Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzał w domu dziecka

Redakcja
Jeden z pracowników zapukał do drzwi, ale nikt się nie odezwał.
Jeden z pracowników zapukał do drzwi, ale nikt się nie odezwał. fot. Katarzyna Chądzyńska
Wychowankowie i personel w powiatowym domu dziecka są w szoku. Nikt nie spodziewał się, że darczyńca, który u nich zamieszkał na kilka dni, targnie się na własne życie.

Georg W. pomimo swoich 88 lat był mężczyzną pełnym sił, uśmiechnięty i tryskający humorem. Zagadywał dzieci i żartował, chodził do sklepu po zakupy. Miał w sobotę jechać do Monachium na operację. Nie pojechał, bo strzelił sobie w skroń. - To wielka tragedia, jesteśmy wstrząśnięci, kto by się spodziewał, że coś takiego się wydarzy - mówi z łzami w oczach Marzena Szandurska, zastępca dyrektora domu dziecka. - Gdybyśmy wiedzieli, że ma jakieś problemy, to byśmy go umieścili w domu opieki społecznej. Wiemy, że nie miał żadnej rodziny, chciał zamieszkać w naszym domu.

Niemiec mieszkał w Żarach od trzech lat. Któregoś dnia postanowił przekazać swój dobytek domowi dziecka. Przy załatwianiu formalności towarzyszył biegły tłumacz. W ostatni poniedziałek Georg W. oddał kluczyki od wynajętego mieszkania. - Przywieźliśmy go ze sobą do domu dziecka, bo zapadał wieczór, nie mogliśmy zostawić go na ulicy. Zamieszkał w pokoju na parterze, w sobotę miał przyjechać do niego profesor z Monachium, który miał go tam operować - opowiada M. Szandurska.

.

Starszy pan wychodził do miasta, czasami długo przesiadywał zadumany pod drzewem w parku. W sobotę od rana nikt go nie widział. Jeden z pracowników w południe zapukał do drzwi, ale nikt się nie odezwał. Kiedy zajrzał przez okno, zobaczył leżącego nieruchomo na łóżku Niemca. Wezwano policję.

Staruszek nie zostawił listu pożegnalnego, nie są znane motywy jego desperackiego czynu. - Wstępnie wiadomo, że mamy do czynienia z czynem samobójczym, strzał oddano z pistoletu hukowego. Sekcja zwłok wykaże dokładną przyczynę zgonu - informuje nadkom. Sebastian Wojciechowski, naczelnik sekcji prewencji żarskiej policji.

- W poniedziałek zwołam apel, muszę dzieciom powiedzieć co się stało, zapalimy znicz - mówi Marzena Szandurska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska