MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szpital wojskowy w Żarach jest przepełniony

Janczo Todorow
Lekarka Joanna Lichoń (z prawej) i pielęgniarka Beata Szymańska na oddziale neurologii nie mają wolnych chwil.
Lekarka Joanna Lichoń (z prawej) i pielęgniarka Beata Szymańska na oddziale neurologii nie mają wolnych chwil. fot. Janczo Todorow
Do 105. szpitala wojskowego pacjenci przyjeżdżają nie tylko z powiatu żarskiego, ale także z żagańskiego i krośnieńskiego, a nawet z Zielonej Góry. Wyczerpano już dawno limity, ale chorych napływa coraz więcej.

Pod izbę przyjęć co rusz zajeżdżają karetki, przywożą pacjentów ze złamaniami, z wylewami. Lekarze i pielęgniarki mają pełne ręce roboty. Na korytarzu starszy pan siedzi zmartwiony. - Żonie mocno podskoczyło ciśnienie, musiałem ją przywieść - tłumaczy.

- Karetki przywożą pacjentów cały czas. Są dni, że nawet 30 osób trafia do nas, ale musimy dać sobie radę - mówi pielęgniarka Małgorzata Rakowska z izby przyjęć.

Zawsze coś wolnego

Pełne są oddziały kardiologiczny, neurologiczny i chirurgiczny. W szpitalu jest 280 łóżek i wszystkie są zajęte. Na neurologii pełno jest pacjentów z wylewami, coraz więcej jest przypadków zachorowań wieńcowych. Lekarze tłumaczą, że w dużej mierze winne są infekcje wirusowe, czyli po prostu grypa, która wywołuje powikłania. Po niewinnym przeziębieniu zaczyna szwankować serce, nasilają się choroby wieńcowe i neurologiczne.

- Mamy 28 łóżek, które są na okrągło obłożone - informuje dr nauk med. Waldemar Sobański, ordynator oddziału neurologicznego. - Staramy się jednak zawsze mieć coś wolnego dla nowych pacjentów. Nie oznacza to oczywiście, że wyrzucamy jeszcze niewyleczonych. Niepokoi nas to, że jest coraz więcej udarów. Współpracujemy z oddziałami neurochirurgii w Nowej Soli i Zielonej Górze, dokąd kierujemy niektórych pacjentów.

Dlaczego szpital wojskowy jest oblegany przez pacjentów z całego regionu? - Dlatego, że człowiek ma prawo wyboru szpitala, w którym będzie się leczył - wyjaśnia Marek Femlak, zastępca dyrektora ds. medycznych. - Sytuacja jest trudna, ale nikogo nie odsyłamy, jeżeli zostanie przywieziony przez pogotowie, albo ma skierowanie. Z powodu braku wolnego łóżka czasami pacjent trafia zamiast do wewnętrznego do dermatologii, ale tylko na krótko.

Są na minusie

Lekarze podkreślają, że sytuacja jest trudna, ale na razie nie ma potrzeby, żeby ustawiać dodatkowe łóżka na korytarzach szpitalnych. - W naszym szpitalu działa jedyna poradnia lekarza rodzinnego, która obsługuje pacjentów po godz. 18.00, całą dobę oraz w dni świąteczne. W ostatnim czasie z powodu znacznego nasilenia zachorowań, musieliśmy zwiększyć personel w poradni, w jednym czasie teraz dyżuruje od dwóch do pięciu lekarzy - dodaje M. Femlak.

Najazd pacjentów na szpital wojskowy spowodował, że wyczerpano już wszystkie limity zakontraktowane z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jest dopiero początek lutego, a szpital jest na minusie ok. 350 tys. zł. - Sytuacja jest poważna, rośnie liczba zachorowań, ale nikogo nie możemy odesłać, jeżeli jego stań wymaga hospitalizacji. Dlatego zwrócimy się do NFZ o przyznanie dodatkowych pieniędzy, żeby pokryć straty - zaznacza M. Femlak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska