Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabrakło armat

(flig, zico, ds, zico, af)
Podbramkowych spięć w sobotnich derbach w Gorzowie nie brakowało. Oto gorący moment pod bramką GKP (zawodnicy w czarno-białych strojach). Od lewej: Adam Więckowski, Damian Szałas, Robert Kozioła (z nr 3), Krzysztof Kuźmińczuk, Bartosz Cal i Rafał Jakubczak.
Podbramkowych spięć w sobotnich derbach w Gorzowie nie brakowało. Oto gorący moment pod bramką GKP (zawodnicy w czarno-białych strojach). Od lewej: Adam Więckowski, Damian Szałas, Robert Kozioła (z nr 3), Krzysztof Kuźmińczuk, Bartosz Cal i Rafał Jakubczak. Katarzyna Chądzyńska
Wydarzeniem były lubuskie trzecioligowe derby w Gorzowie GKP z Polonią Intermarche Słubice. Nie przyniosły bramek ale kibice nie narzekali na brak emocji.

Z pozostałych naszych drużyn tylko Arka zdobyła punkt. Chrobry poległ po zaciętej walce w Katowicach z GKS-em, Pogoń nie potrafiła choćby zremisować ze Skalnikiem. Wszystkich przebiła Lechia przegrywając w fatalnym stylu w Dobrzeniu Wlk. z outsiderem TOR-em. To kolejna wstydliwa porażka tej drużyny w meczu wyjazdowym.

Zabrakło armat

Choć nie padły bramki, lubuskie derby w Gorzowie Wlkp. były ciekawym widowiskiem. Podział punktów nie krzywdzi żadnej z drużyn, choć znacznie bliżsi zwycięstwa byli słubiczanie.

Od początku ataki Polonii Intermarche były bardziej urozmaicone i zdecydowane, choć po raz pierwszy bramką ,,zapachniało" dopiero w 18 min. Bardzo aktywny Bartosz Cal otrzymał piłkę po lewej stronie, silnie strzelił, lecz pół metra obok słupka. W 21 min goście strzelili gola, którego sędzia jednak nie uznał. Po zaskakującym strzale Cala, gorzowski bramkarz Dawid Dłoniak nie utrzymał piłki w rękach, a nadbiegający Ousmane Sylla posłał ją z bliska do siatki. Asystent zasygnalizował jednak, że Gwinejczyk był na spalonym. Chwilę później było kolejne zamieszanie pod bramką GKP, lecz strzał Radosława Bugaja Dłoniak obronił nogą, a dobitka Marcina Adamczewskiego była niecelna. Bramkarz GKP ratował swój zespół także w 27 i 30 min, łapiąc najpierw strzał Adamczewskiego, w później odbijając piłkę po jego silnym uderzeniu z ok. 11 m.

Trener Marek Czerniawski zmienił wówczas ustawienie zespołu GKP. - Zacząłem mecz piątką zawodników w drugiej linii, bo to był mój sposób na Polonię - zdradził później.

- Chciałem zagęścić środek pola, ograniczyć pole gry Kaczmarczykowi, przejmować piłki i inicjować stąd kontry. Po 30 minutach dostrzegłem jednak, że nie możemy tak grać, bo grozi to utratą bramki. Wróciłem więc do ustawienia 4-4-2.

Poloniści jeszcze dwukrotnie w tej części zagrozili bramce gorzowian. Po rzucie rożnym Artura Anioła w 37 min Cal strzelił głową w dolny róg bramki, lecz piłkę wybił stojący na linii Arkadiusz Jarymowicz. W 41 min Krzysztof Kaczmarczyk uciekł lewym skrzydłem, zagrał piłkę wzdłuż bramki, lecz partnerzy spóźnili się z zamknięciem akcji.

Gorzowianie stworzyli przed przerwą tylko jedną sytuację, w 31 min. Po szybkiej kontrze, Krzysztof Kuźmińczuk dośrodkował piłkę z prawej strony, nie sięgnął jej Piotr Czarnecki, a zamykający akcję Damian Szałas trafił ją nieczysto. I szansa przepadła...

Druga część meczu była mniej emocjonująca, choć optyczną przewagę uzyskali gorzowianie. Groźniejsze były jednak akcje polonistów, a zwłaszcza główki Roberta Kozioły po rzutach rożnych lub wolnych. - Miałem trzy sytuacje, z których mogłem zdobyć gola - przyznał. - Zabrakło jednak trochę szczęścia, by cieszyć się z wygranej.

- Mecz powinniśmy rozstrzygnąć już w pierwszej połowie - ocenił trener słubiczan Andrzej Michalski. A jego kolega z GKP, Czerniawski, ocenił:

- Był to mecz walki, lecz nam brakuje wciąż armat. Brak Maćka Malinowskiego widać aż nadto...

GKP GORZÓW WLKP. - POLONIA INTERMARCHE SŁUBICE 0:0 GKP: Dłoniak - Całko (od 65 min Dolaciński), Więckowski, Skórczyński - Jarymowicz, Maliszewski, Cierach (od 46 min Nabzdyk), K. Kuźmińczuk (od 78 min Szwiec), Szałas - Weres, Czarnecki (od 57 min Hołub).
POLONIA INTERMARCHE: Dmuchowski - Ziemniak, Kozioła, Żyluk, Jakubczak - Anioł (od 88 min Bączyk), Adamczewski, Kaczmarczyk, Cal - Sylla (od 82 min Świdkiewicz), Bugaj.

Ambicja to za mało

Wydawało się, że świebodzinianie mogą i powinni wreszcie sięgnąć po trzy punkty. Niestety, okazało się, że w starciu ze Skalnikiem ich jedynym atutem była ambicja.

To za mało na solidnych zawodników z Opolszczyzny. Gospodarze bardzo się starali, walczyli, ale byli nieskuteczni, świadomość odpowiedzialności za wynik pętała im nogi, mieli też zbyt wiele niecelnych podań.

Do przerwy było dość sennie. Gospodarze mogli prowadzić, ale w 6 min Tomasz Wasielewski nie zdołał opanować piłki, a byłby w doskonałej sytuacji. W 31 min po ładnym podaniu Wojciecha Szczepanka, głową uderzał Tomasz Iwanowski. Nie trafił.

Przez pierwsze kilka minut drugiej połowy atakowała Pogoń, ale wystarczyła jednak akcja Skalnika by wszystko runęło w gruzy. W 57 min z rzutu rożnego centrował Michał Struzik, a głową gola zdobył Łukasz Damrat. Później Pogoń ambitnie atakowała i miała kilka szans na wyrównanie. Niestety, świebodzinianie nie mogli trafić. W 80 min, dobrze prowadzący dotąd to spotkanie sędzia Marek Opaliński z Lubina popełnił błąd. Po wrzutce Tomasza Cenina Tomasz Drąg zagrał w polu karnym ręką. Wykroczenie było ewidentne, niestety, arbiter nie podyktował jedenastki. Jeszcze w przedłużonym czasie Pogoń miała wielką szansę ale Łukasz Kołodyński z bliska przestrzelił.

POGOŃ ŚWIEBODZIN - SKALNIK GRACZE 0:1 (0:0) Bramka: Damrat (57)
POGOŃ: Pas (od 75 min Fleszar) - Nogajczyk, Bodzianny, Kołodyński, Mazur - Górecki, Iwanowski, Drzyzga (od 46 min Żeno), Szczepanek (od 67 min Żywucki) - Wasielewski, Cenin (od 81 min Iwan).

Ale wstyd!

Wydawało się, że zielonogórzanie przywiozą z Dobrzenia Wlk. trzy punkty. Miejscowy TOR to przecież czerwona latarnia ligi. Nic z tego, Lechia zagrała fatalnie i przegrała.

Wszystkie nasze ekipy potrafiły wygrywać z drużyną TOR-u. Jak zatem Lechia oddała punkty rywalowi? Miejscowi wygrali całkowicie zasłużenie. Wykazywali więcej ambicji. Zawodnicy TOR-u wręcz "gryźli trawę". Ale prowadzenie pierwsi objęli goście. A pomógł im w tym obrońca Adam Białoskórski, który w 5 min sam skierował piłkę do siatki. Lechiści cieszyli się z prowadzenia tylko cztery minuty. W 9 min Grzegorz Białek zaskoczył Mirosława Kasprzaka i było 1:1.

Zielonogorzanie nie potrafili skonstruować akcji po której mogłaby paść bramka. To udało się z kolei gospodarzom. W 60 min Emil Drozdowicz sfaulował w polu karnym i Sławomira Sieńczewskiego i arbiter podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Paweł Jankowski. W drugiej połowie nad stadionem przeszła ulewa i sędzia zmuszony był przerwać pojedynek na kilka minut. Po powrocie na boisko zielonogórzanie nadal grali kompromitująco słabo i oddali punkty gospodarzom.

TOR DOBRZEŃ WLK. - LECHIA ZIELONA GÓRA 2:1 (1:1). Bramki: Białoskórski (5 -sam.) dla Lechii oraz Białek (9) i Jankowski (60 - karny).
LECHIA: Kasprzak - Wojtysiak (od 74 min Jeremicz), Pochylski, Szeląg, Kiliński (od 62 min Sobczak) - Świniarek, Łuszkiewicz, Gaudinho (od 46 min Świtaj), Hempel (od 46 min Rośmiarek) - Drozdowicz 4, Wierzbicki 4.

Trzy karne i 12 kartek

Gdyby Mariusz Ekiert nie przewrócił się dwukrotnie bardzo efektownie w polu karnym, Arka nie zdobyłaby punktu. Na szczęście dla nowosolan arbiter nie miał w sobotę najlepszego dnia. Pokazał dziesięć żółtych i dwie czerwone kartki.

Pierwsi ruszyli gospodarze ale strzały Łukasza Kałużnego z rzutu wolnego oraz główka Przemysława Adamczaka nie znalazły drogi do bramki Zagłębia. W 19 min po dośrodkowaniu z prawej strony głową z kilku uderzał Piotr Woźnica i gości uratował słupek.

Potem ruszyli przyjezdni. W 26 min Maciej Grochowski sfaulował w polu karnym Pawła Pytlarza i arbiter podyktował rzut karny. Strzał poszkodowanego kapitalnie obronił Piotr Łoboda.

Pięć minut później Grochowski znów faulował, tyle, że 20 m od bramki. Rzut wolny wykonał Fernando Rodriguez i było 1:0.

Tuż po rozpoczęciu meczu Ekiert upadł teatralnie w polu karnym i arbiter znów podyktował jedenastkę. Na bramkę zamienił ją Radosław Flejterski. Niedługo miejscowi cieszyli się z remisu. W 51 min dośrodkowanie z prawej strony Pytlarza przejął na głowę Marek Opałacz i goście objęli prowadzenie.

W 76 min wychodzącego na czystą pozycję Ekierta odepchnął Opałacz i sędzia znów podyktował karnego, a faulującego wyrzucił z boiska. Wyrównał ponownie Flejterski. Goście kończyli w dziewiątkę. W 90 min Pytlarz brutalnie sfaulował Przemysława Adamczaka i zobaczył drugą żółtą kartkę.

ARKA NOWA SÓL - ZAGŁĘBIE II LUBIN 2:2 (0:1) Bramki: Flejterski 2 (46, 76 - obie z karnych) dla Arki oraz Rodriguez (31), Opałacz (51) dla Zagłębia.
ARKA: Łoboda - Adamczak, Grochowski, Nowakowski, Ilnicki - Gallewicz (od 73 min Pojnar), Flejterski, Rubacha (od 55 min Siemiński), Kałużny (od 70 min Kopacz) - Ekiert, Woźnica (od 82 min Rozynek).

Zabójcze kontry

To był jeden z najlepszych meczów Chrobrego w tym sezonie. Szkoda tylko, że przegrany.

Kibice w Katowicach z pewnością nie mogli narzekać na nudę. Pojedynek obfitował w szybkie i ciekawe akcje z obu stron. Początek jednak nie był szczęśliwy dla gości. W 7 min Sławomir Cuper źle wyrzucił piłkę, i aby nie przejęli jej przeciwnicy, Jakub Puchalski, tuż przed polem karnym, musiał faulować napastnika gospodarzy. Rzut wolny, precyzyjnym strzałem, na bramkę zamienił Robert Lasek.

Kolejny gol padł w 19 min. Uderzenie Łukasza Szuszkiewicza obronił bramkarz, a obrońca wybił piłkę na środek boiska. Tam na nią czekał Damian Sadowski, który w sytuacji "sam na sam" nie dał szans Cuperowi. Głogowianie nadal prowadzili otwartą grę, co w 24 min przyniosło efekt. Po rzucie rożnym, wykonywanym przez Macieja Sobonia, bramkę głową zdobył Piotr Błauciak. W 36 min przed szansą stanął Radosław Druciak, ale jego uderzenie z 17 metrów przeszło obok słupka.

Podobny przebieg miała druga odsłona. W 73 min Błauciak na prawym skrzydle minął dwóch obrońców i huknął na bramkę. Bramkarz wybił piłkę przed siebie. Dopadł ją Łukasz Szuszkiewicz i zagrał do Tomasza Trznadla. Ten tylko dopełnił formalności. Rozstrzygnięcie padło w 80 min. Po kolejnej kontrze, podanie w pole karne dostał Szymon Pasko, który strzałem głową trafił do siatki.

Pozostałe wyniki: Walka Zabrze - Szczakowianka Jaworzno 1:1 (0:0). Janoszka (62) - Janeczko (82); Gawin Królewska Wola - GKS Jastrzębie 2:1 (2:0). Kuświk 2 (2, 37) - Żbikowski (83); Raków Częstochowa - Rozwój Katowice 1:0 (0:0). Puchała (73).

GKS KATOWICE - CHROBRY GŁOGÓW 3:2 (2:1) Bramki zdobyli: Lasek (7), Sadowski (19), Pasko (80) - Błauciak (24), Trznadel (73)
CHROBRY: Cuper - Smolin, Błauciak, Puchalaski - Nitkiewicz, Milkowski (od 75 min Rola), Soboń, Kwiatkowski (od 82 min Wojtczak) - Druciak, Szuszkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska