Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lot bez skrzydeł

Krzysztof Zawicki
Dzmitry Marhun (z piłką) od kilku meczów jest najskuteczniejszym graczem Chrobrego. Lubinianom rzucił aż dziewięć bramek.
Dzmitry Marhun (z piłką) od kilku meczów jest najskuteczniejszym graczem Chrobrego. Lubinianom rzucił aż dziewięć bramek. fot. Remigiusz Kloc
W miedziowych derbach Chrobry strącił Zagłębie z fotela lidera.

Teoretycznie głogowianie nie mieli szans. Zdziesiątkowani kontuzjami postarali się jednak o największą niespodziankę kolejki. Pokonać lubinian, to duża rzecz.

Głogowscy kibice mieli obawy o wynik spotkania. Chrobry grał przecież bez Pawła Piwki i Adriana Marciniaka, czyli podstawowych skrzydłowych. Ich nieobecność była widoczna. Chrobry nie zdobył żadnej bramki ze skrzydła, co jest ewenementem. Jeżeli dodać do tego, że słabo spisywali się rozgrywający Grzegorz Piotrowski i może trochę lepiej Sebastian Różański, to trzeba zapytać: skąd się wzięła ta niespodziewana wygrana?

Przebudzili się

Otóż z tego, że po raz kolejny dobrze spisywali się bramkarze, fantastyczną skutecznością popisywał się Dzmirty Marhun, ale przede wszystkim przebudzili się Krzysztof Kłosowski i Maciej Kubisztal. O ile Kłosowski w poprzednich meczach miał przebłyski dobrej gry, to Kubisztal przeważnie zawodził. Tym razem było inaczej. Maciek w drugiej części znakomicie walczył na kole i zdobywał bramki nawet po dobitkach. Nic dziwnego, że z parkietu schodził zadowolony.

- Na pewno nie byliśmy faworytami - powiedział uśmiechnięty Kubisztal. - Ostatnio mnożyły się u nas kontuzje, co ma wpływ na grę. Jednak w meczu z Zagłębiem pokazaliśmy charakter i wolę walki. Ogromnie cieszy mnie zwycięstwo nad liderem.

Skąd wzięła się dobra dyspozycja na kole? - Widać, że potrzebowałem trochę czasu na zgranie z zespołem. Wiadomo, raz są lepsze, a raz gorsze spotkania. Dziś było dobrze i oby było coraz lepiej.

Jak brat z bratem

W innym nastroju skończył mecz gracz Zagłębia i brat Macieja, Michał Kubisztal.
- Obie drużyny popełniły w tym meczu dużo błędów - skomentował. - Myślę, że wynikało to z nerwów. Derby zawsze wyzwalają spore emocje. Chrobry lepiej zagrał w ataku i to przeważyło. Ponadto głogowska drużyna zawsze walczy mocno w obronie. Po prostu daje z siebie wszystko. Na nas to wystarczyło.

A jak braciom grało się przeciwko sobie? - To już któryś raz i nie przywiązuję do tego większej wagi - powiedział Michał. - Są to trochę dziwne pojedynki. Maciek przeważnie jest w obronie, a moje zadanie to atak i na odwrót. Maciek był dzisiaj lepszy.

- Przeciwko bratu zawsze trudno się walczy - dodał Maciej. - Na parkiecie nie ma jednak sentymentów. Trzeba grać dla swoich drużyn. Z pewnością na boisku szanujemy się.

Walka do końca

Oczywiście ze zwycięstwa zadowolony był trener Chrobrego Jarosław Cieślikowski.
- To jest stara sportowa prawda, że jeżeli gra się ambitnie i z wolą zwycięstwa, to można odnieść sukces - powiedział. - Pokonaliśmy znacznie lepszego przeciwnika. Mam ogromne słowa uznania dla moich zawodników za ten "pazur" i walkę do końca.

Do przerwy Chrobry przegrywał 13:15. W drugiej odsłonie głogowianie pokazali zupełnie inne oblicze. Co usłyszeli w szatni?

- Nie miałem pretensji do Krystiana Kuty, Marka Świtały czy Tomasza Boruszewskiego - zdradził szkoleniowiec. - Oni zawsze są krócej na parkiecie. Trzeba jednak przyznać, że ci skrzydłowi wypadli słabo. Podobnie rozgrywający, którzy nie realizowali założeń taktycznych. Dotyczy to Grześka Piotrowskiego i Sebastiana Różańskiego. Na szczęcie inni spisali się lepiej niż oczekiwaliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska