Przypomnijmy, zamaskowany mężczyzna wszedł wejściem głównym do jednego z oddziałów banku PKO BP w centrum Nowej Soli, a następnie podszedł do kas trzymając w ręku pistolet. Sterroryzował personel bronią, krzyczał, zażądał od kasjerki pieniędzy, po czym wybiegł z banku, wsiadł na rower i odjechał.
Tego dnia, kiedy doszło do napadu, większość osób, która pracuje w bezpośrednim sąsiedztwie banku o całym zajściu nie miała pojęcia. Uwagę zaczęły zwracać dopiero pojawiające się policyjne radiowozy.
Tak uciekł napastnik z banku
Sceny, które rozgrywały się w placówce banku, widział jak na dłoni pan Jan Hanusz. To właśnie w jego kiosku schronienie znalazła jedna z kasjerek. Oboje widzieli, jak rabuś wybiega z banku i odjeżdża na rowerze, udając się na tyły banku.
Jednoślad został porzucony na rogu ulic Muzealnej i Wojska Polskiego. Tam z kolei mężczyzna wsiadł do zaparkowanego samochodu, w którym czekał jego wspólnik. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że złodzieje mogli poruszać się toyotą yaris na wrocławskich numerach.
Skąd pomysł by pierwsze 200 metrów po rabunku uciekać na rowerze? Oprócz oczywistej przewagi nad pieszym pościgiem mogło też chodzić o zmylenie psów tropiących.
- To było wszystko wyreżyserowane, oni wiedzieli kto, kiedy się zmienia, kiedy kasetki wynoszą do skarbca. Bo tam przecież nikt pieniędzy na wierzchu nie trzyma! - komentuje J. Hanusz.
Nie mamy informacji na temat kwoty, jaka została skradziona. Obecnie są prowadzone czynności z udziałem podejrzanego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
