O tym, że w meczu z Realem, Schalke właściwie nie ma nic do stracenia wiadomo było od dawna. Co ciekawe Roberto di Matteo podkreślał, że jeśli jego ekipa jakimś cudem na arenie rywali pierwsza zdobędzie gola, zrobi się bardzo ciekawie.
Drużyna z Niemiec nie czekając na to, co zrobią obrońcy tytułu, po chaotycznych pierwszych minutach spotkania bramkę za sprawą mocnego uderzenia Christiana Fuchsa zdobyła już w 20. minucie. Nie trzeba było jednak długo czekać na odpowiedź Blancos. Dośrodkowanie Krossa w 24. minucie, strzałem z główki wykorzystał nie kto inny jak Cristiano Ronaldo.
Przez kolejne 20. minut spotkania mieliśmy podobny scenariusz, jak z początku meczu. W 40. minucie Schalke szukając okazji, znów dopięło swego. Najpierw potężnym strzałem trafionym w poprzeczkę popisał się Huntelaar, a później futbolówkę wracającą w pole bramkowe pewnie dobił Max Meyer. Również w tej sytuacji na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Zespół z Gelsenkirchen perfekcyjnym strzałem główką znów pokonał, po dośrodkowaniu Fabio Coentrao, CR7 i Królewscy z wielką ulgą mogli schodzić na przerwę, choć kibice nie kryli niezadowolenia.
Powód do euforii w 53. minucie dał Benzema, po świetnej indywidualnej akcji w polu karnym przeciwnika. Koenigsblauen zdobywając dwie bramki już udowodnili, że mogą zagrać z drużyną z Hiszpanii, jak równy z równym. Niespełna cztery minuty później, strzałem zza pola karnego, Casillasa zaskoczył młodziutki, debiutujący w Lidze Mistrzów**Leroy Sane. Goalkeeper gospodarzy nawet nie próbował interweniować. Przez następne kilkanaście minuto, to Królewscy byli bliżsi zdobycia gola, ale swoich sytuacji nie wykorzystał Arbeloa, oraz Bale. Te dwie stuprocentowe sytuacje zemściły się w 84. minucie, kiedy na listę strzelców Schalke 04 ponownie wpisał się Huntelaar. Końcówka w meczu Real - Schalke** była bardzo nerwowa, a sensacja blisko. Spotkanie ostatecznie zakończyło się zwycięstwem drużyny z Niemiec 4:3.
W meczu Porto z Basel, zdecydowanie słabsza okazała się drużyna z Bazylei. Już w 14. minucie bardzo dobrym strzałem z rzutu wolnego popisał się Yacine Brahimi. Kolejno gole dla gospodarzy padały już w drugiej połowie. Najpierw zza pola karnego bardzo dobrze technicznie przymierzył Hector Herrera, a niespełna dziesięć minut później, fenomenalną bramką z 30. metrów popisałem się wypożyczony z Realu**Casemiro. Spotkanie przypieczętował w 76. minucie Aboubakar. Wynik 4:0 zapewnił FC Porto po raz raz pierwszy od 2009 roku awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów**.
Przeczytaj też:Mateusz Kieliszkowski pierwszym Polakiem na podium Arnold Strongman Classic (zdjęcia, wideo)
Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?