Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właściciel Stelmetu Enei BC Janusz Jasiński: - Mieliśmy w drużynie raka, który okazał się najgorszy z możliwych...

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Janusz Jasiński poprowadził klub do wielkich sukcesów. Będzie kontynuacja?
Janusz Jasiński poprowadził klub do wielkich sukcesów. Będzie kontynuacja? Mariusz Kapała
Właściciel Stelmetu Enei BC Zielona Góra Janusz Jasiński mówi, że pozytywną atmosferę zabiło kilku ludzi. Przyczyniły się do tego trzy osoby, które kompletnie rozwaliły szatnię i zwolniły dwóch trenerów.

Podsumowując ten sezon można użyć słynnego ,,Taka piękna katastrofa” z filmu ,,Grek Zorba”...
Dokładnie. Ja już tego sformułowania już wcześniej użyłem. To był jeden z ciekawszych sezonów w moim życiu, kto wie czy nie najciekawszy. Były wzloty i upadki, zwroty akcji wręcz niewyobrażalne. Szukamy cały czas usprawiedliwienia, a tego się po prostu usprawiedliwić nie da. Na tym polega dzisiejszy sport, że w minutę można zrobić bardzo dużo, a w dwie, tak jak my w czwartym meczu, odrobić 16 punktów, kiedy prawie wyrównaliśmy. Potem była ostatnia akcja rywali gwizdnięta przez sędziów, a przecież mogło być zupełnie inaczej. Cały ten sezon dział się w delikatnych różnicach, które potem.
powodowały olbrzymie różnice.

Musi pan przyznać, że rozczarowanie jest ogromne...
Im ludzie mniej wiedzą tym, większe rozczarowanie. Moje aż takie nie jest

Nawet końcówką meczu w Zielonej Górze o brąz, tym dramatem? Nie wkurzył się pan?
Nie ma dymu bez ognia. Wszystko ma swoją przyczynę. Ta drużyna została zbudowana na naszych marzeniach, które nas w sumie zabiły. Chcieliśmy mieć zespół na Europę i taki mieliśmy. Tymczasem najważniejsza jest Polska. Seryjne zdobywanie tytułów mistrzowskich dało niektórym przekonanie, że otrzymamy je już za samo uczestnictwo. Tymczasem mistrz Polski to jest ciężka praca i marzenie wielu klubów, które nigdy nie miały w dorobku tytułu. Przez ostatnie 25 lat Anwil zdobył złoto jeden raz, Ostrów i Toruń nie dostąpiły do tego zaszczytu, podobnie Rosa i jeszcze kilka zespołów. Musimy więc zdawać sobie sprawę z głodu osiągnięcia sukcesu jaki panuje w tych klubach. Tak więc umiejętności to jedno, a determinacja drugie. Nam nie brakło umiejętności, zabrakło właśnie determinacji.

Dlaczego?
Szatnię i całą atmosferę zabiło kilka osób. Gdyby to był jeden człowiek, można powiedzieć, że powinno się go jakoś spacyfikować. To były jednak co najmniej trzy osoby, które kompletnie rozwaliły szatnię i mówiąc brutalnie zwolniły dwóch trenerów.

Nie można było czegoś z tym zrobić w trakcie sezonu?
Można było. Jednak na tym poległa nasza niewdzięczna pozycja, że styczeń nam, mówiąc kolokwialnie, przyprószył oczka. Po styczniu nikt nie był w Zielonej Górze gotowy na zmiany jakie powinniśmy zrobić. Natomiast kiedy wszystko się już okazało, okienko transferowe było zamknięte. Czemu wspominam o styczniu? Wówczas awansowaliśmy do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, a potem czekaliśmy na te nasze magiczne spotkania z AS Monaco. Ruch jaki można było wykonać, był do wykonania jedynie po przegranym meczu w Monako. Wtedy nam najbardziej zabrakło odwagi. I to jest nasza wspólna porażka, zarządu i moja osobista, czyli ludzi, którzy za to odpowiadają, także trenera. On poniósł porażkę, podał się do dymisji po przegranym pierwszym meczu o brąz. Dla niego to porażka. Nie tak chciał skończyć sezon, nie taki miał być jego powrót do polskiej ligi. My jako klub zapłaciliśmy ogromną cenę. Nie da się jej zmierzyć, bo nawet nie chodzi o pieniądze, ale o zaufanie kibiców. Tak jak w życiu. Ciężko się coś buduje, łatwo traci. I to będzie ciążyć nam jeszcze długo.

Pan tej trójki zapewne nie wskaże...
Nie. Trójka to spora liczba i każdy będzie zgadywać kto tam jest. Nie ujawnię tych nazwisk. Z pewnością jest to olbrzymie doświadczenie dla nas, dla klubu i dla mnie osobiście. Nie zdawałem sobie z tego długo sprawy. Kiedyś na radzie nadzorczej doszliśmy do wniosku, że mamy w drużynie raka. Powiem szczerze, że wszyscy razem jakoś się przekonaliśmy, że może ten rak nie jest złośliwy. Niestety, okazał się najgorszym z możliwych...

Co teraz?
To co złe jest już za nami. Mamy gorycz porażki i długo ją jeszcze będziemy czuli jej gorzki smak w ustach. To jest tak jak w życiu. Jak dostajesz kopa zaczynasz myśleć czy wszystko dobrze zrobiłeś. To ma paradoksalnie swoje dobre strony, bo gdybyśmy zdobyli kolejny tytuł mistrza Polski chyba nie mielibyśmy odwagi i wsparcia żeby zdecydować się na to, co musimy i powinniśmy zrobić. W tym roku zostanie zakończona budowa hali koszykarskiej dla dzieci i młodzież po to żeby te setki dzieciaków mogły trenować w dobrych warunkach. Będziemy mieć prawdziwą piramidę szkoleniową, a nie tylko na wysokości chmur z pierwszą drużyną. Zyskamy mocne podstawy. W konsekwencji będą bardziej mogły się rozwijać talenty i zasilać pierwszy zespół. O to nam chodzi. Chcemy sięgnąć do źródeł i przebudować nasz projekt.

Co w przyszłym sezonie?
Walczymy o mistrza i odzyskanie zaufania. Europa jest przy okazji. O personaliach za wcześnie dziś mówić, ale to będzie się działo dość szybko. Im wcześniej podejmiemy pierwsze decyzje tym szybciej w konsekwencji pojawią się następne. Jak się wydaje, można spodziewać się pierwszych już w przyszłym tygodniu. W najbliższy piątek mamy tradycyjną galę zakończeniową ze wszystkimi sponsorami i przyjaciółmi koszykówki w zamku we Łagowie i tam chciałbym przedstawić pełną koncepcję nowej drużyny.

Czyli jednak jest jakiś optymizm. To nie będzie wariant Turowa, że będziemy plasować się w środku tabeli?
Uważam że budując skład przed minionym sezonem nie zasłużyliśmy na miejsce które zajęliśmy, czyli dopiero czwarte. Jednak na kolejne rozgrywki postaramy się oprzeć zespół na zawodnikach głodnych sukcesu, co nie znaczy, że tylko młodych, ale walczących i chcących coś osiągnąć. Tak więc będziemy znów walczyć o wysokie cele.

Zobacz też: Ostatnie sekundy i radość koszykarzy i kibiców po meczu nr 5 Anwil Włocławek - Stelmet Zielona Góra 85:83

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska