, szklane i gumowe przedmioty. Jeden z 44 pogrzebanych tutaj żołnierzy miał przy sobie pęk scyzoryków, inny fiolkę z angielskimi napisami. Prawie przy wszystkich leżały prezerwatywy, które podczas ostatniej wojny znajdowały się w podręcznym ekwipunku każdego niemieckiego wojaka.

- Przed kilkoma laty koło Międzyrzecza odkopano szkielet kapitana w dobrze zachowanym mundurze. Kieszenie miał wypchane kondomami. Kilkanaście sztuk schował nawet pod hełmem - opowiada T. Czabański.

Pielęgniarki też zabili

Z wykopu wydobyto także szczątki dwóch pielęgniarek. Ich czaszki są nieco mniejsze od pozostałych. Odnaleziono przy nich niewielkie grzebienie, które kobiety wpinały sobie we włosy. M. Frąckowiak zwraca uwagę na podeszwy ich butów. Mają niewielki rozmiar. - To pielęgniarki, albo kobiety tej wsi, które
opiekowały się rannymi - mówi.

W kilku czaszkach są dziury po pociskach. Jak zginęli? - Zostali zamordowani już po przejściu pierwszych frontowych oddziałów - twierdzi międzyrzecki regionalista Andrzej Chmielewski, który wydał dwie książki z zebranymi przez siebie wspomnieniami mieszkańców dawnego pogranicza polsko-niemieckiego.

Do końca wojny Lutol Suchy nazywał się Dürrlettel. W ostatnich dniach stycznia 1945 r. w świetlicy w centrum wsi urządzono lazaret dla niemieckich żołnierzy, rannych podczas walk pod Trzcielem (niem. Tirschtiegel). Niemcy mieli ich ewakuować do Świebodzina (Schwiebus). Nie zdążyli. Wieś została zajęta przez czerwonoarmistów. Ich pierwsze oddziały szturmowe nadjechały od strony wsi Panowice (Panwitz) i po krótkiej wymianie ognia ruszyły stąd w kierunku Międzyrzecza (Meseritz). Ich celem były fortyfikacje Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, czyli Die Festungsfront Oder Warthe Bogen, które Rosjanie przełamali bez walki w okolicach wsi Pniewo. Po czołgistach z gwardyjskich batalionów do Lutola Suchego weszły jednostki tyłowe.

- Wtedy zaczęła się gehenna mieszkańców. Gwałty i rabunki. Dotarłem do wspomnień byłego żołnierza Wehrmachtu, który leżał w tym szpitalu i był świadkiem masakry. Ocalał, bo zdążył się schować pod podestem dla orkiestry. Jego koledzy zostali zamordowani przez pijanego Rosjanina - opowiada Chmielewski.
Czerwonoarmista wtargnął z pepeszą do szpitala i zastrzelił kilkudziesięciu rannych Niemców. Podchodził do kolejnych żołnierzy i zabijał ich krótkimi seriami. Lżej ranni próbowali uciekać przez okna i błagali o litość. Rosjanin był w szale, został obezwładniony przez innych krasnoarmiejców. Uratowało się tylko kilku rannych, którzy później trafili do obozu w Gorzowie Wlkp., czyli w ówczesnym Landsberg an der Warthe.

Zdaniem Chmielewskiego, w lazarecie były też dwie kobiety. Tabuny pijanych żołdaków gwałciły je przez całą noc. Potem je zamordowali. Prawdopodobnie zostały pochowane razem z zastrzelonymi wehrmachtowcami.

Świadek tych dramatycznych wydarzeń wspominał, że zwłoki pomordowanych zakopano też przy kościele. Prawdopodobnie wciąż tam leżą. Około 40 lat temu podczas budowy ogrodzenia wokół świątyni natrafiono na trzy ludzkie szkielety. - Wystąpiliśmy do proboszcza o zgodę na przeprowadzenie poszukiwań w tym miejscu - mówi Czabański.

Niemcy bronili dawnej granicy

Ofiary mordu z Lutola Suchego zostaną pochowane na cmentarzu wojennym w Starym Czarnowie koło Szczecina, gdzie spoczywa już 22 tys. Niemców. Blisko 10 tys. z nich odnaleźli i ekshumowali działacze Pomostu. Twierdzą, że na lubusko-wielkopolskim pograniczu jest jeszcze wiele zapomnianych, żołnierskich mogił. Zwłaszcza po lubuskiej stronie.

- Przed wojną tereny obecnego powiatu międzyrzeckiego należały do III Rzeszy. Dlatego w ostatniej dekadzie stycznia 1945 roku, kiedy dotarły tutaj pierwsze radzieckie oddziały, Niemcy zaciekle bronili nadgranicznych miejscowości. W Trzcielu i w Pszczewie odparli kilka szturmów. Byli jednak za słabi, aby powstrzymać radziecką nawałę. Zwłaszcza, że dawnej granicy broniły słabo uzbrojone i zdemoralizowane oddziały, tworzone częstokroć z maruderów i volksturmistów - wyjaśnia międzyrzecki regionalista.

Do rozstrzeliwania jeńców, zbiorowych gwałtów, rabunków i podpaleń dochodziło w wielu innych miejscowościach naszego regionu. Dla Rosjan to była "prieklataja Giermania", czyli przeklęte Niemcy. Kraj wrogów, którzy wymordowali miliony ich sióstr i braci. A oni przyszli wziąć za to odwet...

Zostały tylko nieśmiertelniki

Wojskowi z odkrytej w poniedziałek mogiły służyli w różnych jednostkach. Wiemy o tym dzięki odnalezionym przy nich tzw. nieśmiertelnikom z ich indywidualnymi kodami, grupami krwi i numerami pododdziałów. To specjalne blaszki, które po śmierci żołnierza łamie się na pół. Jedną cześć kładzie się obok poległego w grobie (często były wkładanie do ust), drugą zaś zabierają koledzy z jego pododdziału. Większość nieśmiertelników z Lutola Suchego nie była jednak przełamana. - Po identyfikacji niemiecki Czerwony Krzyż postara się znaleźć ich bliskich. Jeśli jeszcze żyją oczywiście - wyjaśnia Wojciech Pawłowski z Pomostu.

Na większości z 24 nieśmiertelników zachowały się napisy "ersatz batallion". Ich właściciele odbywali służbę w różnych batalionach zapasowych piechoty. Jeden był marynarzem. M. Frąckowiak pokazuje mi żółtą blaszkę z napisem "kriegsmarinie". To nazwa hitlerowskiej marynarki wojennej. - Służył na okręcie podwodnym. Ciekawe jak się tutaj znalazł. Może był na urlopie, kiedy Rosjanie przełamali byłą granicę - przypuszcza.

Działacze Pomostu przymierzają się do ekshumacji masowych grobów w pobliskich Brójcach, czyli w dawnym Brätz. Wpierw jednak muszą je zlokalizować. W planach mają także poszukiwania w lasach koło wsi Policko (Politzig), gdzie 29 stycznia 1945 r. Rosjanie zmasakrowali kolumnę niemieckich cywili i żołnierzy wycofujących się z Pszczewa (Betsche) do Międzyrzecza. - Często korzystamy z informacji mieszkańców, którzy wiedzą, gdzie znajdują się takie groby, a niekiedy nawet się nimi opiekują - zaznacza Czabański.

Wiesz, gdzie sa pochowni żołnierze? Skontatktuj się z Pomostem

Osoby, które znają lokalizację żołnierskich mogił z ostatniej wojny, proszone są o kontakt ze stowarzyszeniem Pomost z Poznania. Ul. Kłuszyńska 20/26. Nr tel. 61 861 92 75. lub tel. kom. 601 469 494.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska