Naczelnikiem jednostki od trzech lat jest Rafał Winecki. Już wcześniej pełnił tę funkcję, ale został powołany do wojska i na jakiś czas musiał oddać stery w rękach kolegi. Jego ojciec Tadeusz Winecki również był kiedyś naczelnikiem jednostki.
- Po nim odziedziczyłem zamiłowanie do pracy strażaka, chęć pomagać ludziom. Od dziecka chodziłem na zawody, przyglądałem się starszym. Kiedy skończyłem 18 lat zostałem czynnym strażakiem. W jednostce jestem także kierowcą. Jesteśmy przygotowani do wszelkich akcji - mówi R. Winecki.
O wspólnych akcja może długo opowiadać. Kilka lat temu paliły się snopki na polach. Ogień szalał, zagrożenie rozprzestrzenienia się pożaru było bardzo duże. Akcja trwała całą dobę. W Łukawiu strażacy mieli bardzo trudne zadanie ratować zwierzęta z palącej się stodoły i jednocześnie nie pozwolić na to, aby ogień strawił stojącego obok domu. Na szczęście udało uratować ludzi i i zwierzęta.
- Innym razem w jednym z domów w Lubanicach wybuchła butla z gazem, sytuacja byłą groźna, bo ogień szybko zajął dom, ale udało się szybko wyprowadzić mieszkańców i ugasić pożar - wspomina R. Winecki.
Naczelnik z dumą podkreśla, że w całej gminie jego jednostka jest najlepiej wyposażona w specjalistyczny sprzęt. - Mamy dwa samochody, aparaty tlenowe, kombinezony do usuwania szerszeni, pompy, agregat prądotwórczy, potrzebujemy jeszcze nożyce do cięcia metalu. Mamy nadzieję, że wraz z nowa remizą dostaniemy i nowy wóz bojowy, bo star, który jest na stanie, ma 30 lat - wylicza naczelnik.
- Wóz nie nadaje się do działań w terenie. Kilka dni temu musiałem dojechać do palącej się sterty, było z tym sporo problemów - dodaje strażak Tadeusz Wieczyński. - Sytuację ratuje nowszy vw, ale jest on mniejszy i nie jest w stanie pomieścić zbyt dużo sprzętu.
Jednostka liczy 43 osoby, ale w akcjach może brać udział tylko 15, gdyż tyle ma odpowiednie kwalifikacji. Wśród nich jest i jedna kobieta. Prezesem OSP w Lubanicach jest Ryszard Kołoda. Do załogi należą także jego brat Czesław oraz syn Maciej.
- Marzena, moja żona, nie należy do jednostki, ale ze zrozumieniem przyjmuje zaangażowanie w akcjach strażackich. Wie, że niwalczą e mam innego hobby, niż udział w życiu jednostki. Ale zawsze się martwi, czy nie stanie mi się coś złego. Mój syn Pawełek ma dopiero dwa latka, a córka Karolina 4 lata. Jeszcze trochę i też będą brali udział w zawodach i może kiedyś zostaną strażakami. Zamiłowanie do niesienia pomocy ludziom w mundurze strażaka przechodzi z pokolenia na pokolenie - zapewnia Rafał Winecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?