Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strach przed gwałcicielami sparaliżował całą Zieloną Górę

Piotr Jędzura Dorota Drela 68 324 88 25 [email protected]
To on napadł  22 stycznia w okolicach ul. ZawadzkiegoWiek z wyglądu 20 – 23 lata, wzrost ok. 175 – 180 cm, sylwetka szczupła, wręcz chuda, twarz trójkątna, pociągła, mocno zapadnięte policzki, cera normalna, na policzkach widoczne dołki, a także blizny koloru czerwonego, po trądziku. Włosy ciemne, w nieładzie, lekko faliste, krótkie, oczy duże, ciemne, ciemna oprawa oczu, brwi ciemne, grube, krzaczaste, nos średniej wielkości.Ubrany był w kurtkę ciemną ze ściągaczem, długości do pasa, mogła mieć kaptur obszyty futerkiem, spodnie prawdopodobnie dżinsowe koloru ciemnego, mógł mieć także drugi kaptur lub szalik koloru biało-czerwonego.
To on napadł 22 stycznia w okolicach ul. ZawadzkiegoWiek z wyglądu 20 – 23 lata, wzrost ok. 175 – 180 cm, sylwetka szczupła, wręcz chuda, twarz trójkątna, pociągła, mocno zapadnięte policzki, cera normalna, na policzkach widoczne dołki, a także blizny koloru czerwonego, po trądziku. Włosy ciemne, w nieładzie, lekko faliste, krótkie, oczy duże, ciemne, ciemna oprawa oczu, brwi ciemne, grube, krzaczaste, nos średniej wielkości.Ubrany był w kurtkę ciemną ze ściągaczem, długości do pasa, mogła mieć kaptur obszyty futerkiem, spodnie prawdopodobnie dżinsowe koloru ciemnego, mógł mieć także drugi kaptur lub szalik koloru biało-czerwonego. fot. Archiwum policji
Po informacjach o napadach gwałcicieli, kobiety boją się wyjść z domów. Forum internetowe "GL" huczy. Plotka goni plotkę, narasta psychoza. Internauci piszą już o 10 ofiarach, w tym nawet kilku zabitych. Oburzenie spowodował też incydent związany z brakiem reakcji policji na zgłoszenie.

Tymczasem zielonogórska policja i prokuratura mówią o dwóch bandytach i trzech ofiarach. Jeden z napastników terroryzuje kobiety nożem, drugi używa brzytwy lub żyletki.
Jedna z zaatakowanych kobiet została pocięta po twarzy i szyi. Inna została dotkliwe pobita, a kolejna brutalnie zgwałcona.

Do pierwszego ataku doszło 19 stycznia, w okolicy ul. Chmielnej między 21.00 a 22.00. Do kolejnych w rejonie ulicy Zawadzkiego: 21 stycznia ok. 17.00 oraz 22 stycznia ok. 16.15.

Kiedy opublikowaliśmy portret pamięciowy jednego z nich, na naszym forum internetowym zawrzało.
Nic nie podam napisała: "Najgorsze jest to, że mieszkam na Wiśniowej, a Zawadzkiego Zośki jest koło mnie. Mam takiego stracha, że w nocy ciężko było mi usnąć, bo bałam się, że wejdzie do mojego domu".
Pojawiła się cała masa plotek. Ludzie mówią, że dewiant atakuje w masce chirurgicznej. Inni opowiadają, że ma czarną kominiarkę i czarne buty. Że napadów było dużo więcej. "Było osiem napadów - donosi jeden z internautów - Policja nie mówi o ofiarach śmiertelnych, by nie siać dużej paniki. Nie wiecie tego, że gwałciciel najpierw obnosił się ze swoim penisem? 15 lub 16 stycznia mieli zgłoszenia o gościu, który onanizował się, patrząc na kobiety w parku. Potem napadł pierwszą, pobił i zgwałcił. Potem zaczął ciąć, a na koniec dwie ostatnie nie żyją. Policja nic nie mówi...". Inny internauta informuje o 10 ofiarach zboczeńców. Kilka z nich również ma nie żyć.

Na forum ludzie zmawiają się do poszukiwania dewianta oraz samosąd na nim. Kibic Falubazu pisze, że chłopaki z osiedli pójdą wieczorem w okolice, gdzie atakował gwałciciel. "Dostaniemy go, potniemy, połamiemy i podrzucimy pod komendę...". Jerry zg dorzuca: "Cała Zielonka musi szukać tego gnoja, ale szczerze wątpię czy teraz coś poszukiwania na ulicach dadzą. Pewnie ukrywa się gdzieś i czeka aż to ucichnie. Znajdziemy cię prędzej czy później i ubijemy jak wieprza śmieciu".

Policyjne poszukiwania bandytów trwają. Duże kontrowersje wzbudził jednak nasz wczorajszy tekst o tym, że policja nie zareagowała na sygnał mieszkanki, która zauważyła potencjalnego gwałciciela w markecie Billa w Zielonej Górze. - Zaalarmowałam policję, bo widziałam mężczyznę podobnego do tego z portretu pamięciowego. Radiowóz jednak tylko przejechał, nie było żadnej reakcji - mówiła nam zbulwersowana kobieta.

Problem sprawdził mł. insp. Piotr Puchała, zastępca komendanta zielonogórskiej policji. - Faktycznie takie zgłoszenie było. Dyżurny zmylony rudymi włosami z opisu nie wysłał patrolu. Radiowóz, który przejechał koło sklepu, to był przypadek. Musimy jednak sprawdzać wszystkie zgłoszenia - mówi mł. insp. Puchała.

Policja zapewnia, że taka sytuacja już się nie powtórzy. Poszukiwania gwałcicieli trwają. - Prawie wszyscy policjanci bez przerwy pracują nad sprawą. Codziennie docierają do nas dziesiątki nowych zgłoszeń. Wszystkie są na bieżąco sprawdzane i weryfikowane - mówi kom. Małgorzata Stanisławska.

Mieszkańcy żyją w strachu

To on napadł 22 stycznia w okolicach ul. Zawadzkiego
Wiek z wyglądu 20 - 23 lata, wzrost ok. 175 - 180 cm, sylwetka szczupła, wręcz chuda, twarz trójkątna, pociągła, mocno zapadnięte policzki, cera normalna, na policzkach widoczne dołki, a także blizny koloru czerwonego, po trądziku. Włosy ciemne, w nieładzie, lekko faliste, krótkie, oczy duże, ciemne, ciemna oprawa oczu, brwi ciemne, grube, krzaczaste, nos średniej wielkości.
Ubrany był w kurtkę ciemną ze ściągaczem, długości do pasa, mogła mieć kaptur obszyty futerkiem, spodnie prawdopodobnie dżinsowe koloru ciemnego, mógł mieć także drugi kaptur lub szalik koloru biało-czerwonego.
(fot. fot. Archiwum policji)

Sprzedawczynie rozłożyły pod ladą "GL" z portretem pamięciowym gwałciciela. - Gdyby ktoś podobny do tego mężczyzny przyszedł, to od razu dzwonimy na policję - tłumaczą.

Wiadomość o gwałcicielach szybko obiegła nasze miasto. Kobiety zaczęły czuć się niepewnie na ulicach, w pracy, klatkach schodowych a nawet we własnych domach. W kampusie Uniwersytetu Zielonogórskiego ktoś wywiesił stronę "GL" z rysopisem jednego z napastników.

- Mam nadzieję, że gwałciciel zostanie szybko ujęty i poniesie konsekwencje za swoje czyny - mówi studentka Kamila Winkler. - Dopóki nie dowiem się, że na ulicach miasta jest bezpiecznie, nie będę chodziła po zmroku sama. Obecnie proszę rodziców i chłopaka, żeby po mnie przyjeżdżali na uczelnię czy do koleżanki.

W podobny sposób postępują Sylwia Karwalajtys i Andżelika Noga, ekspedientki jednego ze sklepów w centrum miasta. - Z pracy odbiera mnie narzeczony albo wracam z koleżanką i jej mężem - opowiada S. Karwalajtys. - Aż ciarki mnie przechodzą na myśl, że niedaleko mojego osiedla grasuje gwałciciel. Czytałam o tym wczoraj w "GL" i się przeraziłam. Najbardziej mi żal tych kobiet, które padły ofiarą zwyrodnialca. Boję się nawet w pracy, bo nigdy nie wiadomo, co takiemu do głowy uderzy i czy nie przyjdzie do sklepu. Razem z koleżanką bacznie obserwujemy ludzi, którzy przemierzają deptakiem.

Kobiety rozłożyły gazetę pod ladą, w której widnieje rysopis gwałciciela. - Gdyby ktoś podobny do tego mężczyzny przyszedł, to od razu zadzwonię na policję - tłumaczy A. Noga. Czujni są też mężczyźni. - Nie chodzi mi o nagrodę, ale o to, żeby moja dziewczyna bezpiecznie poruszała się po ulicach - mówi Sławomir Sobański. - Postanowiłem, że na ten czas stanę się jej osobistym ochroniarzem.
- Odprowadzam codziennie do domu koleżanki z pracy- opowiada Maciej Kaczmarek. - Dziewczyny się boją, a ja się im nie dziwię.

- Jeżeli ktoś nie ma możliwości powrotu do domu z kimś bliskim, to radziłabym podłączyć się do grupy ludzi zmierzającej w tym samym kierunku - podpowiada studentka Magdalena Kirmiel.
Taksówkarze w Zielonej Górze zauważają strach przed bandytą. - Kilka nocnych kursów miałem, bo kobiety bały się wracać do domów. Prosiły nawet o podwiezienie pod samą klatkę schodową i poczekanie aż wejdą do środka - opowiada pan Andrzej.

Skąd tyle plotek?

- Na plotkę podatni jesteśmy wszyscy - mówi kom. Beata Zbańska, Koordynator Zespołu Psychologów lubuskiej policji

- Skąd się biorą wyolbrzymione informacje o działaniach bandytów?
- Wyolbrzymione i przekłamane informacje na temat gwałciciela wynikają z lęku społecznego. Przestępstwo zgwałcenia godzi bowiem w podstawowe normy społeczne oraz w poczucie bezpieczeństwa, które jest fundamentalną potrzebą człowieka. Ludzie je wyolbrzymiają, ponieważ mają niepełną wiedzę na temat procesu wykrywczego i niektórych działań policjantów, nie wszystkie bowiem fakty mogą być upowszechnione.

- W jaki sposób powstaje zjawisko plotki, wywołane w tym przypadku informacją o gwałcicielach?
- Ludzie widząc zwiększoną liczbę patroli policyjnych na ulicach i zapoznając się z informacjami w mediach na temat poszukiwania gwałciciela, dokonują rozmaitych spekulacji. Fakty szybko obrastają wieloma wariantami, aż stają się pogłoskami. Osoby, które rozpowszechniają plotki, mają potrzebę wywierania wpływu społecznego na otoczenie - takich osób nie jest wcale mało - oraz bycia w centrum uwagi. Niestety na zjawisko plotki podatni jesteśmy wszyscy, bez względu na nasze doświadczenia i wykształcenie.

- W takich przypadkach może lepiej nie nagłaśniać problemu?
- Należy rzetelnie informować społeczeństwo, dbać o formę przekazywanych informacji i ich zakres. Należy jednak odróżnić rzetelne informowanie od nagłaśniania, którego głównym celem jest podgrzanie i podsycenie atmosfery lęku i strachu.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska