MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spowiedź nie musi upokarzać i przyprawiać o skurcze żołądka

Katarzyna Mularz [email protected] 17 867 22 84
- Ja mam słuchać i pomagać wzrastać w wierze. A nie oceniać czy szafować surowością - tak swoją posługę rozumie o. Artur.
- Ja mam słuchać i pomagać wzrastać w wierze. A nie oceniać czy szafować surowością - tak swoją posługę rozumie o. Artur. Krzysztof Łokaj
Może za to przynieść ulgę i pomóc uporządkować życie. - Jeśli jakiś ksiądz spowiada zbyt szczegółowo, trzeba odejść od konfesjonału - radzi dominikanin

Większości katolików spowiedź kojarzy się jak najgorzej. Tym gorzej, jeśli to spowiedź przedświąteczna odłożona na ostatnią chwilę. Na szybko, w tłumie, ze zmęczonym księdzem. Chcemy mieć ją z głowy i z czystym kontem świętować Wielkanoc.
- Problem polega na tym, że nie powinniśmy się spowiadać z okazji, ale z grzechów - tłumaczy o. Artur Gałecki, dominikanin z Rzeszowa. - Ten nasz "masowy katolicyzm" nie sprzyja spowiedzi. Nie ma czasu na spotkanie z człowiekiem, jest za to długa kolejka czekających. A ksiądz po dwóch godzinach w konfesjonale nie słyszy już własnych myśli.

Ostatni raz u spowiedzi byłem...

Z sondy przeprowadzonej na naszym portalu wynika, że 30 proc. katolików spowiada się raz w roku, 20 proc. raz w miesiącu, nieco więcej deklaruje wiarę, ale do spowiedzi nie chodzi.
- Ja w tym roku byłem u spowiedzi cztery razy - mówi Karol, student. - Dlaczego? Mam taką potrzebę, poza tym czuję że spowiedź trzyma mnie w ryzach. Pomaga mi być lepszym człowiekiem
- Kiedy ktoś wraca po długiej przerwie do konfesjonału, pytam: dlaczego tu jesteś? - mówi o. Artur. - Czasem ktoś realnie doświadcza obudzenia wiary i wtedy przychodzi, ale zwykle chodzi tylko o jakieś wydarzenie. Pytanie tylko, czy to ma sens?

Grzeszę, bo nie ufam

Według dominikanina, spowiedź jest trudna dla obu stron, a słuchanie cudzych grzechów nie jest przyjemne.
- Wszyscy grzeszymy dokładnie tak samo. Zmienia się co najwyżej kombinacja czy natężenie - mówi ze śmiechem. - Z drugiej strony również nie lubię się spowiadać, choć chcę to robić, bo chcę odświeżać moje zaufanie w Bogu. Cała spowiedź rozbija się właśnie o zaufanie. Grzech jest brakiem zaufania. Nie umiem zaufać Panu Bogu, że to jest dla mnie dobre.

Z czego najczęściej się spowiadamy? Nietrudno się domyślić, bo internet jest wprost zalany falą pytań o grzechy przeciwko VI przykazaniu. "Nie cudzołóż" nie oznacza bowiem tylko zakazu zdrady małżeńskiej, a dotyczy całej sfery seksualności człowieka.
- To przykre, ale rzeczywiście VI przykazanie staje się czasem osią spowiedzi - przyznaje o. Artur. - Zdarza się, że gdy penitent nie wspomni o tym ksiądz pyta: a szóste przykazanie? To krzywdzące i upokarzające, bo szóste przykazanie jest dopiero szóste...
Penitent powinien wierzyć, że w konfesjonale grzechów słucha sam Bóg. Kłopot w tym, że za kratką widzi zwykłego księdza. A co słyszy? Różnie z tym bywa. Krzysiek, również student, najgorzej wspomina spowiedź w swojej parafii. - Ksiądz najpierw bardzo drobiazgowo wypytał o szczegóły każdego grzechu, a potem przez dobre 15 minut słuchałem, jakim złym człowiekiem jestem.

Ksiądz też człowiek

- Ja również miałem spowiedź, której nigdy nie zapomnę - opowiada o. Artur. - Kapłan tak mnie przeczołgał, że aż mnie zatkało. Po odejściu od konfesjonału powiedziałem ludziom żeby nie szli do tego księdza. Gdybym chociaż miał na sumieniu jakieś spektakularne grzechy...
Zdaniem dominikanina, sposobem na dobrą spowiedź jest znalezienie stałego spowiednika. Warto zadać sobie ten trud, jeśli naprawdę chcemy poznać samych siebie i nad sobą pracować.
- Kiedy siedem lat temu tutaj przyjechałem sam postanowiłem takiego spowiednika znaleźć. Trafiłem dopiero po wielu próbach - opowiada.

Posiadanie stałego spowiednika zmniejszy też szanse na to, że od konfesjonału odejdziemy pokrzywdzeni. Nie każdy ksiądz umie spowiadać, nie każdy będzie w nas widział coś więcej niż tylko grzechy.
- Jeśli ktoś chce wyspowiadać za bardzo i wypytuje zbyt szczegółowo, przekraczając granice, trzeba wstać i odejść od konfesjonału - radzi ojciec. - Penitent ma określić materię grzechu i okoliczności. Kapłanowi nic więcej nie jest potrzebne.

Proszę cię, ojcze, o pokutę...

Pokuta ma czynić zadość Panu Bogu i bliźniemu, powinna wyrównać szkody i krzywdy. Czy zatem pokutą może być pójście do fryzjera, na basen albo kupienie żonie kwiatów? Według ojca Artura, jak najbardziej, bo dobra pokuta to taka, w której nie "zamadla" się problemów. Rolą pokuty jest dziękczynienie Panu Bogu.
- Kiedyś za pokutę penitent dostał modlitwę w intencji członka rodziny, który bardzo jej potrzebuje - opowiada ksiądz. -Zapytał, dlaczego taka słaba pokuta. Więc zmieniłem to na tydzień o chlebie i wodzie. Wtedy stwierdził, że za surowa. Nie wiem, o co mu chodziło.

...i rozgrzeszenie

Są ludzie, którzy podchodząc do konfesjonału, z góry wiedzą, że rozgrzeszenia nie będzie. Mimo to chcą pogadać, poradzić się, umocnić wiarę.
- Nie rozumiem kapłanów, którzy odtrącają ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych - mówi o. Artur. - Oni wprawdzie wiedzą, że nie dostaną rozgrzeszenia, bo taka jest dyscyplina Kościoła, ale bardzo pragną powierzyć miłosiernemu Bogu swoje życie. Ich wiara tego potrzebuje i ja, jako kapłan, powinienem im pomóc.

Z jakich jeszcze powodów nie można otrzymać rozgrzeszenia?
- Jeśli się tego nie chce. To właściwie główna przyczyna, dla której odmawia się rozgrzeszenia. Są ludzie, którzy przychodzą do konfesjonału i właściwie nie wiedzą po co. Grzechów nie mają, albo twierdzą, że nie żyją zgodnie z nauką Kościoła, nie żałują tego, nic nie chcą zmieniać, ale proszą o rozgrzeszenie. I co ja mam im wtedy powiedzieć?

Idź i nie grzesz więcej

Dla Krzyśka ten moment to najsłabszy punkt całej procedury.
- Idę do spowiedzi, wyznaję grzechy, żałuję, ale w sercu wcale nie jestem pewien, czy nigdy więcej się one nie powtórzą. Zwykle zresztą się powtarzają - zdradza.
Takim jak on ojciec Artur życzy - oby z tymi samymi grzechami do końca życia. Dlaczego?
- Naprawdę życzę komuś, żeby miał te same grzechy, ale żeby pośród nich pracował nad ocaleniem piękna i dobra - tłumaczy. - Przemiana nie będzie polegała na mniejszej liczbie grzechów, ale na tym, że czynimy więcej dobra. Lepiej tak, niż przymnażać nowe - mówi ze śmiechem. - Mimo wszystko, trzeba być jednak bardzo nierozsądnym człowiekiem lub mieć mały kontakt ze sobą, żeby wierzyć, że grzechów więcej nie popełnimy.

Opinią dobrych spowiedników cieszą się właśnie dominikanie.
- Dlaczego nie wiem - śmieje się o. Artur. - Ja mam być człowiekiem, który słucha i pomaga wzrastać w wierze - tak rozumiem swoją posługę. Nie mam oceniać czy szafować surowością. Przede wszystkim chcę zrozumieć drugiego człowieka i przywrócić mu więź z Bogiem.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska