Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Frustraci atakują

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
fot. archiwum

Powiedzcie czy może być normalnym kraj, w którym maszynista śmiga ekspresem mając ponad trzy promile alkoholu we krwi? Stanowczo nie. Więc nie dziwmy się, że ktoś każe czekać na finał ekstraligi żużlowej cztery tygodnie i jeździć w połowie października, kiedy - o czym wie każdy średnio rozgarnięty Polak - często pada i jest zimno. Nie atakujmy ludzi, którzy z takim trudem i w pocie czoła pracują dla dobra speedway'a i tworzą kalendarze rozgrywek. Nie oskarżajmy ich, że nie myślą o kibicach. Jakieś gadanie, że jest już zimno i jak wziąć na mecz dzieci, a przecież żużel to rodzinny sport, jest nie na miejscu. Można ciepło się ubrać, a dzieciak niech siedzi w domu. Przynajmniej nie zachoruje.

Nie miejmy pretensji do koszykarskiej centrali, która pod groźbą ostrych kar dla klubów zabroniła kibicom rzucania serpentyn w czasie prezentacji. Gadanie, że przecież to fajnie wygląda, a serpentyny szybko są uprzątane, to sypanie piasku w tryby. Na pytanie komu to przeszkadza, można odpowiedzieć pytaniem: a czemu mają być? Czy może wadzić coś takiego, że na mecz koszykówki do Zielonej Góry wysłano sędziego z Bielska Białej? Co to za marudzenie, że powinien być z Poznania czy Wrocławia, a ten z Bielska niech gwiżdże w Katowicach czy w Krakowie? Niech sobie chłopak pozwiedza kraj, zobaczy nieznane hale, pozna nowych ludzi. To wzbogaca człowieka.

Albo czepianie się piłkarskiej centrali i okręgowych związków, że na mecze często desygnuje jednocześnie kwalifikatora i delegata? Kwękanie, że delegat nie ma prawie żadnej roboty jest nie do przyjęcia. Gadanie, że tylko sprawdza kwity, popatrzy czy są ochroniarze zgarnia kasiorkę, do tego bierze za kilometry i z kilku takich delegacji można wykroić niezły dodatek do pensji, jest nie na miejscu. A już jęczenie, że wszystko spokojnie mógłby zrobić kwalifikator i po co tam dwóch gości, to wręcz cios w struktury. Przecież ktoś to kiedyś nieźle wymyślił, tyle lat się pięknie kręciło, a teraz frustraci atakują.

Nie rozumiem też tych, którym się nie podoba, że w wielu naszych dyscyplinach kolejki rozgrywane są w środy. Gdzieś w drugich ligach siatkówki czy koszykówki, w niższych piłkarskich ponoć jest wielu uczniów i ludzi, którzy do godziny 15.00 pracują. Nie widzę problemu. Uczeń musi się zwolnić z lekcji, a jak się nie uda, niech zwieje. Świat się przez to nie zawali. Ktoś kto pracuje i w dniu meczu ma wcześniej wyjść, musi zacząć o 6.00, to wtedy o 13.00 pewnie szef go puści i pojedzie na mecz. Nie ma więc sensu narzekać, że powinno się grać w weekendy. Ktoś w centrali już to zaplanował, przemyślał, przeanalizował i nic się nie da zrobić.

Albo narzekanie na władze piłkarskie, ryczenie na każdym stadionie ,,J....ć PZPN". Czego oni chcą? Skąd ta agresja? Czepianie się, że członek zarządu dostaje dziewięć tysięcy miesięcznie? Pytanie za co? Przecież jest napisane wyraźnie: za doradzanie prezesowi. Czy jest tu coś niezrozumiałego? Podobnie awantura, że Lato zarabia 50 tysięcy. A co ma mieć tyle ile referent w byle urzędzie?
Tak więc nie czepiajmy się działaczy, prezesów, ludzi ze związków sportowych. Pomyślmy jak ciężko pracują ile robią i jak się dla nas poświęcają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska