MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sportowy zawrót głowy

Tomasz Rusek
Do tej pory na najwyższym poziomie ligowym grały tylko koszykarki. I nagle worek awansów pięknie się rozwiązał. Okazało się, że od przybytku głowa jednak boli. Ale tylko trochę.

- O tak. Mamy klęskę urodzaju - uśmiecha się Marek Kosecki, szef miejskiej komisji edukacji, kultury i sportu. Bo do tej pory na najwyższym poziomie grały tylko koszykarki. A niedawno do ekstraligi awansowali żużlowcy, piłkarze ręczni, dwie drużyny tenisa stołowego a GKP nogą wywarzył sobie drzwi do zaplecza ekstraklasy: nowej pierwszej ligi. W sumie regularnie kibicuje im kilkanaście tysięcy gorzowian! To dlatego M. Kosecki po chwili dodaje: - Obyśmy zawsze mieli takie zmartwienia. Sport w mieście znowu jest silny i na wysokim poziomie.

Oddają serca i gardła

A czym jest sport dla gorzowskich kibiców? To prawie jak religia. Fani Stali - Caelum na każdym forum internetowym nie piszą o klubie inaczej niż ,,nasza Staleczka’’. A niektórzy o prezesie: ,,Komarnicki nasz Pan’’. Wystarczy jeden mniej pochlebny wpis o żużlu i zaczyna się jatka. Na każdy mecz przychodzą tysiące ludzi, najwierniejsi kibice z pierwszego wirażu zawsze przygotowują jakieś niespodzianki. Często ich kilkusetosobowa grupa robi większe show niż cały stadion razem wzięty.
Fani kopanej oddaliby za Stilon życie. Byli z klubem zawsze. Dla nich ,,wiara w Stilon to przeznaczenie’’. Ich zdjęcie z takim hasłem regularnie pokazuje telewizja TeleTop. Skrót GKP (Gorzowski Klub Piłkarski) dla nich nie istnieje. W mieście można spotkać kibiców w specjalnie zamówionych bluzach. ,,Stilon’’ przeplata się tam z ,,patriotyzmem’’. - Kosztuje stówę, sami ją zamówiliśmy - mówi jeden z fanów.
Z reporterem nie chcą rozmawiać. Każdy ma jakieś zadry z mediami, bo jak ktoś nie pisze wyłącznie w superlatywach o ich zespole, to może zapomnieć o rozmowie... Miłość na całego.
Tak samo swoich zawodników kochają - choć jest ich mniej - fani piłki ręcznej, tenisa stołowego i kosza. Ci ostatni za drużynę Dariusza Maciejewskiego na każdym meczu oddają serca i gardła. - To pasja. Pochłania czas i pieniądze, ale wciąga - uśmiecha się Bartłomiej Pigla, który koszykarki oklaskuje od wielu lat, a w tym sezonie zalicza także mecze wyjazdowe.

Bez sponsora ani rusz

- Miasto pomoże finansowo wszystkim zespołom - obiecuje M. Kosecki. Zespołowe drużyny ekstraklasowe mogą liczyć na 500 tys. zł dotacji. Nie wiadomo, ile trafi do GKP (- Właśnie to ustalamy - mówi naczelnik wydziału kultury fizycznej Stanisław Woźniak). Za awans też były nagrody. Piłkarze ręczni dostali 150 tys. zł, pingpongiści 140 tys. zł.
Jednak z pieniędzy od miasta duże kluby by się nie utrzymały. Ireneusz Madej, wiceprezes drużyny koszykarek, podkreśla, że zwłaszcza teraz, po awansach, będzie magistratowi jeszcze trudniej. - Ale podstawą są i tak sponsorzy. Nasz budżet na ten rok to 1,5 - 1,7 mln zł. Liczymy jednak na pomoc miasta, bo gra w pucharach kosztuje - mówi.
Kłopot w tym, że sponsorski tort jest już dokładnie podzielony. Niektóre firmy wspierają nawet po dwie drużyny. - Nie ma co dramatyzować. Gorzów stać na to, co udało się ostatnio sportowcom wywalczyć. Miasto będzie miało promocję na cały kraj. I wcale nie za takie duże pieniądze - mówi Jerzy Synowiec, szef rady sponsorów Gorzovii. Ale rzeczywistość jest taka, że jego klub nie ma gdzie grać. Właśnie poprosił miasto o zaadoptowanie na salę treningową i sportową nieczynnej od lat łaźni. Bo dziś kilkudziesięciu zawodników dojeżdża na mecze i treningi do Wawrowa. Na remont potrzeba 2 mln zł. Na dziś miasto nie ma takich pieniędzy na tenis stołowy (choć z sali korzystaliby wszyscy chętni, nie tylko ping-pongiści).
Tymczasem wydatków nie brakuje. Niedawno trzeba było wydać 2 mln zł na remont stadionu piłkarskiego. To był warunek PZPN. Takie są koszty grania w pierwszej lidze. Jednak to pikuś w porównaniu do niemal 20 mln , jakie - po awansie - poszły do Stali na przebudowę stadionu żużlowego. A to z kolei pikuś przy najnowszym planie miasta. - Chcemy przy ul. Mironickiej zbudować kompleks sportowy - zapowiedział niedawno prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Ma tam stanąć częściowo zadaszony stadion na 15 tys. widzów, hala widowiskowo - sportowa na 5 tys. kibiców, dwa korty tenisowe, basen i pięć płyt treningowych w tym jedna ze sztuczną nawierzchnią, a druga z bieżniami lekkoatletycznymi. Do tego szatnie i budynki administracyjne.
Nierealne? Niekoniecznie. We wtorek władze miasta mają spotkanie z przedstawicielami ZWKF-u (to ma być miejsko - uczelniany kompleks) i urzędnikami z Ministerstwa Sportu. Są spore szanse na dotacje z budżetu państwa. - Jestem optymistą. Może już w tym roku zaczęłyby się jakieś prace. Nadchodzą dobre dni dla sportu - mówi M. Kosecki.
Co to oznacza dla kibiców? Najlepiej podsumował to internauta Młody: - Trzeba kupić karnety na żużel, piłkę ręczną, nożną i koszykarki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska