- Sosna była już kilka razy przycinana, ale to niewiele dało - mówi Bogdan Bondarenko. - Gałęzie niszczą mi elewację budynku, a korzenie wchodzą pod fundamenty domu. Boję się, że uszkodzą rury kanalizacyjne. Popękała też podmurówka ogrodzenia.
Świerk ma ponad 20 lat. Rozrósł się tak, że gałęzie zasłaniają całe przejście pomiędzy budynkiem a płotem. Mężczyzna chciał odnowić elewację, ale korona drzewa uniemożliwia nawet wstawienie rusztowania. Wiedział, że na wycinkę potrzebuje pozwolenia, więc na początku marca złożył wniosek w urzędzie miasta w Żarach.
- Usłyszałem, że nic nie będę musiał płacić. Czas leciał a rozstrzygnięcia nie było. Poszedłem więc zapytać, co dzieje się w mojej sprawie. Wtedy okazało się, że wniosek musi zatwierdzić starostwo, bo działka nie jest własnością, a rodzinie jest tylko przekazana w użytkowanie wieczyste - relacjonuje B. Bondarenko.
W starostwie czekało go niemiłe zaskoczenie. - W drzwiach usłyszałem, że od ręki nie da się tego załatwić i że będzie to kosztowało ok. dwóch tysięcy złotych. Urzędnik naskoczył na mnie, gdy zacząłem pytać, dlaczego mam płacić, skoro w mieście miałem to za darmo - opowiada mężczyzna. - Nie stać mnie, straciłem pracę, teraz czekam na decyzję o rencie, jestem bez grosza, żona niewiele zarabia. Zdenerwowałem się i podniesionym głosem stwierdziłem, że niczego nie zapłacę. Powiedzieli, że jestem nerwowy i niczego nie wytłumaczyli - dodaje.
Kiedy B. Bondarenko ochłonął, po kilku dniach ponownie poszedł do starostwa złożyć wypełniony wniosek. Usłyszał, że na decyzję przyjdzie mu poczekać jakieś dwa miesiące. - Poczekam, ale nie zgodzę się, by kazali mi płacić w sytuacji, gdy drzewo może mi zniszczyć kanalizację czy budynek - zapewnia.
Krzysztof Szczechowiak, kierownik referatu ochrony środowiska w starostwie powiatowym w Żarach tłumaczy, że takich decyzji nie wydaje się od ręki. - Musimy zweryfikować dane zawarte we wniosku i pojechać na wizję lokalną. Wtedy stwierdzimy, czy można to zrobić nieodpłatnie, czy nie. Obowiązuje nas ustawa o ochronie przyrody. Miesięcznie trafia do nas jakieś 30 podań o wycinkę. Ludzie często są nastawieni roszczeniowo, bo i opłaty za wycinkę są wysokie. Stawka zależy od obwodu pnia i gatunku drzewa.
Najtańsze jest wycięcie topoli. Przy 50 cm obwodzie zapłacimy blisko 1 tys. zł. Ale już usunięcie dębu o obwodzie 1,5 metra będzie nas kosztowało 46 tys. zł. - Mamy jednak możliwość umorzenia opłaty według zasady "drzewo za drzewo" - mówi K. Szczechowiak. - Naliczymy ją, ale i odroczymy na trzy lata, gdy petent zasadzi inne drzewko i w ciągu trzech lat ono się przyjmie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?