Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stelmet Falubaz jedzie do Tarnowa. Oby po punkty

(lada)
Rok temu kibice pokonali przeszło 500 km, żeby obejrzeć żenujące widowisko na błocie. Oby tym razem mecz wynagrodził wszystkim daleką podróż.
Rok temu kibice pokonali przeszło 500 km, żeby obejrzeć żenujące widowisko na błocie. Oby tym razem mecz wynagrodził wszystkim daleką podróż. Tomasz Gawałkiewicz / ZAFF
Sezon ma to do siebie, że długo się na niego czeka, a kiedy już ruszy runda goni rundę. W niedzielę Stelmet Falubaz zmierzy się w Tarnowie z tamtejszymi "Jaskółkami". O meczu z trenerem i kapitanem naszej drużyny.

Szkoleniowiec Marek Cieślak awizował na pojedynek z Tauronem Azotami identyczną kadrę jak na inaugurację. Z tą różnicą, że nie powinno zabraknąć Patryka Dudka.
- Nie jestem skoczkiem i jeśli ustaliłem taki, a nie inny skład na pierwszy mecz to znaczy, że zrobiłem to z rozmysłem. Uważam, że w tym momencie jest to nasze optymalne ustawienie - ocenił Cieślak. - W Andreasie Jonssonie widzę olbrzymi potencjał. To będzie dla niego bardzo dobry rok. Następnym gościem, który powinien nam ciągnąć wózek jest Greg Hancock. A trzeci to oczywiście Piotr Protasiewicz. Są naszymi "końmi pociągowymi".

A dlaczego trener nie zmieniał ustawienia par i kadrę znów otwierają Andreas Jonsson i Jonas Davidsson? - Uważam, że ten pierwszy jest trochę indywidualistą i najszybciej dogada się właśnie z Jonasem. Z kolei Hancock potrafi walczyć bardzo zespołowo. Dlatego jest w drugiej parze z Dobruckim. Ten duet jest dla mnie strasznie ważny. Docelowo ma być naszym sztandarowym i wygrywać ważne wyścigi. Piotr z juniorem. W pierwszym meczu udowodnił, że jest błyskotliwym zawodnikiem. Inna sprawa, że będzie jechał także ze słabszym juniorem, na którego punkty raczej nie można liczyć. Piotr ma wygrywać te wyścigi.
Szkoleniowiec dodał, że żużlowcy muszą się przyzwyczaić do: pól startowych, długości przerw między biegami i kolegi z pary.

Za to Piotra Protasiewicza poprosiliśmy, żeby opowiedział nam o torze w Tarnowie. Pokonał "wirtualnie" jedno okrążenie. - Gospodarze jeździli zwykle na bardzo śliskiej nawierzchni. Mamy tam długi dojazd do pierwszego łuku, ale samo wejście jest dosyć wąskie. Wiraż nieco się zawęża, a później rozciąga. Prosta przeciwległa do startu jest bardzo długa, gdzie prędkości, choć nawierzchnia jest zwykle twarda, są naprawdę duże. Wejście w drugi łuk jest bardzo szybkie. Wjeżdżamy ciasno, by później wszyscy mogli się nieco rozjechać i dotrzeć do "podkręconego" wyjścia. I znów długa prosta.
A jeśli atak to, w którym miejscu? - Jeśli nawierzchnia będzie twarda, ale troszkę odsypująca się, jedyną możliwość wyprzedzania będziemy mieli bardzo blisko bandy. Na samym wejściu raczej ciężko to zrobić, ale później jazda bardzo szeroko i kontrolowanie, co robi zawodnik przed nami. Sam atak można sobie planować po zewnętrznej, ale tą samą ścieżkę może wybrać przeciwnik.

Ekipa "Jaskółek" nie jeździła jeszcze na swym torze, bo sezon zaczęła od wysokiej porażki we Wrocławiu. Jest to drużyna pełna niespodzianek, a przynajmniej trzech zawodników, w tej liczbie nasz dobry znajomy Fredrik Lindgren, stać na nawiązanie wyrównanej rywalizacji z asami Stelmetu Falubazu. Za powtórkę wyniku z pierwszego meczu przy W69 na pewno nikt nie będzie miał pretensji. Poza tym 40:50 to niemal pewny bonus w rewanżu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska