Lucjan, kierowca włącza CB-radio... I natychmiast dodaje, że tego powinni posłuchać drogowcy. Najczęściej można usłyszeć soczyste oceny stanu drogi. Drogi? Tutaj nikt A 18 tak nie nazwie. To "patataja", "drabina" i "schody". Zbudowana jeszcze przed wojną droga to prawdziwy koszmar.
Według legendy na mapie to "droga główna". Mniej uważny cudzoziemiec traktuje ją jako naturalne przedłużenie prowadzącej z Berlina autostrady A 15. I ma prawo, gdyż na infografikach malowanych w chwilach zachłyśnięcie się przyznaniem nam organizacji Euro 2012 miał być to jeden z głównych korytarzy komunikacyjnych i jeden z priorytetów. Nitka północna jest, budowa południowej miała ruszyć dwa lata temu. Miała. Jak zwykle zabrakło pieniędzy - według ostrożnych szacunków 1,3 mld. zł. Teraz A 18 można odnaleźć w planach na lata 2011-2015. I to coraz częściej mówi się o tej skrajnej dacie.
Przed kilkunastoma dniami pojawiła się plotka o planach zamknięcia południowej nitki "autostrady". Ze względu na jej stan techniczny. Okazuje się, że wcale nie musi to być związane z jej budową.
- W naszym kraju nie ma nic bardziej trwałego niż prowizorka - mówi Czesław Fiedorowicz, radny sejmiku, szef Euroregionu Sprewa Nysa Bóbr, który nawołuje do walki o A - 18. - Teraz zapewne ktoś wpadnie na pomysł, że ta jedna nitka wystarczy, że ruch nie jest jednak tutaj tak duży, że szkoda pieniędzy... W ten sposób nie tylko stracimy ważną drogę, ale także szanse rozwojowe znacznej części naszego regionu.
Więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?