Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uderzył mnie w twarz

DANIEL SAWICKI 0 68 324 88 25 [email protected]
Małgorzata Gnyś
Według sędziego, właśnie kończył się doliczony czas. - Graliśmy już o trzy minuty za długo - to wersja gości. Padła bramka, mecz się skończył i... Co było dalej, wiedzą tylko zawodnik i arbiter.

7 bm. w zielonogórskiej okręgówce Błękitni Fadom Bruk-Pol Nowogród Bobrz. grali ze Zjednoczonymi Lubrza. Do 90 minuty było 1:1. Prowadzący spotkanie Przemysław Sokołowski doliczył trzy minuty. W ostatniej akcji miejscowi wykonywali rzut rożny. Po dośrodkowaniu padła bramka. Sędzia zakończył mecz i... zaczęła się awantura.

Uderzył mnie w twarz

Po gwizdku piłkarze Zjednoczonych nie opanowali nerwów. Mówią, że w ostatnich minutach arbiter faworyzował miejscowych, a z doliczonych trzech minut zrobiło się prawie sześć. Doszło do pyskówki.

- Po stracie bramki zawodnik podbiegł do mnie i powiedział: "Ch...! Ile wziąłeś? - opowiada arbiter. - Potem uderzył mnie w twarz otwartą dłonią. Poczułem plaśnięcie. Gwizdek wypadł mi z ust. Bramka padła w 3 minucie i 15 sekundzie doliczonego czasu.

To będzie ciężka sprawa

Minęły już prawie trzy tygodnie, a wydział dyscypliny jeszcze nie podjął decyzji o karach. Jego szef Jan Kurłowicz zna sprawę, ale na razie niewiele może powiedzieć.

- Będzie konfrontacja z piłkarzem i sędzią - powiedział. - Zawodnik zaklina się, że nie uderzył arbitra. Mówi, że tylko wyciągnął mu z ust gwizdek. Przysłał pismo przepraszające. Wykazał skruchę, przyznał, że zachował się absolutnie źle. Podczas meczu wszystko było w porządku. Nikt nie miał pretensji do sędziego. Musimy wszystko dokładnie zbadać. Dopiero wtedy podejmiemy decyzję. To będzie bardzo ciężka sprawa.

Nikt nic nie wie

Działacze Zjednoczonych przekonują, że Przemysław Popiel to najspokojniejszy człowiek na świecie i nawet jeśli puściły mu nerwy, to na pewno nie rzuciłby się z rękami na sędziego. Ale przyznają, że doszło do pyskówki i piłkarz wyrwał arbitrowi gwizdek. Zaznaczają, że nic więcej się nie stało. Z zawodnikiem nie udało nam się porozumieć. Napisał do nas maila, lecz na prośbę o kontakt nie odpowiedział.

Bardziej rozmowny był za to grający trener Zjednoczonych Mieczysław Mierzwa.

- Sędzia pokazał, że przedłuża mecz o trzy minuty - relacjonował. - Co chwilę pytaliśmy, ile zostało do końca. Arbiter przedłużał mecz, bo mówił, że gramy na czas. W ostatniej akcji gospodarze wykonywali rzut rożny, padł gol i skończyło się spotkanie. Wydawało nam się, że to było dłużej niż trzy minuty. Po stracie bramki nasi piłkarze podbiegli do sędziego. Co było dalej, nie wiedziałem. Przez cały mecz nie było żadnych nieporozumień.

Trener Fadomu Bogdan Zych nie chciał jednoznacznie oceniać sytuacji. - W ostatniej akcji padł gol. Goście mieli pecha, taka jest piłka - mówił. - Później ich zawodnik i bramkarz doskoczyli do sędziego. Prawdopodobnie gracz Zjednoczonych zamachnął się i dotknął arbitra. Tak mi się wydawało. Ale nie widziałem dokładnie, co tam zaszło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska