Do spotkania doszło z inicjatywy marszałek Polak. Była pracownica WORD Magdalena Szypiórkowska nie ma wątpliwości, że marszałek nie zależało na wyjaśnieniu sprawy, ale jedynie wypytaniu, co wie i jakie podejmie kolejne kroki. – W każdym zdaniu tłumaczyła się niewiedzą i odnoszę wrażenie, że to była taka pokazówka – powiedziała.
Zaproponowano jej pomoc marszałkowskich prawników, ale sama nie zamierza z niej skorzystać, bo to ewidentny konflikt interesów i nie wierzy, że prawnicy pracujący na rzecz urzędu, będą w stanie być obiektywni. Pomocy prawnej w roli profesjonalnego pełnomocnika podjął się znany gorzowski adwokat Krzysztof Łopatowski. – Tak, mogę to potwierdzić, że chcę realnie i autentycznie tej pani pomóc – powiedział w rozmowie z GL.
W spotkaniu z marszałek kobiecie towarzyszył działacz społeczny i prezesa Fundacji CODEX Stanisław Czerczak, który w przeszłości sam był ofiarą molestowania. Nie kryje emocji i zdenerwowania postawą marszałek Polak. – Wiele już w życiu widziałem, ale po spotkaniu z marszałek jestem autentycznie wstrząśnięty. Patrząc w oczy ofierze, bez zająknięcia mijała się z faktami – relacjonuje spotkanie. W jego opinii marszałek nieustannie podkreślała, że o niczym nie wiedziała, choć nijak się to ma do oświadczeń wicemarszałka Marcina Jabłońskiego, który poinformował na konferencji prasowej, że poseł Krystyna Sibińska od razu go o wszystkim poinformowała. Zdaniem Czerczaka marszałek kluczyła i odpowiadała w tej kwestii wymijająco. – Moja opinia jest taka, że kolejny raz potwierdziło się, że obrona partii, koleżanek i kolegów jest dla niej ważniejsza, niż interes ofiary mobbingu oraz seksualnego molestowania – stwierdza.
Tymczasem sprawę komentują kolejni urzędnicy i politycy. Zdziwienia nie kryje radny sejmiku Marek Surmacz, którego zastanawia fakt, że sprawa przeleżała kilkanaście tygodni bez formalnego biegu, a zajęto się nią dopiero teraz, gdy skrzywdzona i bezbronna kobieta postanowiła o tym publicznie opowiedzieć. - Kilkanaście tygodni potrzebował zarząd województwa, żeby potencjalnemu sprawcy dać czas na sformułowanie aktu oskarżenia. Czekano, czy będzie cisza, a kobieta pójdzie do mediów czy też nie – uważa radny.
W Radiu Zachód do sprawy odniósł się Sławomir Kotylak, na co dzień polityk Platformy Obywatelskiej oraz dyrektor w Urzędzie Marszałkowskim. Wbrew powszechnie już znanym faktom stwierdził, że nie było zwłoki w wyjaśnieniu zarzutów byłej pracownicy WORD, ponieważ nie wpłynęło żadne formalne zawiadomienie. - Ubolewam nad faktem, że pani przedstawiająca sprawę w sposób jednoznaczny, do dzisiaj nie skorzystała ze swoich uprawnień i nigdzie sprawy nie zgłosiła – mówił polityk PO. Fakty temu przeczą, ponieważ Magdalena Szypiórkowska oficjalnie o swoich zarzutach poinformowała na piśmie poseł Krystyną Sibińską, a ta miała jej przekazać, że pismo zostało skierowane do urzędu marszałkowskiego. - Poseł Sibińska przekazała informacje w sposób nieformalny – broni się Kotylak.
W obronę dyrektora WORD zaangażował się również lider lubuskiej PO Waldemar Sługocki, który przy okazji zaatakował media, zarzucając im stronniczość i kłamstwa. – Świadomie wprowadzają opinię publiczną w błąd. Robią to z premedytacją. Jak rozumiem, za to im płacą – mówił w rozmowie z redaktor Kają Rostkowską. Sam od siebie nie dodał, że pismo byłej pracownicy w sprawie mobbingu i molestowania również otrzymał, na długo przed tym, zanim pojawił się pierwszy artykuł w tej sprawie. Żadnej reakcji nie było, a marszałek województwa deklaruje, że dowiedziała się o wszystkim 20 czerwca.
- Marszałek miała dobry humor i była wesoła – relacjonuje spotkanie ofiara w aferze M. Szypiórkowska.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?