- Trudno oszacować ile zwierząt do tej pory utopiło się w smole. Jak bardzo musiał cierpieć dzik, który z zbiorniku przeleżał całą noc, a przeżył tylko dlatego że pysk wystawał mu nad powierzchnię. Jak niewiele brakowało, żeby zdarzyły się gorsze tragedie - mówi Stanisław Nawój, leśniczy.
Podobnego zdania jest mieszkaniec Mirostowic Dolnych, Stanisław Dźerybko - Osobiście wyciągałem z tej mazi człowieka, który włamał się na teren mojej posesji, a potem chciał uciec. Nigdy chyba się nie dowiemy ile ciał zwierząt, a może nawet ludzi leży na dnie zbiornika. I co z tego, że ogrodzenie z desek już jest, czy lis czując padlinę innych zwierząt nie wykopie sobie dołu? One dalej mogą tam ginąć.
Trucizna może być w wodzie
Mieszkańcy miejscowości obawiają się jeszcze większych zagrożeń związanych z trucizną jaka jest smoła pogazowa. - Nikt do tej pory nie zbadał, gleby, nie było żadnych odwiertów. W pobliżu jest ujęcie wody dla całej miejscowości. Nie ma pewności, że szkodliwe substancje nie dostały się tam - mówi Arkadiusz Szczepański. - Żaden urzędnik się tym tak naprawdę nie zainteresował. Tyle pism i skarg już złożyłem i nic. Nie ma szans.
Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze przysłała do redakcji pismo wyjaśniające w tej sprawie. Czytamy w nim, że śledztwa przeciwko wojewodzie i wojewódzkiemu inspektorowi sanitarnemu były umarzane częściowo z powodu przedawnienia, częściowo z powodu, jak to określa prokuratura, niezaistnienia przestępstwa.
- Tego to już kompletnie nie rozumiem - oburza się A. Szczepański. - Jak można się w czymś takim nie dopatrzyć znamion przestępstwa? To jest ewidentne ukręcanie łba całej tej sprawie.
Prokuratura ograniczyła się do wydania 18 maja 2007 roku zarządzenia pokontrolnego zobowiązujące właściciela gruntu do ogrodzenia składowiska smoły w terminie do 31 sierpnia.
Musi być utylizacja
Po 15 września, jak informuje Janusz Tylzon z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, na terenie należącym do Mirosława Stepy będzie przeprowadzona kontrola. - Sprawdzimy czy właściciel ogrodził teren, to jednak dopiero pierwszy krok jaki powinien wykonać. Zbiorniki powinny by utylizowane.
- Taki proces jest bardzo kosztowny, z naszych wstępnych ustaleń wynika, że byłyby to kwota rzędu 2 milionów złotych - mówi Wiesław Polit z Urzędu Gminy w Żarach.
Właściciel działki nie chciał z nami rozmawiać na ten temat. - Proszę zwrócić się do odpowiednich urzędów, tam uzyska pani wszystkie informacje - powiedziała sekretarka Mirosława Stepy.
- Ale to nie urząd, tylko pani szef jest właścicielem tej działki.
- Szef nie udziela żadnych wyjaśnień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?