Teoretycznie głogowianie nie mieli szans. Zdziesiątkowani kontuzjami postarali się jednak o największą niespodziankę kolejki. Pokonać lubinian, to duża rzecz.
Głogowscy kibice mieli obawy o wynik spotkania. Chrobry grał przecież bez Pawła Piwki i Adriana Marciniaka, czyli podstawowych skrzydłowych. Ich nieobecność była widoczna. Chrobry nie zdobył żadnej bramki ze skrzydła, co jest ewenementem. Jeżeli dodać do tego, że słabo spisywali się rozgrywający Grzegorz Piotrowski i może trochę lepiej Sebastian Różański, to trzeba zapytać: skąd się wzięła ta niespodziewana wygrana?
Przebudzili się
Otóż z tego, że po raz kolejny dobrze spisywali się bramkarze, fantastyczną skutecznością popisywał się Dzmirty Marhun, ale przede wszystkim przebudzili się Krzysztof Kłosowski i Maciej Kubisztal. O ile Kłosowski w poprzednich meczach miał przebłyski dobrej gry, to Kubisztal przeważnie zawodził. Tym razem było inaczej. Maciek w drugiej części znakomicie walczył na kole i zdobywał bramki nawet po dobitkach. Nic dziwnego, że z parkietu schodził zadowolony.
- Na pewno nie byliśmy faworytami - powiedział uśmiechnięty Kubisztal. - Ostatnio mnożyły się u nas kontuzje, co ma wpływ na grę. Jednak w meczu z Zagłębiem pokazaliśmy charakter i wolę walki. Ogromnie cieszy mnie zwycięstwo nad liderem.
Skąd wzięła się dobra dyspozycja na kole? - Widać, że potrzebowałem trochę czasu na zgranie z zespołem. Wiadomo, raz są lepsze, a raz gorsze spotkania. Dziś było dobrze i oby było coraz lepiej.
Jak brat z bratem
W innym nastroju skończył mecz gracz Zagłębia i brat Macieja, Michał Kubisztal.
- Obie drużyny popełniły w tym meczu dużo błędów - skomentował. - Myślę, że wynikało to z nerwów. Derby zawsze wyzwalają spore emocje. Chrobry lepiej zagrał w ataku i to przeważyło. Ponadto głogowska drużyna zawsze walczy mocno w obronie. Po prostu daje z siebie wszystko. Na nas to wystarczyło.
A jak braciom grało się przeciwko sobie? - To już któryś raz i nie przywiązuję do tego większej wagi - powiedział Michał. - Są to trochę dziwne pojedynki. Maciek przeważnie jest w obronie, a moje zadanie to atak i na odwrót. Maciek był dzisiaj lepszy.
- Przeciwko bratu zawsze trudno się walczy - dodał Maciej. - Na parkiecie nie ma jednak sentymentów. Trzeba grać dla swoich drużyn. Z pewnością na boisku szanujemy się.
Walka do końca
Oczywiście ze zwycięstwa zadowolony był trener Chrobrego Jarosław Cieślikowski.
- To jest stara sportowa prawda, że jeżeli gra się ambitnie i z wolą zwycięstwa, to można odnieść sukces - powiedział. - Pokonaliśmy znacznie lepszego przeciwnika. Mam ogromne słowa uznania dla moich zawodników za ten "pazur" i walkę do końca.
Do przerwy Chrobry przegrywał 13:15. W drugiej odsłonie głogowianie pokazali zupełnie inne oblicze. Co usłyszeli w szatni?
- Nie miałem pretensji do Krystiana Kuty, Marka Świtały czy Tomasza Boruszewskiego - zdradził szkoleniowiec. - Oni zawsze są krócej na parkiecie. Trzeba jednak przyznać, że ci skrzydłowi wypadli słabo. Podobnie rozgrywający, którzy nie realizowali założeń taktycznych. Dotyczy to Grześka Piotrowskiego i Sebastiana Różańskiego. Na szczęcie inni spisali się lepiej niż oczekiwaliśmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?