Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Cegielski: Uchwała to tylko straszak

Paweł Tracz
Krzysztof Cegielski ma 29 lat. Wychowanek Stali Gorzów. Uczestnik Grand Prix, medalista mistrzostw Polski i świata. Jego świetnie zapowiadającą się karierę przerwał wypadek podczas meczu ligi szwedzkiej w 2003 r. Obecnie gorzowianin jest komentatorem TVP Sport.
Krzysztof Cegielski ma 29 lat. Wychowanek Stali Gorzów. Uczestnik Grand Prix, medalista mistrzostw Polski i świata. Jego świetnie zapowiadającą się karierę przerwał wypadek podczas meczu ligi szwedzkiej w 2003 r. Obecnie gorzowianin jest komentatorem TVP Sport. fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa z Krzysztofem Cegielskim, byłym żużlowcem Stali Gorzów, gościem honorowym piątkowej prezentacji gorzowskiego klubu

- Mimo sporej odległości, która dzieli Gorzów od Krakowa, gdzie pan obecnie mieszka, nie odmówił pan działaczom i przyjechał w rodzinne strony...
- Od czasu do czasu bywam w Gorzowie. Mam tu przecież rodzinę, przyjaciół. Skorzystałem z zaproszenia i cieszę się, że uczestniczyłem w takim spotkaniu. Mogłem porozmawiać z zawodnikami poza torem i na luzie.

- Długo pan się wahał?
- Dla mnie piątek jest dniem roboczym, w którym mam zazwyczaj szereg zabiegów rehabilitacyjnych. Dziś musiałem z tego zrezygnować. Mimo że staram się nie opuszczać zajęć, to dla takich wydarzeń jak prezentacje lub mecze znajduję wolną chwilę.

- Dlaczego mieszka pan w Krakowie?
- Wszystko zaczęło się od rehabilitacji. Po powrocie ze Szwecji szukałem ośrodka, który będzie w podobny sposób pracował z pacjentami, tak jak to miało miejsce w Szwecji. Taką klinikę znalazłem dopiero w Krakowie. W międzyczasie przyzwyczaiłem się do tego miasta i prawdopodobnie już tam zostanę.

- Jak ocenia pan szanse gorzowian w nadchodzącym sezonie?
- Z kilku powodów zdecydowanie wyżej niż w poprzednim roku. Po pierwsze, tacy zawodnicy, jak Tomek Gollob i Rune Holta są tutaj drugi sezon. Nie powinno być więc pytań, czy poradzą sobie z miejscowym torem i jak szybko go rozszyfrują. Jakby nie było, rok temu trochę czasu na to potrzebowali. Teraz tych niewiadomych już nie będzie. Po drugie największą nadzieję kibice mogą pokładać w Mateju Zagarze, który na gorzowskim torze może być nawet liderem. Czemu? Bo Słoweniec lubi takie tory. Matej lubi wyprzedzać, a tor przy Śląskiej umożliwia zawodnikom pokazanie wszystkich swoich umiejętności. Uważam, że kibice będą świadkami wielu ciekawych wyścigów w wykonaniu Słoweńca. Są też Rafał Okoniewski i Peter Karlsson. Dlatego, choć liga się bardzo wyrównała, widzę Stal nawet w finale.
- A drugi lubuski zespół?
- Falubaz to drużyna, którą najtrudniej ocenić. To ekipa, która może zdobyć mistrzostwo Polski, ale równie dobrze może uplasować się na piątym, szóstym miejscu. Pokazał to ubiegłoroczny sezon. Do pewnego momentu nikt na zielonogórzan nie stawiał, ale w końcówce pokazali wysoką jakość. Wszystko zależy od obcokrajowców. Jeśli Fredrik Lindgren i Niels Kristian Iversen pojadą na miarę oczekiwań, to ZKŻ włączy się do walki o medale. Na korzyść Duńczyka przemawia jego brak w Grand Prix. Zazwyczaj, gdy był poza cyklem, miał bardzo dobre występy w poszczególnych ligach. Z kolei Szwed cały czas idzie w górę.

- Jak pan, jako szef stowarzyszenia zawodników, ocenia decyzję prezesów ekstraligi o renegocjacji kontraktów?
- Po środzie nic się nie zmieniło. Moim zdaniem ta uchwała miała jedynie na celu przestraszenie zawodników. Żadna nie jest w stanie zmusić ich do renegocjacji umów. Równie dobrze można było robić to wcześniej. Jeśli zawodnicy widzą problemy w swoich klubach, to tylko z własnej dobrej woli usiądą do rozmów i wspólnie z działaczami spróbują znaleźć rozwiązanie. Moim zdaniem takich zawodników będzie jednak niewielu.
- Obecnie udziela się pan w telewizji jako komentator. Przez wielu uznawany jest pan za fachowca...
- Samo doświadczenie, które zdobyłem jako zawodnik jest niewystarczające. Bardzo ciężko przełożyć to dla kibiców w taki sposób, aby było to dla nich zrozumiałe. Nie ukrywam, że cały czas się uczę. Podpatruję tych, którzy w telewizji pracują od wielu lat. Jeśli chodzi o spikerkę, to jest to zajęcie, które bardzo mi odpowiada. Cieszę się, że w taki sposób mogę uczestniczyć w imprezach żużlowych. Nie czułbym się najlepiej, gdybym miał obserwować zawody tylko jako kibic.

- Nie ciągnie pana do trenerki?
- Wiele razy nad tym zastanawiałem się, bo tych propozycji było sporo, również przed tym sezonem. Ale nie wydaje się mi, abym czuł się dobrze w roli szkoleniowca lub menedżera.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska